Zasada solidarności górników różnych spółek do niedawna wydawała się święta, ale w ostatnich tygodniach po podpisaniu porozumienia katowickiego z 25 września (na najostrzejszym zakręcie, który pokonuje dziś branża węglowa w Polsce) doświadczamy niepokojących pęknięć - pisze w liście do redakcji Czytelnik, który prosił o anonimowość. - Wielka szkoda, bo tylko wspólnie udawało się dotąd górniczym związkowcom wyciągać branżę spod gilotyny, pod którą wkładano już nieraz polskie górnictwo (ostatnio np. w 2015 r.).
Autor listu pisze dalej:
"Trwają właśnie prace zespołów roboczych, których zadaniem jest przygotowanie do połowy grudnia gruntownej umowy społecznej o harmonogramie i zasadach wygaszania polskiej branży węglowej. Czas na przedstawienie takiego planu upływa 15 grudnia, a od jakości umowy zależy, czy Polska zyska w ogóle szansę na zaakceptowanie planu przez Unię Europejską. Jak wiadomo, będziemy musieli przekonać UE, że warto ponownie zezwolić na dotowanie produkcji węgla w wygaszanych kopalniach. W przeciwnym razie czeka nas katastrofa, czyli nagły i niekontrolowany upadek sektora, który gwarantuje dziś pracę dziesiątkom tysięcy pracowników kopalń i setkom tysięcy zatrudnionych wokół górnictwa w regionie.
Smutne, że zamiast pomóc w ciężkim zadaniu nagłaśniane są głosy krytyków, oceniających, że porozumienie z 25 września nie ma większego sensu, nie obowiązuje, a co najważniejsze nie obejmuje całej branży węglowej, a tylko największą spółkę (PGG SA). W związku z tym nikt tak naprawdę nie musi dostosować się do logiki wynegocjowanego dokumentu, a samo porozumienie upadnie niemal tak szybko, jak je wynegocjowano.
Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby przeciwnicy reprezentowali np. producentów OZE, partię Zielonych, radykalnych „obrońców klimatu”, czy banki odmawiające finansowania przedsięwzięciom węglowym na świecie. Dziwi i to bardzo, że do oskarżycieli porozumienia katowickiego dołączają reprezentanci branży, górnicy i związkowcy, np. przewodniczący NSZZ Solidarność w Tauronie Wydobycie Waldemar Sopata.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
To takie proste wprowadzic w calym gornictwie oslony socjalne rowniez w JSW, zlikwidowac odrabianie L4, i grupami relokować gornilow w poszczegolnych funkcjonujacych kopalniach z likwidowanych kopaln . W ciagu trzech lat mozna byloby zlikwidowac czesc przynoszaczych straty kopaln. Ludzia z branzy okologorniczej umozliwic przekwalifilowanie.
Nie rozumiem jednego, proszę o wytłumaczenie dlaczego górnicy w Polsce odchodzą na emeryturę po 25 latach pracy pod ziemią ? Aa w krajach sąsiednich takich jak np. Czechy lub Niemcy po osiągnieciu wieku 60 lat i 25 latach pracy pod ziemią. Przecież warunki są prawie identyczne a większość górników po 25 latach pracy jest dalej zdolna do pracy i także się jej podejmuje w innych firmach. Czy Polska to jakiś raj górniczy, gdzie za taką samą pracę można pracować połowę mniej ?
Koniec z czarnymi pijawkami żerującymi na wszystkich podatnikach w Polsce. Pracy , aż do emerytury w naszym kraju jest dość .Oczywiście do emerytury w wieku 67 lat, a jak górnictwo taki dobry biznes to utwórzcie sobie spółki pracownicze i zaróbcie wreszcie sami na siebie. Od funduszy publicznych łapy precz.