W związku ze zmniejszającym się zapotrzebowaniem na energię elektryczną, likwidowana kopalnia Krupiński jest już prawie samowystarczalna energetycznie. Wszystko dzięki zagospodarowaniu metanu, który mimo zakończenia wydobycia wciąż wydziela się zza otamowanych wyrobisk.
Kopalnia Krupiński zakończyła wydobycie wraz z końcem marca 2017 r., a następnie została przekazana do Spółki Restrukturyzacji Kopalń. Obecnie równolegle trwa likwidacja infrastruktury podziemnej i powierzchniowej.
- W styczniu tego roku zakończyliśmy prace związane z tamowaniem wyrobisk. Pozostały jeszcze trzy szyby wraz z sieciami wyrobisk przyszybowych na czterech poziomach, które liczą ponad 20 km długości. Te wyrobiska będą likwidowane razem z szybami. Najpierw będziemy likwidować szyb I – wyizolujemy go tamami oporowymi, korkami przeciwwybuchowymi, a następnie zasypiemy. W dalszej kolejności równolegle będą likwidowane szyby II i III. Obecnie na dole kopalni trwają przygotowania do likwidacji szybów. Natomiast na powierzchni trwa wyburzanie budynków po byłym zakładzie przeróbki mechanicznej węgla – wylicza Adam Wałach, dyrektor kopalni Krupiński.
Załoga zatrudniona pod ziemią przy robotach związanych z odwadnianiem kopalni, kontrolą i naprawą między innymi obudowy, zabezpieczeniem sieci elektrycznych i rurociągów, musi mieć zagwarantowane bezpieczeństwo. Stąd konieczność utrzymania i ciągłej kontynuacji odmetanowania kopalni.
W Krupińskim występuje najwyższa, czwarta kategoria zagrożenia metanowego. Tego niebezpiecznego gazu, który może być równocześnie cennym zasobem, było tu zawsze szczególnie dużo. Nawet teraz, kiedy kopalnia nie prowadzi już wydobycia, metanu jest więcej niż w większości czynnych zakładów górniczych.
Razem z kopalnią Spóka Restrukturyzacji Kopalń przejęła również stację odmetanowania, która jest obsługiwana przez pracowników Zakładu Specjalistycznych Robót Górniczych.
Obecnie w każdej minucie średnio ujmuje się ok. 24 m sześc. gazu. Odbiorcą metanu jest PGNiG Termika Energetyka Przemysłowa, która w silnikach gazowych zlokalizowanych na terenie Elektrociepłowni Suszec produkuje z niego ponad 4 MW energii elektrycznej.
- Takie rozwiązanie przynosi nam kilka korzyści. Przede wszystkim chronimy środowisko. Jak wiadomo, metan jest o wiele bardziej szkodliwym gazem cieplarnianym niż dwutlenek węgla, a ujmowany i zagospodarowany nie jest emitowany do atmosfery. To oznacza, że nie musimy również płacić opłaty środowiskowej za jego emisję. Kolejną korzyścią jest tańsza energia elektryczna nieobciążona opłatami przesyłowymi, w związku z wytwarzaniem jej na terenie kopalni. Po pierwsze mamy przychód ze sprzedaży metanu do PGNiG, a po drugie odbieramy tańszy prąd, za który nie musimy płacić opłaty przesyłowej. Obecnie już ponad 80 proc. energii potrzebnej do funkcjonowania zakładu jest wytwarzane z ujętego metanu. Już wkrótce, w miarę jak będzie postępowała likwidacja i wyłączane będą kolejne urządzenia, można będzie powiedzieć, że zyskamy pod tym względem samowystarczalność energetyczną. No i oczywiście kluczową kwestią jest wciąż poprawa bezpieczeństwa załogi pracującej na dole. Mimo że wydobycie zostało zakończone już prawie dwa i pół roku temu, metan wciąż przypomina co to czwarta kategoria zagrożenia metanowego. Cały czas trzeba do niego podchodzić z ogromną pokorą – zaznacza dyrektor Wałach.
Stacja odmetanowania na Krupińskim została wybudowana razem z kopalnią. W 2015 r. przeszła gruntowną modernizację.
- Gaz jest pozyskiwany z górotworu z otamowanych wyrobisk, a następnie płynie na powierzchnię za pomocą sieci rurociągów. Posiadamy nowe i bardzo wydajne dmuchawy, które wytwarzają podciśnienie w rurociągach. Stacja jest również w dużej mierze zautomatyzowana. Komputerowy system kontroli, przy pomocy chromatografu, pozwala na bieżąco dokładnie kontrolować, jakie jest stężenie metanu w mieszance, która płynie z podziemnych wyrobisk. To ważne, bo umożliwia dokładne rozliczenie się z PGNiG z ilości dostarczonego metanu. Mieszanka gazowa w Krupińskim jest bardzo bogata w metan, którego zawartość przekracza 50 proc. - argumentuje Piotr Skierś, zastępca kierownika Działu Górniczo-Wentylacyjnego w kopalni Krupiński.
Równie istotną rolę w całym procesie odmetanowania pełnią pracownicy dołowi. Jeśli stężenie metanu w mieszance spadnie poniżej 40 proc., to silniki gazowe przestaną pracować. Dlatego właśnie pracownicy na dole muszą na bieżąco sprawdzać odczyty przy tamach - w momencie, kiedy metanu jest niewiele, zakręcają zawór i odcinają dany fragment rurociągu, tak aby utrzymać wysokie stężenie gazu w globalnym ujęciu.
Niewykluczone, że po całkowitej likwidacji kopalni metan z Krupińskiego wciąż będzie wykorzystywany. Oczywiście, jeśli jego ilość wydostająca się na powierzchnię będzie o wiele mniejsza, to tak duża stacja odmetanowania nie będzie już potrzebna. Być może zastąpi ją przenośna kontenerowa stacja, ale to już będzie zależało od spółki produkującej z metanu energię elektryczną.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Likwidacja tej kopalni to sabotaż.Nie tylko stacja była zmodernizowana Zaawansowana budowa wentylatora, modernizacja zakladu przerobczego, rozdzielnia główna, do ostatniej chwili trwal remont łaźni Nie wspominam juz o dopiero co uzbrojonej scianie N17 i scianach czynnych.
Liczę że winni zamknięcia Krupińskiego ostatecznie trafią do wiezienia
W 2015 r wyremontowali stacje odmetanowania a 2017 przestali fedrować i przekazali do SRK Bardzo mądre posunięcie brawo wiecej nam takich specjalistów od górnictwa potrzeba