Z rozmowy z Tomaszem Zjawionym, prezesem Regionalnej Izby Gospodarczej w Katowicach, dowiemy się, w jaki sposób RIG pomaga firmom, które ucierpią w procesie transformacji górnictwa i jakie największe zagrożenia stoją przed tymi firmami.
- Odchodzenie od węgla na Śląsku to nie tylko problem górnictwa i kopalń. W jaki sposób Regionalna Izba Gospodarcza pomaga firmom, które ucierpią w procesie transformacji? Czy dysponujecie wiarygodnymi danymi, na podstawie których taką pomoc można zaplanować?
- Takich twardych danych niestety nie mamy. Zaś jeśli chodzi o skalę problemu, to tak naprawdę z takim wyzwaniem jeszcze nikt się nie mierzył. Póki co docierają do nas wyrywkowe informacje, np. o planach zamykania konkretnych kopalń, jako efektu wprowadzania unijnego Zielonego Ładu. Praktycznie nie mamy żadnego dokumentu – strategii dla branży, a bez niego jest nam bardzo trudno się poruszać. Mimo to działamy już teraz i to nie tylko lokalnie, ale też np. poprzez konsultowanie ustaw okołogórniczych z rządem czy nawet z organami unijnymi, jak Komisja Europejska.
To drugie jest możliwe dzięki bardzo dobrej współpracy z europosłem Grzegorzem Tobiszowskim. To także organizowanie Think Eko! Forum. Odbyło się już dwukrotnie i dotyczyło przemiany energetycznej, przed którą stoimy, wytyczenia mapy drogowej dla energetyki. Brali w nim udział samorządowcy, przedsiębiorcy, a także parlamentarzyści i europarlamentarzyści, bo tylko tak szeroka współpraca może przynieść pożądane efekty. Mamy na horyzoncie 2050 rok, do którego musimy osiągnąć wymaganą unijnymi przepisami emisyjność, a droga do tego celu jest jeszcze bardzo daleka.
- Czego oczekują, jakie problemy zgłaszają firmy powiązane z górnictwem zrzeszone w Izbie?
- Od marca, kiedy pandemia zaczęła dotykać przedsiębiorców, prowadzimy Centrum Wsparcia MŚP. Wyraźnie widać, że firmy funkcjonujące w branżach okołogórniczych, często zgłaszają się z prośbą nie tylko o pomoc w zorganizowaniu środków finansowych, by po prostu przetrwać, ale rozpatrują też możliwość zmiany branży. Uważają ten moment za dobry na taki ruch. Te firmy nie śpią, nie czekają, tylko starają się szukać rozwiązań. Liczą na fundusz sprawiedliwej transformacji. Przeżyliśmy też chwile silnych emocji, kiedy ważyło się, czy nasz rząd zaakceptuje unijny budżet, czy też skorzysta z prawa weta. W grę wchodziły bardzo duże środki na odbudowę gospodarki po pandemii, z których firmy zrzeszone w RIG chcą skorzystać.
- Te firmy same dostrzegają konieczność zmiany profilu działalności?
- Wśród nich stosunkowo niewiele jest związanych bezpośrednio z górnictwem, więcej jest tych okołogórniczych. Część z nich będzie zmuszona zmienić profil działalności, ale też nie we wszystkich zakresach. Firmy związane z produkcją dla górnictwa mogą znaleźć nowych klientów. Ich kwalifikacje są pożądane na rynku i pewnie zaczną szukać nowych partnerów, jak tylko poradzimy sobie z pandemią. Są też firmy o tzw. kompetencjach miękkich, jak firmy sprzątające, dostarczające jedzenie. To trochę jak gra w domino i przesuwanie klocka po klocku.
- Jakie branże na Śląsku mogą zastąpić górnictwo? Związana z produkcją samochodów, o której przed laty nawet nam się nie śniło? Nowe technologie?
- Trudno jednoznacznie już dzisiaj określić, co to mogłoby być. Branża automotive jest u nas wyjątkowo silna, ale też stoi przed nowymi wyzwaniami i musi się zmieniać, zwłaszcza pod względem ekologicznym. W maju planujemy zorganizować, wraz z takimi partnerami jak Opel i Volkswagen, forum pod kątem potrzeb i wyzwań dla tej branży i tego, jak może być użyteczna w procesie przekształceń na Śląsku. Ale to nie jedyny z możliwych kierunków.
Z Centrum Wsparcia MŚP mamy przykład firmy, która była w branży górniczej, a teraz produkuje ekologiczne kotły. To dość radykalna przemiana, ale też przykład, że przedsiębiorcy nie czekają bezradnie rozkładając ręce, tylko działają. Zresztą także jako Izba jesteśmy tego przykładem, bo weszliśmy udziałowo w firmę, która produkuje zeroemisyjne kotły. Funkcjonujemy w branży ciepłowniczej i pokazujemy, że są rozwiązania, które nie wpływają negatywnie na środowisko. Staramy się też pomagać tym firmom, promując dobre rozwiązania: wszechobecna teraz fotowoltaika i po trzy telefony dziennie od ich sprzedawców. To pokazuje, że nie tylko zwracamy uwagę na to, czym oddychamy, ale też wokół tego robi się duży biznes.
- Nakręcany przez rządowy program Mój Prąd. Te 5 tys. zł dotacji jednak zachęca wiele osób do inwestycji.
- Bardziej działa psychologia. Instalacja fotowoltaiczna do domu to wydatek około 30-40 tys. zł, więc te 5 tys. zł to niewiele, ale działa zasada: „jest promocja, to idę kupić”. Dobrze, że ten program wprowadzono i że ludzie zostali popchnięci do pójścia w zieloną energię. Jestem mieszkańcem Pszczyny, gdzie występuje ogromny problem ze smogiem, więc wiem, o czym mówię.
- Jakiego wsparcia oczekuje pan od instytucji rządowych dla firm, które ucierpią wskutek transformacji?
- Te oczekiwania są tak naprawdę zbieżne z tymi, z którymi mamy do czynienia podczas pandemii. Firmy same sobie poradzą, jeśli chodzi o przekształcanie się, przestawianie działalności, produkcji. Tego zresztą rząd nie jest w stanie w żaden sposób za nie załatwić. Dobrze byłoby wprowadzić okres preferencyjnego traktowania takich firm. Przykład to tarcza antykryzysowa 3.0, która miała naprawdę intensywny wpływ na kondycję firm. Teraz przy drugiej fali pandemii tego wsparcia już nie mamy, co jest ogromnym problemem. Weźmy choćby firmę, która sprząta baseny, sale fitness i nie ma teraz zleceń, a musi utrzymać pracowników.
Kilka dni temu dostałem pismo od takiego przedsiębiorcy, który w ostatnich miesiącach miał niemal zero przychodów, a chce utrzymać pracowników i pyta, co może zrobić. Mamy dwie pracownice w RIG-u, które zajmują się pomocą w pozyskiwaniu dla przedsiębiorców środków z różnych źródeł, negocjujemy w ich imieniu. W czasie transformacji będzie potrzebne wsparcie strukturowe w zakresie zmian kwalifikacji pracowników, bo niszę dla swojej działalności to przedsiębiorcy sami znajdą. Trzeba też zastanowić się, co dalej z terenami pogórniczymi. Mamy pomysły budowy tam np. farm fotowoltaicznych. Tu wsparcie też będzie potrzebne.
- Jak w najbliższym czasie widzicie swoją rolę w pomocy firmom, które mogą odczuwać skutki transformacji?
- To jest ten moment, kiedy takie samorządy jak my, są ważnym partnerem dla przedsiębiorców. Nie tylko walcząc o to, by zmienić prawo na przyjazne biznesowi i informować rząd na bieżąco, co się dzieje u nas, ale przede wszystkim jesteśmy ich partnerem w walce o przetrwanie. Centrum Wsparcia MŚP zostało zbudowane po to, by w takiej sytuacji pomagać. Firmy to doceniają, czego dowodem jest fakt, że tylko w tym roku do Izby przystąpiło ponad 150 firm, zdecydowanie więcej niż w roku niepandemicznym. Stworzone wspólnie ze Śląskim Urzędem Marszałkowskim Centrum spełnia swoją rolę. Jest do dyspozycji biznesu, by wspierać go w przemianach.
- Jakie największe zagrożenia stoją przed firmami związanymi z górnictwem?
- Duże znaczenie będzie miało zbudowanie właściwej strategii, która będzie reprezentować interesy wszystkich stron, nie tylko firm okołogórniczych, ale też kopalni i pracujących w nich górników, związki zawodowe. Trzeba znaleźć rozwiązania, które będą do zaakceptowania dla wszystkich stron. Branża górnicza jest krytyczną infrastrukturą, bez której polska energetyka nie ma racji bytu. Mamy pomysł, który oczywiście trzeba jeszcze dopracować, stworzenia spółek górniczych, zatrudniających np. w 30-40 proc. byłych górników i zaoferowania im preferencyjnych warunków startowania w przetargach. Te spółki mogłyby przejąć ciężar zwolnień w kopalniach. To nie będzie łatwe, bo trzeba brać pod uwagę unijne zasady konkurencyjności. Takich konkretnych małych kroczków trzeba będzie sporo wykonać.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.