- Jesteśmy przygotowani na utrudnienia w dostawach gazu ze strony wschodniej, ale też jesteśmy gwarantem tego, że do Polski trafi gaz - powiedział we wtorek, 21 maja, prezes Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa (PGNiG) Piotr Woźniak.
Przypomniał, że w tym roku nastąpi "spiętrzenie negatywnych zjawisk". Chodzi o wygaśnięcie w grudniu umowy tranzytowej przez Ukrainę. W grudniu wygasa bowiem kontrakt przesyłowy między rosyjskim Gazpromem a ukraińskim Ukrtransgazem dotyczący przesyłu paliwa w kierunku zachodnim.
Również w grudniu tego roku PGNiG musi się określić w stosunku do rosyjskiego dostawcy, co dalej z długoterminowym kontraktem jamalskim.
Podpisany w 1996 r. kontrakt pomiędzy PGNiG i Gazpromem obowiązuje do 2022 r. Na jego podstawie do Polski trafia ok. 10 mld m sześc. gazu rocznie, czyli ok. dwie trzecie polskiego zapotrzebowania. W 2016 r. rząd sygnalizował, że kontraktu z Rosjanami nie będzie przedłużać; podobne stanowisko wielokrotnie sygnalizowały władze PGNiG.
W 2018 r. Polska zużyła ok. 18 mld m sześc. gazu. Krajowe wydobycie wynosi ok. 4 mld; reszta pochodzi z kontraktów na LNG.
- Turbulencji można się spodziewać. Jesteśmy - jako spółka handlowa i dystrybucyjna - przygotowani na utrudnienia w dostawach gazu ze strony wschodniej - poinformował Woźniak.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.