Dwudziestoczteroletni górnik Kopalni Węgla Kamiennego Rozbark narozrabiał w kraju i przed odpowiedzialnością usiłował umknąć do Czech. Tam jednak w oczekiwaniu na amnestię dopuścił się kolejnych wykroczeń, czego efektem była odsiadka w czeskim więzieniu.
Sytuacja miała miejsce w 1964 r. Pochodzący ze wsi Łobdowo koło Wąbrzeźna na Pojezierzu Chełmińsko-Dobrzeńskim Marian M. po sześciu klasach szkoły podstawowej nie kontynuował edukacji, lecz wyjechał na Górny Śląsk. Praca w górnictwie węgla kamiennego otwierała przed nim perspektywy awansu społecznego. Zamieszkał w centrum Bytomia przy ul. Piekarskiej. W tym też mieście zatrudnienie znalazł w KWK Rozbark.
Niestety młody górnik złamał prawo i czekała go rozprawa przed kolegium do spraw wykroczeń, czyli pozasądowym organem zajmującym się drobnymi wykroczeniami i funkcjonującym w Polsce w latach 1951-2001. Pochodzącemu spod Wąbrzeźna górnikowi nie było to w smak, więc postanowił wybyć z kraju do czasu, aż zostanie ogłoszona amnestia.
Zamiar ten postanowił zrealizować wraz z Janem G., urodzonym we Francji synem reemigrantów, którzy po wojnie wrócili do Polski. Jan G. pracował wtedy w Miejskim Przedsiębiorstwie Remontowo-Budowlanym w Bytomiu. Obydwaj wyjechali z Bytomia w Góry Opawskie - jedyne pasmo górskie Sudetów znajdujące się na Górnym Śląsku. Tam w Głuchołazach, uzdrowisku położonym u stóp Góry Parkowej, 18 lipca 1964 r. po kryjomu przekroczyli granicę do Czechosłowacji.
Mając na koncie jedno bezkarne wykroczenie, łatwiej im było popełnić kolejne. W Czechosłowacji dokonali włamania, po którym zostali schwytani. Młody górnik skazany został na cztery miesiące pozbawienia wolności, jego kompan - na siedemnaście miesięcy. W tym momencie przyszło im liczyć już nie na jedną, ale na dwie amnestie: polską i czechosłowacką.
I rzeczywiście, po pewnym czasie objęła ich obowiązująca w Czechosłowacji amnestia. Zostali zwolnieni z więzienia i 11 maja 1965 r. na przejściu granicznym w Kudowie Słonem przekazani do Polski. Wraz z nimi z Czechosłowacji deportowani zostali dwaj inni Polacy - górnicy KWK Nowy Wirek w Rudzie Śląskiej: Henryk Sz. i Karol K., którzy nielegalnie chcieli pozwiedzać Czechosłowację. W odróżnieniu od bytomskiego kolegi po fachu zajął się nimi prokurator powiatowy w Kłodzku, stosując areszt.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Żenada. A co było w 1932?
Fan Facebooka.....albo naszej klasy hehe... Jak będę widział wasze logo nad jakimś artykułem odrazu....... Wyłączam!!! Totalne dno.
Żenujący artykuł i taki sam gość co to napisał, jyz nigdy nie wejdę na ten portal
To jest żenujące..może napisz o redaktorach i pismakach takich jak Ty ..którzy też łamali prawo..albo współpracowali z SB co szukacie materiałów na górników już ludziom o smogu głupoty piszecie..spójrzcie na Amerykę ile produkuje dwutlenku węgla i tego syfu..a Ty idiotyzmy o górnikach z 64 roku piszesz..w górnictwie pracuje wiele inteligeniejszych osób niż Ty kretynie
Jaki ma sens ten artykuł?? Poziom prasy żenujący...chyba chodziło tylko o to żeby górników pokazać w negatywnym świetle...
Zrobić górnictwu złą opinię. Wszystkie metody są dobre.
wtf?
Niesamowice ciekawa informacja z 1964 roku...