Najsłynniejsze hasło promujące amerykańską ligę koszykówki NBA brzmi „I love this game” (Kocham tę grę – red.). Z pewnością podpisze się pod nim 32-letni Łukasz Ciołczyk. Na co dzień ratownik górniczy w Zakładzie Górniczym Sobieski należącym do Taurona Wydobycie, a po pracy trener, który odkrywa przed dziećmi uroki koszykówki.
Swoją pasją do basketu dzieli się także ze starszymi fanami pomarańczowej piłki i dlatego zainicjował rozgrywki w ramach ligi amatorskiej. Przyznaje, że do koszykówki trafił przez ciekawość. Wcześniej bowiem numerem jeden był futbol.
– Razem z kilkoma kolegami trenowaliśmy piłkę nożną, jednak pewnego dnia spotkaliśmy trenera Marcina Lichtańskiego, który przeprowadzał nabór do nowo powstałej drużyny koszykarskiej. Udało mu się nas zaciekawić i przekonać, że warto spróbować – wspomina Łukasz Ciołczyk.
Rozstanie i powrót
Okazało się, że basket pochłonął go na dobre. Poza tym ciężka praca przynosiła efekty. Drużyna jaworznickiego MCKiS, w której występował, zajęła 8. miejsce w Polsce w grupie kadetów w sezonie 2004/2005, 4. miejsce w Polsce w grupie juniorów w sezonie 2005/2006 oraz 2. w 2006/2007. Ponadto od 2005 r. do 2007 r. miał okazję grać w pierwszej drużynie MCKiS, która walczyła w III i II lidze. Z koszykówką jednak się rozstał, ale jak się później okazało, tylko na jakiś czas.
– Pozostałem w sporcie. Można powiedzieć, że wróciłem do korzeni i zacząłem grać w piłkę nożną na poziomie okręgówki i A klasy. To dało mi kolejne fundamenty do późniejszej pracy jako trenera. Kiedy urodził mi się pierwszy syn Jan, postanowiłem zapisać się na kurs trenerski UEFA C. Okazało się, że bardzo dobrze czuję się w pracy z dziećmi i rok później ukończyłem kurs UEFA B. W 2011 r. zdobyłem licencjat na Akademii im. Jana Długosza w Częstochowie na kierunku wychowanie fizyczne – wylicza.
Po skończonych studiach – z racji braku ofert na rynku pracy – stwierdził, że spróbuje swoich sił w górnictwie.
– W mojej rodzinie tak naprawdę od pokoleń ktoś zawsze pracował w kopalni, dziadek w kopalni Sobieski, a jego brat w kopalni Kościuszko. Brat mojej mamy również był górnikiem. Ja trafiłem do kopalni w 2012 r. Wcześniej ukończyłem technikum górnicze, które umożliwiło mi pracę na dole – wspomina.
Zaczynał w oddziale przodkowym GRP-3. Potem był na oddziale GZL, a w 2014 r. – po przejściu badań i testów – został ratownikiem górniczym.
– W pracy najtrudniejszy jest chyba ten brak kontaktu. Zjeżdżamy na dniówkę i tak naprawdę nie ma z nami łączności. Robota w kopalni nie należy do najłatwiejszych ani najlżejszych, jednak pracując na pierwszą zmianę, udaje mi się połączyć ją z prowadzeniem zajęć dla dzieci i młodzieży trzy razy w tygodniu. Zostaje więc również czas, który poświęcam żonie Kasi i dwóm synom – Janowi i Józefowi – mówi.
Trenerska pasja, którą w sobie odkrył przy okazji powrotu do piłki nożnej sprawiła, że pomyślał ponownie o swojej największej sportowej miłości – koszykówce.
– To się wydarzyło we Wrocławiu. Byłem tam na szkoleniu trenerskim i spotkałem śp. prof. Tadeusza Hucińskiego, który w swojej karierze był m.in. trenerem koszykarskiej reprezentacji Polski kobiet, oraz koszykarza Tomasza Wilczewskiego. Byli oni gośćmi na tym szkoleniu i po rozmowie z nimi zadecydowałem, że zajmę się trenowaniem koszykówki. Potem trafiłem na ich obóz – Polish Basketball Clinic, gdzie udało mi się uzyskać licencję trenerską PZKosz C i postanowiłem założyć Akademię Koszykówki dla dzieci i młodzieży – wspomina 32-latek.
Chce pokazać piękno gry
Akademia Dream Makers działa od 2020 r. w Chrzanowie. Obecnie w zajęciach uczestniczy ok. 50 podopiecznych.
– To nie jest tak, że od razu dzieciaki są rzucane na głęboką wodę. Zaczynamy od wprowadzenia do świata sportu poprzez zabawę i tory przeszkód z akcentami koszykarskimi. W miarę upływu czasu dodajemy kolejne elementy, aż w końcu dochodzimy do treningu typowego dla koszykówki – wyjaśnia trener Ciołczyk, który dodaje, że wciąż poszukuje partnerów w rozwijaniu swojego projektu.
Łukasz Ciołczyk stara się cały czas rozwijać swój trenerski warsztat, uczestnicząc w różnego rodzaju kursach i szkoleniach. Zdj. archiwum domowe
– Praca z dziećmi daje wiele radości i satysfakcji. Sam mogę się wiele od nich nauczyć. Celem Akademii jest pokazanie piękna koszykówki i płynących z niej korzyści. Chcemy rozwijać naszych podopiecznych poprzez sport i odciągnąć młode pokolenie od komputera. Bez pomocy sponsorów bardzo trudno jest prowadzić tego rodzaju działalność. Ważne jest, aby jak najwięcej dzieci i młodzieży mogło rozwijać swoje umiejętności sportowe. A nie zawsze możliwości finansowe rodziców pozwalają na spokojne trenowanie – przyznaje.
Trener Ciołczyk zorganizował także rozgrywki dla starszych fanów basketu. Ruszyły one w 2020 r. Niestety plany pokrzyżowała pandemia, która przerwała rozgrywki.
– To przedsięwzięcie to Liga Mamba. Jej nazwa pochodzi od pseudonimu tragicznie zmarłego Kobego Bryanta, który był wzorem dla wielu obecnie grających w NBA koszykarzy. Zainteresowanie tym projektem przeszło moje oczekiwania. Już teraz dzwonią do mnie ekipy z Zagłębia i Śląska, które chciałyby do nas dołączyć – mówi trener.
– Cały czas staram się uczyć. Czytam o sporcie, zdrowym odżywianiu. W 2019 r. ukończyłem szkolenie w zakresie Treningu Umiejętności Społecznych, a rok później studia podyplomowe w zakresie diagnozy i terapii autyzmu i zespołu Aspergera. Chodzi o to, bym swoim podopiecznym mógł jak najbardziej pomóc i przekazać jak najwięcej. Taki jest mój cel – podsumowuje.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.