To było równo 34 lata temu. Kopalnia, w której doszło do tej tragedii, już od lat nie fedruje, choć pozostałości po niej wciąż przypominają o górniczych tradycjach miasta, od którego wzięła swoją nazwę.
To właśnie w KWK Mysłowice 4 lutego 1987 r. miała miejsce tragedia, w której życie straciło 19 górników, a 20 zostało ciężko rannych.
Przyczyny tej katastrofy zbadały dwa zespoły specjalistów. Przebieg zdarzeń przedstawiony w obu przypadkach był rozbieżny. Wspólnym mianownikiem było jednak to, że zawinili ludzie.
Górnicy w oddziale KG2 zbliżali się już do końca szychty na poziomie 500. O godz. 5.35 doszło jednak do wybuchu. Okoliczności tego zdarzenia dokładnie opisał nieżyjący już Bogdan Ćwięk w książce pt. „Podstawowe zasady bezpiecznego zachowania w wyrobiskach górniczych”.
„W końcowym odcinku ściana wjechała w serię uskoków usytuowanych skośnie do frontu, co wymuszało jej skracanie w miarę postępu robót. Trzeba było usuwać sekcję obudowy zmechanizowanej, a także skracać długość pancernego przenośnika odstawowego. Skracania dokonywano przy użyciu palnika acetylenowego” – wyjaśnił autor, który był cenionym ekspertem górniczym oraz szefował Centralnej Stacji Ratownictwa Górniczego.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM.
Szczegóły: nettg.pl/premium
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.