Kto wie, że najstarsze potrawy wigilijne przyrządzane były z suszonych owoców, tak jak słynna śląska moczka? Makówki są również dawnym przysmakiem wigilijnym. Jakieś dwieście lat temu w wigilijnym jadłospisie pojawiły się ziemniaki.
Z rozpoczęciem wieczerzy wigilijnej zawsze czekano do zmroku. Raczej nie wyglądano pierwszej gwiazdki, chyba że tego dnia było bezchmurne niebo. Nie zawsze też świąteczne drzewko stało na podłodze. Był zwyczaj, że wieszano je obrócone w dół na suficie izby.
- Dawniej kolacja wigilijna miała raczej postny charakter. Ziemniaki, śledzie w occie, bywało, że opiekane. Z czasem pojawiły się makówki i moczka. W jednych domach podawano ją jako zupę wigilijną, w innych na deser. Do dzisiejszego dnia przetrwał kompot z suszu. Pito go obficie zwłaszcza w święta, doskonale łagodził bowiem dolegliwości żołądkowe po przejedzeniu - opowiada Bożena Donnerstag, etnolożka.
- Barszcz, który stał się popularny w wielu domach, został przywieziony ze wschodu. Znam jednak domy, w których istotnym elementem wigilijnego menu jest zupa grzybowa, rybna bądź migdałowa, a nawet postny żur. Gdyby w Wigilię odwiedzić mieszkańców bloku gdzieś w Zabrzu czy Chorzowie to okazałoby się, że każdy gotuje coś innego – zapewnia Donnerstag.
- Co ciekawe, do dziś znany jest zwyczaj podawania do wigilijnej kolacji 12 dań. Dwanaście, ponieważ było 12 apostołów. Inne zwyczaje mówią o 7 lub 9 potrawach.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.