Działanie na rzecz ujednolicenia przepisów i narzędzi służących monitorowaniu i poprawie jakości powietrza w przygranicznych regionach Polski i Czech to jeden z celów wspólnego projektu i-AIR Region, realizowanego przez ekspertów, samorządowców i społeczników z obu państw.
Czesko-polski projekt jest współfinansowany ze środków unijnych w ramach programu operacyjnego Interreg V-A Czechy-Polska. W ostatnim czasie jego uczestnicy - wśród nich samorządowcy i przedstawiciele jednostek naukowo-badawczych - podsumowali trzyletnią realizację przedsięwzięcia.
Eksperci kompleksowo przeanalizowali m.in. sposób monitorowania zanieczyszczeń powietrza w przygranicznych regionach - woj. śląskim oraz Kraju Morawsko-Śląskim w Czechach.
- W ciągu trzech lat w ramach projektu dokonano porównania środków i instrumentów prawnych z zakresu ochrony powietrza, tak aby można było je ujednolicić. Eksperci projektu stworzyli także jednolitą metodykę pomiaru jakości powietrza za pomocą dronów czy kategoryzację procesów spalania na podstawie rzeczywistych pomiarów z ogrzewnictwa indywidualnego - poinformował kierownik projektu z ramienia Stowarzyszenia na rzecz Rozwoju Kraju Morawsko-Śląskiego Pavel Santarius.
W ocenie ekspertów, pomiary jakości powietrza (imisji) w obu przygranicznych regionach są prowadzone w ten sam sposób i obecnie - po ubiegłorocznych zmianach w niektórych przepisach - nie ma w tym zakresie znaczących różnic.
Jeszcze do niedawna największą różnicą w sytuacjach smogowych były limity ogłaszania informacji i alarmów związanych z przekroczeniem norm zanieczyszczeń powietrza - w Polsce próg alarmowy był dwukrotnie wyższy niż w Czechach. Jednak od października ub. roku, kiedy w Polsce zaostrzono limity zgłaszania sytuacji smogowych, są one podobne do tych obowiązujących w Czechach. Obecnie główna różnica polega na tym, że w Czechach wartość regulacyjna odnosi się do średnich 12-godzinnych, natomiast w Polsce - do średnich 24-godzinnych.
Inne są również w obu krajach zasady wspierania wymiany indywidualnych źródeł ciepła oraz ich kontroli pod kątem spełniania norm emisyjnych. Uczestniczący w projekcie eksperci uznali, że kontrola tego, czym mieszkańcy palą w domowych piecach, jest skuteczniejsza po polskiej stronie granicy. Zgodnie z przepisami, Straż Miejska lub inni przedstawiciele gminy mogą skontrolować indywidualne źródła ciepła bez uprzedniego ostrzeżenia i powiadomienia, a do analizy spalin z kominów budynków mieszkalnych mogą być wykorzystywane drony.
- Na podstawie przeprowadzonego pomiaru wchodzimy do domu i pobieramy próbki popiołu z paleniska, które wysyłamy do laboratorium. Następnie na podstawie tych wyników możemy nałożyć sankcje - wyjaśnia Dariusz Szerszeń ze Straży Miejskiej w Katowicach.
Takich możliwości nie ma na razie w Czechach. W Kraju Morawsko-Śląskim kontrolę może przeprowadzić urzędnik gminny o rozszerzonych uprawnieniach. Może on wejść do mieszkania, aby dokonać oględzin kotła i paliwa, ale tylko w przypadku uzasadnionego podejrzenia co do niespełniania norm oraz na podstawie pisemnego zawiadomienia. Ponadto czeskie przepisy nie zezwalają jeszcze na używanie drona jako urządzenia pomiarowego.
W ramach projektu zespoły ekspertów z Uniwersytetu Technicznego w Ostrawie i Instytutu Chemicznej Przeróbki Węgla w Zabrzu wykonały wspólne pomiary z wykorzystaniem dronów, na podstawie których powstała jednolita metodyka ich wykorzystania do monitorowania jakości powietrza po obu stronach granicy. W ocenie czeskich naukowców, pomiar przy użyciu drona to dobra metoda dla wstępnej analizy emitowanych zanieczyszczeń, jednak nie tzw. metoda referencyjna. Wyniki pomiarów z drona mogłyby natomiast być podstawą do tego, by kontrolerzy weszli do domu i pobrali próbkę z kotła.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.