Dziś już nikt nie mówi o rozwoju górnictwa, ale będzie ono nam jeszcze przez wiele lat bardzo potrzebne. Dlatego przyjechaliśmy do Katowic - dało się słyszeć w kuluarach Międzynarodowych Targów Górnictwa, Przemysłu Energetycznego i Hutniczego Katowice 2019. Wystawcy zaprezentowali wszystko, co mają w swej ofercie najlepszego, licząc zwłaszcza na nowe kontrakty zagraniczne.
Otwarcia targów dokonali wiceminister energii Adam Gawęda, główny geolog kraju Piotr Dziadzio, prezydent Katowic Marcin Krupa oraz prezes Polskiej Techniki Górniczej SA Iwona Gramatyka.
- To właśnie w sercu przemysłowym Polski odbywają się te bardzo ważne targi. Wykorzystajmy wspólnie tę szansę transformacji sektora energetycznego i wydobywczego. Nowe rozwiązania technologiczne, coraz to bardziej wydajne i bezpieczne urządzenia to przyszłość naszego górnictwa. Górnictwa bezpiecznego i zapewniającego trwałe i dobre miejsca pracy – mówił Adam Gawęda.
Katowickie targi górnicze będą odbywać się tak długo, jak długo będzie zapotrzebowanie na maszyny i urządzenia górnicze. Polska z kolei przoduje w ich produkcji. Nie przyjechać na targi równa się zniknąć z rynku – komentowali swój udział w tegorocznej imprezie jej uczestnicy.
- Odbyliśmy kilka spotkań i negocjacji, które dobrze rokują. Jest duże zapotrzebowanie na konkretne urządzenia dla kopalń. Konkurencji nie brakuje, a to z kolei generuje potrzebę ciągłego doskonalenia rozwiązań technologicznych – zwrócił uwagę Henryk Stabla, prezes Carboautomatyki.
Spotkać się z kontrahentami
- Za nami kolejne targi zdecydowanie inne od poprzednich. Wystawcy się powoli wykruszają – mówił Krzysztof Szcześniak, prezes spółki Eickhoff, produkującej kombajny.
Przed laty firma wystawiała przed Spodkiem kombajn, a tym razem...
- Zrezygnowaliśmy z tego pomysłu. Nie ma to już sensu. Generuje tylko koszty udziału, które z edycji na edycję rosną. Do Katowic przyjeżdża się generalnie po to, żeby się spotkać z kontrahentami. Nie być tutaj, to tak, jakby zniknąć z rynku – dodał Szcześniak.
Podobnego zdanie byli przedstawiciele kierownictwa spółki Thiele.
- Nie są to już targi, które pękają w szwach od zwiedzających ekspozycje, ale warto tu jeszcze przyjeżdżać. Dlatego w przyszłości rozwiniemy naszą prezentację wirtualną – zapewnił Richard Kandzia, szef Działu Sprzedaży.
Dąbrowska Fabryka Maszyn Elektrycznych Damel nie zrezygnowała jednak z wystawienia swoich eksponatów.
- Targi się przeobrażają, to jasne, ale oprócz referencji i prospektów trzeba zaprezentować coś nowego. Pokazanie urządzenia, które zaraz po targach ruszy w drogę prosto do odbiorcy, najlepiej przemawia do klienteli. Nastawiamy się na eksport. Rynki wschodnie są wciąż chłonne. Tam górnictwo się rozwija – stwierdził Jerzy Suchoszek, prezes Damelu.
Brakuje rąk do pracy
W trakcie kuluarowych rozmów wystawcy zgodnie też stwierdzali, że dają się im coraz bardziej we znaki braki kadrowe.
- Poszukiwani są informatycy, inżynierowie i pracownicy fizyczni. Łatamy te luki przybyszami z Ukrainy. Każda firma byłaby skłonna przyjąć od zaraz 10-15 proc. swojego dotychczasowego stanu zatrudnienia - ocenił Henryk Stabla.
Niektórzy z wystawców informowali nawet o konieczności ograniczenia produkcji ze względu na brak rąk do pracy, wyrażając opinię, że górniczej branży nie zamkną ani politycy, ani też ekolodzy, a właśnie brak siły roboczej.
W trakcie Targów Katowice 2019 odbyło się również wiele konferencji. Duże zainteresowanie skupiła zwłaszcza debata „Proces „sprawiedliwej transformacji energetycznej” w UE a światowe trendy”.
- Produkcja węgla na świecie w ostatnich czterech latach oscyluje wokół 7 mld t i systematycznie wzrasta. W tej sytuacji trudno mówić o odchodzeniu od węgla i jego schyłkowej roli – tłumaczył Janusz Olszowski, prezes Górniczej Izby Przemysłowo-Handlowej.
Bardziej "smart"
Podczas dyskusji w ramach konferencji „Smart Factory” zastanawiano się, jak uczynić produkcję bardziej „smart” z wykorzystaniem robotów. Lecz o kopalni, w której roboty zastąpiłyby ludzi, nie ma raczej co marzyć.
- To wizja science fiction. Innowacje w dziedzinie górnictwa powinny raczej pójść bardziej w kierunku bezpieczeństwa i higieny pracy niż tworzenia bezzałogowej kopalni - przekonywał prof. Artur Babiarz z Wydziału Automatyki, Elektroniki i Informatyki Politechniki Śląskiej.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.