Kopalnia Silesia działa już po nowemu. Odchudzono stan kadry zarządzającej i co najważniejsze, w ruch poszły kombajny na przygotówkach. Jednak załoga czechowickiego zakładu górniczego nie została ujęta w świadczeniach osłonowych umowy społecznej dotyczącej transformacji sektora górnictwa węgla kamiennego. – To absurd – wskazuje Grzegorz Babij, szef Solidarności w zakładzie.
Przed rokiem o tym czasie górnicy z Silesii nie mieli tęgich min. Ówczesny właściciel EP Holding wyliczył straty za 2019 r. na ponad 1 mld zł. Ograniczono więc wydobycie, a obniżka wynagrodzeń pracowników o 10 proc. miała stanowić gwarancję ciągłości funkcjonowania kopalni do końca 2021 r. W końcu zapadła decyzja o wstrzymaniu prac przygotowawczych. W grudniu ub.r. Silesię kupiła polska firma okołogórnicza Bumech. Dziś nastroje wśród załogi są lepsze.
– W lutym odbyło się walne zebranie udziałowców, na którym anulowano plan krótkoterminowy zmierzający do likwidacji kopalni. Odetchnęliśmy. Zabiegi strony społecznej mające na celu uratowanie zakładu okazały się bezcenne. Ale trzeba było czym prędzej zastanowić się nad nowym modelem funkcjonowania i utrzymaniem tego co najważniejsze, wydobycia – zwraca uwagę Grzegorz Babij, szef Solidarności w Przedsiębiorstwie Górniczym Silesia.
Jeszcze do sierpnia, a może góra do września, Silesia fedrować będzie dwoma ścianami: 331 w pokładzie 330 i 354 w pokładzie 315.
– Prace przygotowawcze wstrzymano nam na osiem miesięcy. To dla kopalni duży problem. Na szczęście ruszyliśmy z kopyta i to mocno. Siły skierowane zostały właśnie na przygotówki. Są prowadzone w czterech przodkach. Mamy mało czasu, żeby nadrobić powstałe zaległości i żeby nie było przestoju pomiędzy eksploatacją ze ścian, które zakończą swój bieg jesienią, a tymi nowymi. Będziemy się starać płynnie kontynuować eksploatację. Załoga jest zdeterminowana, osiąga dobre postępy – zapewnia Babij.
Co wobec tego zostanie po poprzednich właścicielach? Na pewno system pracy 24/7. I trudno się dziwić. Grunt to wydajność, a ta ze 104 dodatkowymi dniówkami w roku ma szanse ją zapewnić, ale pod warunkiem, że na surowiec będzie zbyt.
– Myślę, że dobrym posunięciem nowego kierownictwa była decyzja o redukcji stanowisk w kierownictwie. To oznacza oszczędności. Prawda jest taka, że Czesi utrzymywali wiele zupełnie niepotrzebnych stanowisk. Nowy właściciel ma swoją wizję organizacji pracy. Na pewno trzeba remontować niektóre maszyny. Przez poprzednie lata były w pełni wykorzystywane. Mają pojawić się nowe. Kwestie kadrowe muszą poczekać. Jeszcze nie wiadomo, czy zostanie zwiększone zatrudnienie, a może pójdziemy w outsourcing. Jest jeszcze wiele znaków zapytania, bo też w całym polskim górnictwie mamy wiele niepewności – przyznaje szef Solidarności w czechowickiej kopalni.
W styczniu br. organizacje związkowe działające w PG Silesia zwróciły się do wszystkich stron negocjujących umowę społeczną dotyczącą transformacji sektora górnictwa węgla kamiennego, aby ujęły w programie osłon pracowników PG Silesia. Ich zdaniem nie ma znaczenia, czy spółka należy do Skarbu Państwa, czy też nie. W Silesii przecież pracują polscy górnicy. Czy zatem można dyskryminować ich tylko dlatego, że znaleźli zatrudnienie w prywatnej kopalni?
– To absurd – wskazuje Grzegorz Babij.
W obecnej sytuacji Silesia wydaje się być skazana sama na siebie. Sprostanie konkurencji na trudnym górniczym rynku nie będzie łatwym zadaniem. Zakład posiada koncesję do 2044 r. i żaden dokument nie ogranicza jego żywotności. Scenariuszy może być jednak wiele. Gdyby w przyszłości państwo zdecydowało się na ochronę przemysłu wydobywczego, mogłoby to oznaczać szybszą likwidację czechowickiej kopalni. I wówczas wszelkie zapewnienia w stylu „nikt was nie ogranicza, fedrujcie sobie jak chcecie” wzięłyby zwyczajnie w łeb.
– Zagrożeń jest dla nas wiele, więcej niż w państwowych spółkach węglowych – potwierdza Grzegorz Babij.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Przemek, a ile kosztuje transport węgla na Wybrzeże i fracht do ARA? Może się okazać, jak już historia nas kilka razy nauczyła, że nie opłaca się tego tam wieźć.
Panie Babij za rok na tej kopalni nie będzie miał kto robić no chyba że pan będzie sobie sam fedrowal w tym systemie i za tak śmieszne pieniądze
Ze sprzedażą węgla to na ten moment nie powinno być problemu - spójrz jak kształtują się ceny ARA.
Komentarz usunięty przez moderatora z powodu złamania regulaminu lub użycia wulgaryzmu.
A ten Babij to jest dyrektorem Silesii? A komu sprzedacie ten węgiel? A czy polscy górnicy z kopalń Ostravy są objęci umową społeczną?