Postulatem wprowadzenia przez Unię Europejską podatku od śladu węglowego dla produktów importowanych spoza obszaru objętego unijną polityką klimatyczną zakończył w poniedziałek, 13 maja, minister energii Krzysztof Tchórzewski dyskusję nad strategią dla polskiej energetyki podczas Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach.
Ministra wsparli szefowie głównych polskich spółek energetycznych, uczestniczący w panelu zorganizowanym przez PKEE - Polski Komitet Energii Elektrycznej.
- Z debaty wynika nieuchronnność transformacji energetycznej, musi także powstać w kraju nowy przemysł energetyczny. Jednak trzeba patrzeć w przyszłość i zmieniać świat ze zdrowym rozsądkiem. Przy dużych zaplanowanych inwestycjach energetycznych w Polsce, przynajmniej 50 proc. powinny wykonać nasze, czyli europejskie firmy. Jeżeli nie przeniesimy odpowiedzialności za politykę klimatyczną na inne niż UE regiony, będziemy ginąć w Europie. W tej sytuacji konieczne jest wprowadzenie podatku od śladu węglowego w imporcie. Jest to postulat m.in. dla wszystkich, niezależnie od barw politycznych, przyszłych eurodeputowanych! - mówił minister Tchórzewski, tłumacząc, że podatek powinien być ekwiwalentem obciążeń ponoszonych wskutek polityki klimatycznej przez przemysł europejski.
- Jeżeli inni chcą z nami w Unii Europejskiej współpracować, to albo dostosują się do obowiązujących tu zasad, albo zapłacą podatek - podsumował szef resortu energii.
Henryk Baranowski, prezes PGE Polskiej Grupy Energetycznej, zauważył, że nieobecność podczas szczytu COP24 w Katowicach głównych emitentów świata, jak Chiny i Indie (a także m.in. USA i Rosja) była ich komentarzem do forsowanych w UE obostrzeń redukcji emisji CO2 do 2050 r.
- Mam wrażenie, że wszystkie bodźce europejskiej polityki klimatycznej, która aktywnie wspiera porozumienie paryskie, dotykają głównie przemysłu i energetyki, bo to my jesteśmy nimi obciążani. Czy towary sprowadzane spoza UE są tak samo dociążane? - pytał retorycznie, przypominając, że przemysł Europy "coraz głośniej krzyczy" o dramatycznym zmniejszaniu się opłacalności produkcji. Całe przedsiębiorstwa przenoszą się poza obszar restrykcji, ostatnim przykładem jest m.in. zamknięcie instalacji ArcelorMittal w Krakowie i Hiszpanii. Ucieczka carbon leakage nie przynosi żadnej globalnej poprawy emisji, przeciwnie. W dodatku coraz więcej państw poza UE zapowiada wręcz protekcjonizm w obronie swych gospodarek.
- Można by postawić pytanie, czy w polityce klimatyczne UE chodzi o klimat, czy o interes tych, którzy na zmianach zarabiają? - pytał Filip Grzegorczyk, prezes Tauron PE, który opisał m.in. nowoczesną inwestycję w blok węglowy Jaworzno III, emitujący o 30 proc. dwutlenku mniej, niż inne jednostki.
- Już dobrze wiemy, że trzeba iść w OZE, nie potrzeba nas mocniej przekonywać, jednak gdyby w UE naprawdę zależało na efekcie klimatycznym, to przecież pozwoliłby nam zainwestować wprost na budowę mocy OZE te same pieniądze, które płacimy w ramach opłat za emisję. Ale najwidoczniej chodzi o to, żeby nas jeszcze trochę dobić i aby ktoś inny inwestował w OZE... - analizował.
Opisując rolę sektora w PEP do 2040 r. Tomasz Rogala, prezes Polskiej Grupy Górniczej podkreślał, że w podziale nośników energii węgiel obok gazu i energii jądrowej stanowi paliwo "sterowalne i przewidywalne" i jest naturalnym uzupełnieniem źródeł OZE. W 2040 r. węgiel kamienny w udziale ok. 30 proc. w polskiim miksie ma za zadanie zaopatrywać w paliwo energetykę zawodową, która będzie spalać go w jednych z najnowocześniejszych na świecie elektrowni.
- Trzeba zacząć dyskusję nad ekwiwalentem wnoszonych w Europie opłat emisyjnych dla produktów z zewnątrz Unii Europejskiej - potwierdził Tomasz Rogala, akcentując, że np. dziewięciu na dziesięciu producentów instalacji solarnych pochodzi z Chin, czyli tego samego kraju, który rocznie wytwarza aż 3,5 mld t węgla!
Piotr Woźniak, szef PGNIG wyliczał korzyści płynące z dokonującej się w Polsce dywersyfikacji dostaw gazu, która praktycznie nie istniała jeszcze kilka lat temu. W 2022 r. ostatniecznie wyczerpie się kontrakt z rosyjskim Gazpromem. W PEP do 2040 r. zapisano zapotrzebowanie na gaz ziemny w Polsce na poziomie 27 mld m sześc.
- Energetyka w warunkach transformacji coraz częściej sięga po gaz. Wcześniej ryzyko dostaw ze wschodu było, jak zawsze, skrajnie wysokie. Dlatego też nikt w Polsce nie ryzykował kumulacji braku dostaw gazu i jednoczesnego braku prądu w sieci! - tłumaczył Woźniak wybór paliwa węglowego, jako podstawy polskiego miksu energetycznego.
Zaznaczył przy tym - zwracając się do Tomasza Rogali - że jego ocena przydatności węgla nie uległa zmianie.
- Jako PGNiG jesteśmy i pozostaniemy pewnym udziałowcem PGG. Jesteśmy też bardzo zadowoleni z wyników PGG. Uważamy, że warto było zainwestować w polski węgiel, jeśli będzie on dobrze prowadzony - podkreślił Piotr Woźniak.
Znaczenie bezpieczeństwa energetycznego obraozwali m.in. Jacek Kościelniak - wiceprezes spółki Energa SA (pozostaje liderem wykorzystania OZE w kraju oraz inwestuje m.in. w farmę wiatrową w Przykonie i nowy blok gazowy w Grudziądzu) a także Mirosław Kowalik - prezes Enei SA.
- Akcent kładziemy na wytwarzanie, w myśl zasady, że najdroższą z wszystkich energii jest ta niedostarczona. Dlatego niezbędna jest w energetyce suwerenność. Mamy już w kraju rynek mocy i jest on przełomowy - dodał prezes Kowalik.
W dyskusji zgodnie podkreślano, że wśród obowiązujących "megatrendów", których nikt nie kwestionuje są m.in. konieczność transformacji energetycznej w kierunku niskiej emisyjności, ale także konieczność zapewnienia bezpieczeństwa energetycznego i wolność wyboru źródeł. Akcentowano, że energetyka ma znaczenie strategiczne dla gospodarek na równi z sektorem finansowym i dlatego oba te obszary powinny połączyć wysiłki w Polsce z myślą o realizacji cełów PEP do 2040 r. Oceniano pozytywnie fakt, że dokument resortu energii po raz pierwszy od wielu lat nad Wisłą zerwał z "kadencyjnością" rozwiązań (o krótkotrwałym, kilkuletnim horyzoncie). PEP ma stać się w zamyśle resortu energii kołem zamochowym polskiej gospodarki ze względu na ilość, wartość oraz zaawansowanie technologiczne planowanych inwestycji w energetyce.
Filip Grzegorczyk zauważył, że strategie - rozumiane jako sposoby osiągania celów strategicznych - nie powinny być traktowane niczym Biblia i jak najbardziej mogą podlegać bieżącym korektom i zmianom.
- Bezpieczeństwo energetyczne jest niezmiernie ważne, ale my jako wytwórcy także prowadzimy biznes, który po prostu musi się opłacać - podsumowywał.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.