„Jest taki dzień, tylko jeden raz do roku. Dzień, zwykły dzień, który liczy się od zmroku Jest taki dzień, gdy jesteśmy wszyscy razem. Dzień, piękny dzień, dziś nam rok go składa w darze” – śpiewały Czerwone Gitary.
To chyba największy świąteczny hit, jaki nagrany został w Polsce przez polskich wykonawców. Autorem muzyki jest Seweryn Krajewski, a słów Krzysztof Dzikowski. Piosenka oddaje znakomicie nastrój polskich świąt. Do wigilijnej kolacji pasuje jak ulał. Bo też Wigilia w całej swej obrzędowości była i jest dniem o wyjątkowo nastrojowym charakterze. Kiedyś przypisywano jej znaczenie symboliczne. Liczył się sposób zachowania i każdy gest. Odzwierciedlało to najlepiej przysłowie: "Jakiś w Wigilię, takiś cały rok”.
Zwyczaje bożonorodzeniowe w regionie śląsko-dąbrowskim są wyjątkowo zróżnicowane. Wielu badaczy jest wręcz zdania, że należą one do najbarwniejszych i najbardziej urozmaiconych w Polsce. Jakże zresztą miałoby być inaczej, w końcu do rosnącej w siłę przemysłowej aglomeracji przybywali ludzie ze wszystkich stron Europy.
- Są takie części Górnego Śląska, gdzie np. nie wolno wyjść z domu w czasie Wigilii lub wstać od stołu. Dlatego tradycja otwierania domu dla zbłądzonego wędrowca czy pustego talerza, nie ma tam sensu. Na Śląsku nigdy nie było i nie ma kolędników - grup przebierańców chodzących w okresie bożonarodzeniowym od domu do domu z życzeniami pomyślności. Tu królowały Herody, czyli przedstawienia odgrywane przez amatorskie teatrzyki. Występowali w nich najczęściej: Herod, żołnierz, anioł, śmierć i diabeł, czasem Turek, Żyd i rycerz. Jedni prowadzili żywe zwierzęta, inni przychodzili z gwiazdą, niektórzy z turoniem. Zwyczaj kolędowania rozpowszechniony był za to w rejonach Tarnowskich Gór, a w szczególności na Śląsku Cieszyńskim. Kolędników nazywano pastuszkami – opowiada Marek Szołtysek, etnograf i autor książek o zwyczajach ludowych.
Zwyczaj kolędowania żywy był za to na Podbeskidziu. Przetrwał zresztą do naszych czasów. W skład zwardońskich Bałamutów wchodzą m.in. cztery konie, pachołek, cygan, żyd, ksiądz, diabły, śmierci, niedźwiedź i zbereźny fotograf. Po Nowym Roku bałamuty przestają kolędować. Na Trzech Króli wyruszają bowiem w drogę kolejni przebierańcy, mali chłopcy z koronami śpiewający kolędy.
A co do samej Wigilii. Dawniej wstrzymywano się od wszelkich prac. Nie wolno było rąbać drewna, gdyż cały rok bolałaby głowa, ani nie wbijać gwoździ, aby zęby nie bolały. Wigilię uważano bowiem za dzień wyjątkowy, wręcz magiczny. W wielu domach do dziś istnieje przekonanie, że w Wigilię nie należy prać, wieszać bielizny, ani też podejmować się większych prac gospodarskich. A już na pewno w tym dniu staramy się być wyjątkowi, bardziej się pilnujemy, staramy się być mili dla innych, no i ciągle wierzymy, że sianko pod obrusem wigilijnego stołu zapewni nam pomyślność w nadchodzącym roku.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.