Brak fachowej wiedzy na temat funkcjonowania górnictwa w przypadku osób niezwiązanych z tą branżą często wychodzi na jaw podczas zwiedzania Zabytkowej Kopalni Srebra w Tarnowskich Górach. Bywa, że zabawne wypowiedzi turystów na długo zapadają w pamięć przewodnikom oprowadzającym po wyrobiskach.
Humorystyczne sytuacje zdarzały się nieraz przy oprowadzaniu grup dziecięcych. W Komorze Niskiej tarnogórskiej kopalni przewodnicy puszczają z głośników ścieżkę dźwiękową z odkrycia w podziemiach żyły galeny. Uszczęśliwiony gwarek cieszy się z odkrycia i biegnie poinformować o tym swoich kolegów po fachu. Na pytanie przewodnika: "Jak myślicie, co odkryła nasz górnik?", dzieci odpowiadają chórem: "Złoto???". A na widok figur gwarków w Komorze Srebrnej zadają pytanie: "Kto zamienił tych górników w kamień?".
O ile w przypadku dzieci uśmiech na twarzy przewodników wywołują ich odpowiedzi, o tyle w przypadku dorosłych podobna reakcja pojawia się na zapytania zadawane przez zwiedzających.
- Często padają pytania, ile zarabiali górnicy, niektórych turystów tylko to interesuje - mówi Grzegorz Rudnicki, członek zarządu Stowarzyszenia Miłośników Ziemi Tarnogórskiej, będącego właścicielem kopalni.
Brak obycia turystów z terminologią górniczą wychodzi na jaw w Komorze Zawałowej. Nie wszyscy wiedzą, że jej nazwa związana jest z odspojonymi blokami skalnymi, zalegającymi na spągu. Turyści nieraz pytają, czy ktoś tu miał kiedyś zawał serca. Natomiast, gdy przewodnik opowiada o trudach ciężkiej pracy tarnogórskich gwarków, wtedy pada często pytanie: "Ale jakiś katering tu chyba górnicy mieli, prawda?".
Bywa, że turyści mają pewne pojęcie o realiach górnictwa węglowego i próbują pod ich kątem patrzeć na zabytkową kopalnię rud ołowiu i srebra. Tak bywa wtedy, gdy przewodnik opowiada o tym, w jaki sposób górnicy oświetlali wyrobiska. W tym momencie pada często pytanie, jak gwarkowie mogli pracować z otwartym ogniem, przecież tu pewnie był metan. I przewodnik musi znów tłumaczyć specyfikę tarnogórskich skał.
- W czasie wędrówki po podziemiach kopalni przewodnik wspomina o wykorzystaniu kieratów do odwadniania wyrobisk. Jedna z turystek, która odwiedziła wcześniej Wieliczkę i widziała w podziemiach kierat, dziwi się, że nasze kieraty były instalowane na powierzchni. Patrząc na przestrzeń, jaką mamy w podziemiach, brawo dla tej pani - opowiada Grzegorz Rudnicki.
I przytacza inne przykłady zabawnych stwierdzeń:
- Przewodnik opowiada często, że sygnałem alarmowym dla górników, po którym mieli szybko ewakuować się z rejonu wydobycia, były trzeszczące stemple drewniane. Turyści są dociekliwi. Jedna pani zapytała przewodniczki: "To ile tak naprawdę mieli czasu, żeby się ewakuować od pierwszego trzasku stempla?". Natomiast przy szybie Żmija często pada pytanie o zwierzęta. Przewodnik pyta czasem turystów: "Jeżeli żyły by tu żmije, to jak myślicie, wytrzymałyby w naszych podziemiach?". Odpowiedź: "Nie!". - A dlaczego nie? "Bo tu jest za... sucho".
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.