Pierwsze psy w ratownictwie górniczym pojawiły się niespełna 10 lat temu. Od tego czasu często zjeżdżają do podziemnych wyrobisk śląskich kopalń. Biorą udział zarówno w akcjach ratowniczych, jak i w ćwiczeniach.
Sześcioletnia sunia Kristie, owczarek belgijski, nie miała problemu z podjęciem tropu. Z bazy do strefy zagrożenia na poziomie 540 dotarła bez problemu. To właśnie tam, we wnęce, za pompami wysokiego ciśnienia, znajdowali się poszukiwani górnicy. Tym razem były to tylko ćwiczenia przeprowadzone w kopalni Bobrek-Piekary w Bytomiu, lecz w razie potrzeby Kristie czuwa w pogotowiu wraz ze swym przewodnikiem Jarosławem Dwornikiem z Ochotniczej Straży Pożarnej w Bujakowie koło Bielska-Białej.
- To było moje pierwsze doświadczenie z akcją ratowniczą w podziemnych wyrobiskach. Dla Kristie również. Bacznie obserwowałem jej zachowanie. Na początku, podczas jazdy klatką, trochę się niepokoiła, ale po jej opuszczeniu wszystko wróciło do normy, machała ogonem i z zaciekawieniem oglądała wyrobisko. Wreszcie ruszyła naprzód do celu – opowiada Jarosław Dwornik.
Kristie nie jest zwyczajnym psem tropiącym, któremu podaje się do wąchania przedmiot używany przez osobę poszukiwaną. Takie psy podążają przed siebie prowadzone na lince. Kristie dla odmiany zbiera molekułę zapachową poszukiwanego z powietrza i biegnie przed siebie, nie tracąc kontaktu wzrokowego ze swym przewodnikiem praktycznie do końca akcji. Podczas ćwiczeń w ruchu Bobrek Kristie pokonała w sumie ok. 1 km wyrobisk podziemnych. W końcu dotarła do poszukiwanych pozorantów. W nagrodę otrzymała smakowitą przekąskę.
- Ona każdą taką akcję traktuje jak zabawę. Świetnie sobie radziła, mimo że warunki na dole są przecież zupełnie inne od tych na powierzchni, gdzie stale pracuje. Inna jest temperatura, wilgotność i ciśnienie. Dla psa zmiana warunków też jest stresem. Zwierzę musi sobie z nim poradzić – przyznaje Dwornik.
Prawda jest jednak taka, że zagrożenie dla psa w trakcie trwania akcji ratowniczej jest nieporównywalnie większe niż dla człowieka. Chociażby z uwagi na fakt, że nie może on korzystać ze sprzętu ochrony osobistej, aparatu oddechowego i specjalistycznej odzieży. Psy najlepiej radzą sobie w akcjach poszukiwawczych osób zasypanych. Dowiodły tego podczas wielu akcji ratowniczych, m.in. w kopalni Zofiówka, w maju ub.r.
- Jestem pod wrażeniem pracy Kristie, jej współpracy z przewodnikiem, a przede wszystkim skuteczności działania – podkreśla Tomasz Ciupa, ratownik z Kopalnianej Stacji Ratownictwa Górniczego w ruchu Bobrek.
Badania, które przeprowadził podczas ćwiczeń z psem, są częścią jego doktorskiego przewodu zatytułowanego „Ratownictwo górnicze w systemie bezpieczeństwa powszechnego”. Jej promotorem jest dr hab. Robert Socha, profesor w Wyższej Szkole Biznesu w Dąbrowie Górniczej.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.