Nadzór górniczy udostępnił raport o stanie bezpieczeństwa za 2020 r. Generalnie w całym polskim górnictwie odnotowano spadek wypadkowości ogółem. Niewątpliwie jednym z czynników, który na to wpłynął, były przestoje robót spowodowane pandemią koronawirusa. Istotny wpływ na stan bezpieczeństwa w zakładach górniczych miały za to zagrożenia techniczne. Liczba wypadków śmiertelnych i ciężkich z nimi związanych utrzymuje się wciąż na wysokim poziomie.
W porównaniu do 2019 r. liczba wypadków ogółem w polskim górnictwie spadła o 12,8 proc., śmiertelnych było o 7 mniej (23 w 2019 r. – 16 w 2020 r.). Natomiast liczba wypadków ciężkich wzrosła o 2 (z 11 w 2019 r. do 13 w 2020 r.). W górnictwie węgla kamiennego nastąpił w ub.r. spadek wypadkowości ogólnej, śmiertelnej i ciężkiej w porównaniu do 2019 r. Liczba wypadków ogółem zmniejszyła się o 11,8 proc. Wypadków śmiertelnych zanotowano 9 wobec 16 w 2019 r. Z kolei liczba wypadków ciężkich zmniejszyła się o jeden, z 8 w 2019 r. do 7 w ub.r. Spadek wypadkowości ogólnej zanotowano także w górnictwie rud miedzi. Wzrosła ona za to w górnictwie otworowym, jak i odkrywkowym z wyłączeniem kopalń węgla brunatnego.
Zawał i opad skał
W tzw. podmiotach zewnętrznych wykonujących czynności powierzone w ruchu zakładu górniczego w 2020 r., odnotowano w porównaniu do 2019 r. spadek wypadkowości ogólnej, śmiertelnej i ciężkiej. Liczba wypadków ogółem zmniejszyła się o 20,8 proc. w stosunku do roku poprzedniego (spadek z 476 wypadków w 2019 r. do 377 w 2020 r.). W 2019 r. zaistniały 4 wypadki śmiertelne i 2 ciężkie, natomiast w 2020 r. zaistniał jeden wypadek ciężki. Nie odnotowano wypadku śmiertelnego.
Istotny wpływ na stan bezpieczeństwa w zakładach górniczych mają zagrożenia techniczne. Liczba wypadków śmiertelnych i ciężkich związanych z zagrożeniem technicznym utrzymuje się wciąż na wysokim poziomie. W 2020 r. w górnictwie odkrywkowym 83 proc. wypadków śmiertelnych i ciężkich spowodowanych było niewłaściwą eksploatacją maszyn i urządzeń górniczych. W górnictwie podziemnym 57 proc. – czytamy w raporcie.
Niepokojącym zjawiskiem – jak zaznaczono dalej – jest wzrost wypadkowości śmiertelnej i ciężkiej związanej z zagrożeniem zawałowym i opadem skał ze stropu lub ociosów w podziemnych zakładach górniczych. W 2020 r. na 23 wypadki śmiertelne i ciężkie, 8 takich wypadków (tj. 34,8 proc.) spowodowanych było tym właśnie zagrożeniem, natomiast w 2019 r. zaistniały 4 takie wypadki, co stanowiło 12,9 proc. wypadków śmiertelnych i ciężkich w górnictwie podziemnym. Zdarzenia te były następstwem m.in.: wykonywania prac pod niezabezpieczonym stropem, tolerowania przez osoby dozoru ruchu wykonywania prac związanych z rabowaniem chodnika pomimo braku pełnego zawału w części już zlikwidowanej, niedostatecznego nadzoru nad prowadzonymi robotami przez osoby dozoru ruchu lub też braku właściwej oceny zagrożenia oberwania się skał ze stropu i ociosu.
Niefrasobliwość i głupota
– Niewątpliwie do spadku wypadkowości ogólnej przyczyniła się pandemia koronawirusa. Spadło wydobycie, mniej było robót. Martwi niestety wzrost liczby wypadków związanych z czynnikiem ludzkim – wskazuje Krzysztof Król, wiceprezes Wyższego Urzędu Górniczego.
Wzrost ten jest szczególnie niepokojący w górnictwie odkrywkowym, sięgnął bowiem w ub.r. aż 100 proc. Analiza przyczyn wypadków zaistniałych w latach 2016-2020 wykazała niepokojący wzrost procentowego udziału wypadków śmiertelnych i ciężkich spowodowanych tzw. czynnikiem ludzkim, ich liczba wzrosła z 41,7 proc. w 2016 r. do 89,7 proc. w 2020 r. Powód?
– Niefrasobliwość, a w wielu przypadkach po prostu zwykła głupota. Zdarzały się wypadki, których uczestnikami były osoby znajdujące się pod wpływem alkoholu. Również sama organizacja pracy i nadzór nad nią pozostawia wiele do życzenia. W górnictwie odkrywkowym i otworowym przedsiębiorcy samodzielnie dokonują oceny, czy dany pracownik spełnia wymagania dotyczące przygotowania zawodowego i doświadczenia zawodowego do wykonywania powierzonych mu czynności. W ten sposób na pracodawcę przeniesione zostały pewne kompetencje, obowiązki i odpowiedzialność, niezależnie od jego kwalifikacji. Jednakże wprowadzone regulacje nie sprawdziły się w praktyce, ponieważ pracodawcy nie wywiązują się ze swoich obowiązków lub realizują je nieprawidłowo, na co wskazują wyniki kontroli przeprowadzonych przez przedstawicieli organów nadzoru górniczego – tłumaczy dalej Krzysztof Król.
Byle taniej i szybciej
Istnieją zatem uzasadnione obawy, że przedsiębiorcom górniczym z różnych względów, m.in. finansowych, wygodniej jest zatrudnić osoby bez wymaganych kwalifikacji i uprawnień, nawet na stanowiskach w dozorze. A przecież to właśnie osoby dozoru ruchu są zobowiązane do wychwytywania potencjalnych nieprawidłowości w zakresie technologii robót oraz sprawności i pewności zastosowanych maszyn, urządzeń i instalacji. Wraca mechanizm promowania i zatrudniania tańszych pracowników, kosztem wiedzy i umiejętności. Zgubna zasada „byle taniej i szybciej” bierze górę. Skutki zaś bywają opłakane. Reasumując: brak wiedzy zawodowej u osób odpowiedzialnych za bezpieczeństwo podległych pracowników, ich życie i zdrowie oraz bezpieczeństwo ruchu zakładu, jak również środowiska, stanowi pierwszy stopień do łamania obowiązujących procedur, zasad, ustaleń oraz rygorów podczas wykonywania robót.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Te same tabelki od tylu lat. Dinozaury