- Liczba wypadków spowodowanych czynnikiem ludzkim jest coraz większa. Poza tym tendencję wzrostową mają wypadki, których przyczyną jest prowadzenie robót niezgodnie ze sztuką górniczą – wskazuje wiceprezes Wyższego Urzędu Górniczego KRZYSZTOF KRÓL, który w wywiadzie dla prortalu netTG.pl komentuje stan bezpieczeństwa w górnictwie.
- Jak ocenia Pan stan bezpieczeństwa w górnictwie za minione kilkanaście miesięcy?
- Jeśli chodzi o stan bezpieczeństwa w górnictwie, to liczba wypadków ogółem była w 2020 r. mniejsza niż w 2019 r. Ale ta informacja nie może być miarodajna. Pandemia wpłynęła bowiem na frekwencję w zakładach górniczych i co za tym idzie intensywność prowadzonych robót. Jeśli chodzi o wypadki, zarówno ogółem, jak i śmiertelne oraz ciężkie, to sytuacja przedstawia się niestety źle. Wypadkowość w górnictwie, zwłaszcza węgla kamiennego rośnie, biorąc pod uwagę okres od początku 2021 r. do chwili obecnej. Zdarzają się one najczęściej wśród załóg własnych kopalń. Tendencja więc odwróciła się. W poprzednich latach wypadki ciężkie i śmiertelne występowały w dużym stopniu w firmach świadczących usługi na rzecz zakładów górniczych. W górnictwie miedzi, otworowym i odkrywkowym dane o wypadkowości pozostają na poziomie z poprzednich lat.
- Jakie są główne przyczyny wypadków?
- Czytając protokoły powypadkowe, trzeba jasno stwierdzić, że do większości tych zdarzeń w ogóle by nie doszło, gdyby postępowano zgodnie z obowiązującymi przepisami BHP. Mogę zaryzykować stwierdzenie, że główną przyczyną większości wypadków ciężkich i śmiertelnych był brak zdrowego rozsądku u poszkodowanych, a często fatalna organizacja pracy. Trudno wytłumaczyć zdarzenie, w którym maszynista traci nogę, przejeżdżając przez tamę. Dlaczego wystawił ją na zewnątrz? Jak to wytłumaczyć? Nie był to pierwszy taki przypadek.
Wcześniej w innej kopalni maszynista w podobnych okolicznościach doznał ciężkiego urazu głowy. Liczba wypadków spowodowanych czynnikiem ludzkim jest coraz większa. Poza tym tendencję wzrostową mają wypadki, których przyczyną jest prowadzenie robót niezgodnie ze sztuka górniczą. Wymienię chociażby niedokładnie wykonaną obudowę, o czym mogą świadczyć zawały stropu, albo fatalnie prowadzony rabunek przez osoby do tego nieprzygotowane.
Urzędnicy nadzoru górniczego nie są w stanie każdego dnia pilnować organizacji pracy w zakładach górniczych, od tego są osoby dozoru w kopalniach. To one odpowiadają za tego rodzaju zdarzenia. Wydaje się, że na przestrzeni ostatnich kilkunastu miesięcy nastąpiło jakieś wyjątkowe i nienotowane do tej pory rozluźnienie w szeregach górniczej braci.
- Obawiam się, że rady, jak i reprymendy nie pomagają. Czy nadzór górniczy ma na to jakiś pomysł?
- Wciąż apelujemy, kierujemy pisma do prezesów spółek węglowych i dyrektorów kopalń, aby w ramach posiadanych możliwości wpłynęli na eliminację tych negatywnych zjawisk. Oczywiście kłaniają się nam szkolenia specjalistyczne, które w okresie pandemii nabrały zdalnego charakteru. Nie chcę przywoływać konkretnych przykładów, ale szkolenie operatora koparki przez internet budzi spore wątpliwości, co do skuteczności takiego szkolenia. Znam przypadek szkolenia górnika rabunkarza on-line. Tymczasem są prace wymagające gruntowanego przeszkolenia. Do takich czynności w ruchu zakładu górniczego dopuszczano jeszcze niedawno tylko osoby z dużym doświadczeniem. Tych specjalności górniczych nikogo przez internet nie nauczymy.
- Wzrasta też liczba zgonów z przyczyn naturalnych. I w tym względzie sprawy mają się podobnie.
- To jest następny problem, który nam z roku na rok nabrzmiewa. Biorąc pod uwagę, że w 2020 r. o tym samym czasie mieliśmy jeden zgon naturalny, to teraz mamy siedem, z czego pięć wydarzyło się w górnictwie węgla kamiennego.
Przypomnę, że do dziewięciu zgonów naturalnych doszło w całym 2020 r. Co najgorsze młodzi górnicy umierają kilka dni lub tygodni po zaliczonych pozytywnie badaniach lekarskich i dopuszczeniu do pracy na dole. Protokoły z sekcji zwłok mówią same za siebie: daleko posunięta miażdżyca, otłuszczenie serca, wybitna bladość mięśnia sercowego, rozlane stłuszczenie wątroby przechodzące w marskość. Ci ludzie w ogóle nie powinni otrzymać zdolności do pracy na dole.
Komisja Bezpieczeństwa Pracy przy WUG dwa lata temu apelowała do przedsiębiorców, żeby poszerzyć zakresy badań lekarskich dopuszczających do pracy w górnictwie. Nic to nie dało. Ludzie jak umierali z przyczyn naturalnych, tak umierają, w podziemnym wyrobisku, na powierzchni, przy szybie. Ten problem wymaga uregulowania w przepisach, inaczej go nie uporządkujemy.
- Czy zauważacie zagrożenia związane ze schodzeniem do coraz głębiej położonych pokładów węgla? Na pewno nie pozostaje to bez wpływu na warunki pracy w kopalniach.
- Owszem. Rośnie temperatura skał, warunki termiczne pogarszają pracujące w wyrobiskach maszyny. Urządzenia klimatyzacji stają się niezbędne często na większości frontów robót. Nie zawsze udaje się utrzymać odpowiedni komfort pracy na dole. Tu kłania się nam kwestia finansów i sytuacji ekonomicznej całej branży górniczej. Brak możliwości inwestowania staje się zagrożeniem nie tylko dla załóg, ale także dla dalszego funkcjonowania kopalń. Do kompetencji nadzoru górniczego nie należą kontrole finansów przedsiębiorcy, nie może być też mowy o stawianiu wymogów w zakresie nakładów na prowadzone inwestycje. Nie możemy w żadnym wypadku wpływać na przedsiębiorców, żeby wydatkowali środki na konkretne inwestycje, a jedynie sugerować pewne rozwiązania, prowadzące do uniknięcia zjawisk niezgodnych z przepisami Prawa geologiczno-górniczego i innych uregulować prawych.
Jedyne co leży w naszych kompetencjach i z czego korzystamy, to wstrzymanie robót z różnych powodów, także z powodu warunków klimatycznych, zagrożeń metanowych lub pożarowych bądź innych nieprawidłowości panujących na stanowiskach pracy. W ub.r. zatrzymaliśmy 558 robót w przodkach na ścianach, również w związku ze stanem technicznym urządzeń. 465 razy wnioskowaliśmy o ukaranie osób odpowiedzialnych za łamanie przepisów, sądy rejonowy orzekły grzywny na sumę 145800 zł. Inspektorzy ukarali ponadto mandatami 422 osoby. Wśród nich było niestety 45 osób reprezentujących kierownictwa kopalń i 34 z wyższego dozoru i 157 osób ze średniego dozoru. Te trzy ostatnie liczby najbardziej martwią, ponieważ związane są bezpośrednio z niekompetencją lub beztroską wśród osób ponoszących bezpośrednią odpowiedzialność za stan bezpieczeństwa załóg i majątku zakładów górniczych. Takie sytuacje w ogóle nie powinny mieć miejsca, tymczasem ich liczba rośnie.
- Czy pojawiły się jakieś nowe zagrożenia w górnictwie?
- Tak. Jest nim zagrożenie pandemią. Do tego zagrożenia nasze zakłady górnicze nie były w ogóle przygotowane. Brakowało jakichkolwiek uregulowań. Nie wiadomo było, w jaki sposób utrzymać bezpieczny ruch zakładu w warunkach obniżonej frekwencji pracowniczej spowodowanej pandemią i zaprzestania planowanego toku wydobycia. Już 16 marca 2020 r. skierowaliśmy pismo do dyrektorów OUG i SUG z poleceniem rozpoznania działań organizacyjno-technicznych i zapobiegawczych podjętych przez przedsiębiorców w nadzorowanych zakładach górniczych w związku z nadzwyczajną sytuacją w kraju spowodowaną epidemią oraz zaleceniem bieżącego monitorowania poziomu zagrożeń, w tym naturalnych, występujących w nadzorowanych zakładach górniczych, a także w przypadku powstania zagrożenia życia lub zdrowia pracowników, ruchu zakładu górniczego lub bezpieczeństwa powszechnego przedłożenia prezesowi WUG propozycji działań zapobiegawczych.
Dostrzegając wagę problemu związanego z zagrożeniem epidemicznym chorobą zakaźną wywołaną wirusem SARS-CoV-2, w celu przeciwdziałania COVID-19, prezes WUG, na podstawie swoich kompetencji, 17 marca 2020 r. powołał Nadzwyczajny Zespół do spraw zagrożeń w podziemnych zakładach górniczych w związku z przeciwdziałaniem COVID-19, do którego zadań należało opracowanie propozycji zaleceń dotyczących procedur postępowania w podziemnych zakładach górniczych oraz zakładach prowadzących działalność określoną w art. 2 ust. 1 pgg, w związku z zagrożeniem epidemicznym chorobą zakaźną, wywołaną wirusem SARS-CoV-2, w celu przeciwdziałania COVID-19.
Do składu Zespołu został powołany, jako jego przewodniczący, sekretarz stanu w Ministerstwie Aktywów Państwowych - pełnomocnik rządu do spraw restrukturyzacji górnictwa węgla kamiennego, członkowie zarządów poszczególnych przedsiębiorstw górniczych wydobywających węgiel kamienny, dyrektor Głównego Instytutu Górnictwa, a także zastępca Państwowego Powiatowego Inspektora Sanitarnego w Katowicach. To właśnie to gremium opracowało kierunki działań niezbędnych do podejmowania, aby stawić skutecznie czoła pandemii. Wśród trzynastu zaleceń Zespół uznał, między innymi, że niezbędne jest opracowanie i wdrożenie przez kopalnie procedur postępowania w przypadku stwierdzenia zarażenia wirusem SARS-CoV-2, przygotowanie i wdrożenie nowych zasad prowadzenia transportu ludzi, korzystania z łaźni i innych miejsc na powierzchni zakładu górniczego, w których występują skupiska osób.
- Kontrolujecie przedsiębiorców pod tym względem?
- Tak. Za cały okres trwania pandemii było ich w sumie 1796 i można stwierdzić, że przedsiębiorcy stosują się do opracowanych zaleceń. Tym niemniej problem wymaga również uregulowania w przepisach prawnych. Przypomnę, że COVID-19 przechorowało ponad 13200 osób zatrudnionych w węglowych zakładach górniczych. Z pracy wypadały całe brygady. Nie możemy wykluczyć, że podobne zjawiska będą nam towarzyszyć w przyszłości. Musimy potrafić je rozwiązywać w sposób zaplanowany, bezpieczny i zgodny z przepisami.
Najważniejsze jest bezpieczeństwo pracy załóg, a następnie majątku kopalń. Pragnę podkreślić, że pandemia koronawirusa miała również wpływ na działalność organów nadzoru górniczego. Zdecydowanie mniejsza była liczba kontroli przeprowadzonych w zakładach górniczych. Dlatego wyników prac urzędów górniczych nie sposób odnieść do tych z lat poprzednich. Zwyczajnie bowiem nie będą miarodajne. Nadzór górniczy wraca do normalności z bagażem bogatych doświadczeń, podobnie jak całe – miejmy nadzieję – polskie górnictwo.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Bo przez korona wirusa nie ma szkoleń bhp w ośrodkach szkoleniowych , tylko jakiś internetowy badziew. Drugą sprawą jest mobing stosowany przez dozór górniczy , a skierowany do pracowników fizycznych . W takich warunkach nie trudno o wypadkowość !