Dziś na swoim koncie mamy ponad 50 projektów, które realizowane są w uzgodnieniu z pionem strategii i rozwoju Jastrzębskiej Spółki Węglowej SA - podkreśla w rozmowie z Górniczą JACEK SROKOWSKI, prezes JSW Innowacje.
Spółka JSW Innowacje rozpoczęła czwarty rok swojej działalności. Czy ten swoisty eksperyment z powołaniem w ramach Grupy JSW podmiotu odpowiedzialnego za wdrożenia nowych rozwiązań i technologii sprawdził się w pana ocenie?
Trudno, żebym ocenił działalność tej spółki negatywnie, skoro niemal od samego początku współtworzyłem JSW Innowacje. Uważam, że spółka JSW Innowacje mimo wciąż młodego wieku dokonała wielu ciekawych wdrożeń projektowych zarówno w obszarze działalności górniczej, jak i koksowniczej. Może się także pochwalić pierwszym akredytowanym wdrożeniem w Europie systemu UTM, odpowiedzialnego za koordynację i bezpieczeństwo lotów bezzałogowych statków powietrznych. Dziś na swoim koncie mamy ponad 50 projektów, które realizowane są w uzgodnieniu z pionem strategii i rozwoju JSW SA.
Spytałem o to nieco prowokacyjnie, gdyż w przestrzeni medialnej pojawiły się zarzuty, że JSW Innowacje od początku przynosi straty, przejadając wypracowane przez górników w pocie czoła pieniądze…
Skumulowany wynik netto spółki za lata 2016-2019 to ok. 0,5 mln zł zysku. Dodatkowo w pierwszym półroczu br. spółka wypracowała ponad 3 mln zł zysku. Gdybyśmy więc przejadali pieniądze, jak próbują niektórzy sugerować, bylibyśmy na ciągłej stracie, gdyż tzw. ryczałt, jaki otrzymujemy z JSW na prowadzenie podstawowych działań badawczych, to tylko część naszych przychodów. Oczywiście, zdajemy sobie sprawę z tego, że kryzys, który dotknął Grupę JSW, wymaga od nas optymalizacji działalności i poszukiwania dodatkowych źródeł przychodów. Mamy choćby tę przewagę nad spółką matką, że w dużo szerszym zakresie możemy ubiegać się o wsparcie publiczne na działalność badawczą, ale też jesteśmy zdecydowanie bardziej elastyczni. Dotychczas udało nam się pozyskać ok. 8 mln zł dotacji ze środków publicznych przeznaczonych na badania i rozwój, które w pewnej części pokrywają koszty naszej działalności, choćby wynagrodzenia osób zaangażowanych w projekty badawczo-rozwojowe. Niemniej, od początku naszej działalności wiadomo było, że działalność w obszarze badawczo-rozwojowym będzie wymagała nakładów, a efekty ekonomiczne będą zauważalne dopiero po jakimś czasie i to głównie w skali całej Grupy, poprzez optymalizację procesów technologicznych w kopalniach i koksowniach. Tylko jeden z naszych projektów koksowniczych ma przyczynić się do wzrostu produkcji o około 61,3 tys. t koksu w skali roku bez modyfikacji konstrukcji baterii. Warto przy tym zauważyć, że udział wydatków na B+R wśród wydatków operacyjnych w ramach Grupy JSW nie przekracza 1 proc. Podczas gdy giganci branży górniczej, jak BHP Group czy Rio Tinto, wydają ponad 2 proc. rocznie przy nieporównywalnej skali przychodów.
To znów przekornie zapytam: skoro jest tak dobrze, to dlaczego jest tak źle? Dlaczego pojawiają się kontrowersje wokół waszej działalności?
Ja sądzę, że raczej jest tak, że ci, którzy mają złe zdanie, są bardziej hałaśliwi. Nikt bowiem nie zaprzeczy, że innowacyjność jest jednym z filarów rozwoju przedsiębiorstw. Zawsze jednak znajdą się tacy, którzy wiedzą lepiej, co i jak wdrożyć. To chyba taka nasza narodowa specjalność, znać się na wszystkim. To dlatego naszym działaniom towarzyszą opinie ekspertów w radzie naukowej JSW SA, którzy określają kierunki naszych prac oraz zasadność ich realizacji. W odpowiednich komitetach oceny projektów zasiadają praktycy, m.in. z JSW SA, JSW Koks SA, którzy określają zasadność techniczną i ekonomiczną wdrażanych rozwiązań. Realizowane zatem przez nas tematy nie biorą się znikąd, są wypadkową potrzeb, takich jak choćby większa efektywność robót przodkowych. Taka jest np. geneza projektu samodzielnej obudowy kotwowej w warunkach naszych kopalń. Projekt, który realizujemy od kilku miesięcy, stale poddawany jest ocenie i weryfikacji pod kątem potrzeb kopalni, w której jest realizowany. Wracając jednak do pana pytania, niewątpliwie dostrzegam, że ostatnio atmosfera wokół spółki mocno się zagęszcza.
Zna pan jej przyczyny?
Uważam, że jakimś cieniem kładą się na nas wydarzenia sprzed kilku miesięcy. Zarzuty wobec mojego poprzednika dotyczące molestowania seksualnego zrodziły wiele domysłów, podtekstów, ale także spowodowały narastanie konfliktów wewnątrz firmy, którym musiałem zaradzić po powrocie do zarządu spółki. Z kilkoma kluczowymi osobami musieliśmy się pożegnać, co niestety, przełożyło się na falę oskarżeń i zarzutów adresowanych pod moim adresem, jak i spółki. W spółce prowadzony jest obecnie dogłębny audyt, który ma wykazać, czy za tzw. donosami, jakie się pojawiły, stoją poważne argumenty. Jestem o wynik tych postępowań spokojny, bo wszystkie działania w spółce prowadzone są w sposób transparentny i zgodny z ładem korporacyjnym. Natomiast martwi mnie fakt, że ze spółki wyciekło wiele dokumentów, które są teraz instrumentalnie wykorzystywane przeciw spółce. Kilka dni temu jako zarząd spółki złożyliśmy stosowne doniesienie do prokuratury, bo uważam, że są to działania nie tylko na szkodę naszej spółki, ale także całej Grupy. Dla nas o tyle szkodliwe, że prowadzimy ważne rozmowy dotyczące komercjalizacji niektórych naszych rozwiązań. Ufam jednak, że niezdrowy szum wokół spółki nie wpłynie na ostateczny wynik tych rozmów.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.