Wybuch w Bejrucie był jedną z największych eksplozji w historii poza wybuchami bomb jądrowych. Do tej grupy zdarzeń zalicza się również wypadek, do którego doszło pod koniec II wojny światowej w opuszczonej kopalni gipsu, znajdującej się w środkowej Anglii.
Eksplozja w Bejrucie, do której doszło 4 sierpnia br., to jedna z największych tragedii, będąca efektem wypadku i ludzkich zaniedbań. W porcie, w stolicy Libanu, eksplodował magazyn, w którym była składowana saletra amonowa. Bilans jest wstrząsający – zginęło ponad 220 osób, ponad 100 uznano za zaginione, a 6 tys. odniosło mniej lub bardziej poważne obrażenia. Równie wstrząsające są ekonomiczne skutki wybuchu – straty są szacowane na miliardy dolarów, prawie 300 tys. mieszkańców straciło dach nad głową, a odbudowa domów zajmie dziesiątki lat. Jak szacują eksperci, wybuch w Bejrucie mógł mieć siłę przekraczającą nawet odpowiednik 2 kiloton trotylu, co stawia to wydarzenie w gronie największych eksplozji, poza tymi, które zostały wywołane przez bomby atomowe.
Na liście największych niejądrowych eksplozji w historii znajduje się również wybuch, który miał miejsce w opuszczonych korytarzach dawnej kopalni gipsu nieopodal brytyjskiego miasteczka Fauld. W tych rejonach od lat prowadzono wydobycie gipsu, a jeszcze przed wojną rząd zakupił teren z kilometrami nieużywanych pogórniczych tuneli – w ten sposób kopalnia została zamieniona na składnik amunicji RAF. Podziemia miały dawać bezpieczeństwo i chronić przed nalotami, ale z powodu niefrasobliwości jednego z pracowników obsługi na niewiele się to zdało.
Do zdarzenia doszło przed południem 27 listopada 1944 r. Początkowo władze nie podawały jednoznacznych przyczyn wybuchu i pojawiło się nawet podejrzenie sabotażu. Wszystko wskazuje jednak na to, że powodem był błąd człowieka – brakowało wykwalifikowanego personelu, a w składzie amunicji pracowało prawie 200 niedoświadczonych włoskich jeńców wojennych. Dopiero w 1974 r. podano, że prawdopodobną przyczyną wybuchu był fakt, że jeden z pracowników do usunięcia detonatora z bomby używał mosiężnego dłutka zamiast drewnianej łaty, mimo że było to surowo zabronione. Taki przebieg zdarzeń miał podać jeden z naocznych świadków, który taką sytuację widział już wcześniej.
Eksplozji uległo prawie 4 tys. t amunicji – w większości były to bomby lotnicze, choć składowano tam również inne rodzaje broni, m.in. 500 mln sztuk nabojów do broni ręcznej.
Według relacji świadków całą okolicą targnęły dwie potężne eksplozje, a następnie uniosły się dwa ogromne „grzyby” czarnego dymu – źródłem drugiego była eksplozja znajdującego się w bliskim sąsiedztwie składu bomb zapalających, który trzymano pod otwartym niebem. Eksplozja zniszczyła jedną trzecią bazy RAF Fauld, w której pracowało kilkaset osób. Wybuch zabił 26 pracowników bazy – żołnierzy, obsługi cywilnej i włoskich jeńców, a podziemne wyrobiska, które dla jednych stały się pułapką (część ofiar zmarła w wyniku zatrucia toksycznymi gazami), dla innych stanowiły solidną ochronę.
Jednak wszystkich ofiar było 70. Większość spośród nich stanowiła ludność cywilna, choć i tak zbawienny wpływ miała mała gęstość zaludnienia w tym rejonie. W wyniku wybuchu niektóre domy wraz z mieszkańcami po prostu zniknęły z powierzchni ziemi. Najwięcej ofiar spowodowało jednak pęknięcie wałów zbiornika wodnego, który zalał sąsiednią, wciąż pracującą kopalnię gipsu. Wybuch był odczuwalny w miejscowościach oddalonych dziesiątki kilometrów od składu amunicji – usłyszeli go mieszkańcy Birmingham i Coventry, wstrząs odnotowały urządzenia sejsmologiczne w Szwajcarii.
Do dzisiaj „pamiątką” po wybuchu jest ogromny krater (Hanbury Crater), który ma ok. 30 m głębokości i ponad 200 m szerokości. Miejsce wciąż należy do brytyjskiego Ministerstwa Obrony i wciąż znajdują się tutaj materiały wybuchowe, więc jego zwiedzanie nie jest możliwe.
Wybuch, który był największą eksplozją na terytorium Zjednoczonego Królestwa, miał miejsce w opuszczonej kopalni. Jeśli chodzi o najtragiczniejsze wybuchy w pracujących kopalniach, to największą liczbę ofiar pochłonął wybuch w chińskiej kopalni węgla w Benxi, która znajdowała się wtedy na terenach okupowanych przez armię japońską. W kopalni, w której nikt wtedy nie dbał o elementarne zasady bezpieczeństwa, a Chińczycy byli zmuszani do morderczej pracy, 26 kwietnia 1942 r. doszło do wybuchu metanu i pyłu węglowego, w którym zginęło 1549 osób.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.