Termin 2049 r. jest maksymalną datą udziału węgla w produkcji energii. W 2030 r. planowanych jest jeszcze 56 proc. udziału węgla w energetyce, a to oznacza, że dzisiaj musimy rozmawiać także o inwestycjach w górnictwie – podkreśla Krzysztof Tchórzewski, były minister energii.
Polityk wziął udział w ubiegłotygodniowych obradach sejmowej Komisji ds. energii, klimatu i aktywów państwowych.
- Kiedy patrzymy na te wyśrubowane terminy, to żeby nasza energetyka normalnie funkcjonowała, muszą znaleźć się środki na inwestycje. Jedno z drugim koreluje. Nie wolno ominąć potrzeb inwestycji w samym górnictwie, żeby dotrzymać terminu odejścia od węgla w 2049 r. Moje rozmowy z ludźmi związanymi z Komisją Europejską wskazują na to, że KE też ten termin traktuje jako umowny, ale czeka na cały harmonogram procesów. Z jednej strony musi być on związany z likwidacją, ale z drugiej strony także z inwestycjami – wyjaśnił Tchórzewski.
Jak dodał, potrzebny jest teraz wysiłek ponadpolityczny, aby tych terminów dotrzymać, bo do nich będą dopisane konkretne środki ze strony unii Europejskiej.
- Będą kary, jeżeli ich nie dotrzymamy. Nasze środki wewnętrzne, ten wkład własny, który trzeba wygospodarować, będzie bardzo duży. Jeśli spojrzeć na sposób funkcjonowania Komisji Europejskiej, to praktycznie nie ma czasu na dyskusję. Program dla górnictwa musi być błyskawicznie uzgodniony. Wszystkim stronom zależy na tym, żeby się powiódł – podkreślił Tchórzewski.
Były minister energii podkreślił, że negocjacje na forum Komisji Europejskiej nie będą łatwe i mogą się przeciągać w czasie.
- Jeśli chcemy te transformację dobrze przeprowadzić, to trzeba precyzyjnie wykazać dane o tym, ile to będzie kosztowało i w jakim termie zostanie przeprowadzone, jakie będą źródła finansowania, skąd weźmiemy środki własne. To wszystko wymaga czasu – wyjaśnił Tchórzewski.
Jego zdaniem jest szansa, aby uzyskać akceptację dla planów związanych z odejściem od górnictwa przez Komisję Europejską, ale z drugiej strony zostanie 30 lat, aby zrealizować nowe inwestycje w energetyce i zastanowić się, które nasze elektrownie wytrzymają do tego czasu.
- Jedna trzecia elektrowni węglowych da się moi zdaniem przekształcić na gazowe, ale to jest przekształcenie na kilkanaście lat i trzeba będzie inwestować w nowe technologie. Wiele wskazuje na to, że jeszcze będziemy używać węgla w energetyce przez kilka lat po wskazanym terminie, czyli po 2049 r. A zatem, żeby dać ten węgiel górnictwo potrzebuje inwestycji, a naszych spółek węglowych nie stać na nie. Należy z Komisją Europejską już rozmawiać o finansowaniu takich inwestycji, żeby można było wyjść z energetyki węglowej w przewidzianym terminie – podkreślił Tchórzewski.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
2049 Nie Realny każdy ekonomista to potwierdza. Bank nie udzielają już kredytów górnictwu. Fajnie się bawiliśmy na państwowym ale teraz jedynym ratunkiem dla rentownych kopalń to prywatyzacja??? Pozostałe do zamknięcia ale sądzę że i na to jest za późno za max trzy lata może zostanie kilka kopalń. Nich zrobi się ciepło a energetyka niech jedzie na tańszym węglu i wszystko samo się zamknie.
Lepiej niech się dobrze zastanowią nad likwidacją Polskiego Górnictwa bo okazuje się, że jedna ostrzejsza zima i wiatraczki wraz z panelami się nie poradzą!!! Chyba, że chcemy importować energię, ale to już za wyższe stawki?!!!
Święta prawda np w biurach wycieczkowych trzeba stołki wymienić bo gorące!