Zwróciła też uwagę, że w październiku zaobserwowano już pogorszenie nastrojów kupujących w związku z trudną sytuacją epidemiczną i przygotowaniami do zapowiadanego drugiego lockdownu. - To spowodowało spadek sprzedaży detalicznej - zmniejszyło się zapotrzebowanie na dobra inne niż pierwszej potrzeby, natomiast tendencja do gromadzenia zapasów żywności i leków była zdecydowanie słabsza niż na wiosnę. Z kolei zakup wielu typów usług - m.in. branży turystycznej, kulturalnej czy gastronomicznej - uniemożliwiły restrykcje administracyjne. Niewątpliwie spowodowało to ograniczenie zapotrzebowania na pracę świadczoną przez pracowników - wskazała.
W jej ocenie, jednocześnie rząd nie przewidział tak dostępnego i powszechnego wsparcia, jak w ustawach uchwalanych w kwietniu tego roku, również ze względu na ograniczenia budżetowe. - Testem stabilności rynku pracy będzie więc listopad i kolejne miesiące - zauważyła.
Zdaniem Fedorczuk wprowadzenie możliwości prowadzenia handlu w galeriach handlowych może pomóc utrzymać część miejsc pracy - o ile konsumenci uznają taki model zakupów za bezpieczny. Również zwiększona skłonność do zakupów dokonywanych w związku z nadchodzącymi świętami może pomóc producentom krajowym, szczególnie w branży odzieżowej, obuwniczej czy spożywczej - bardziej kameralne święta nie pomagają jednak tego popytu rozkręcić.
- Niemniej jednak nadal mamy takie sektory gospodarki, które nie mogą wrócić do normalnego funkcjonowania lub zastosowane ograniczenia wpływają na możliwości świadczenia usług. Dlatego też zwolnienia w branży targowej, turystycznej, gastronomii czy w firmach, które nie mogą lub nie umieją dostosować się do funkcjonowania w trybie on-line możliwe są w kolejnych miesiącach - dodała ekspertka.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.