Przed blisko miesiącem w Zakładach Górniczych Rudna, należących do KGHM Polska Miedź, wystąpił wstrząs. W jego wyniku pod ziemią uwięzionych zostało 14 górników. 13 z nich udało się wydostać w ciągu pierwszych pięciu godzin akcji. Ostatni czekał na ratunek ponad dobę. Był to 49-letni Marek Tobiński. Życie uratowała mu kabina maszyny, której był operatorem. To właśnie w samojezdnym wozie odstawczym czekał na zastępy. Miał przy sobie wodę i bułkę. Jak sam potem przyznał czekając na ratunek myślał o żonie.
Wóz CB4P-24K jest produkowany przez KGHM ZANAM spółkę z Grupy KGHM Polska Miedź.
-Za ochronę życia i zdrowia operatora najczęściej odpowiedzialna jest kabina, która często nazywana jest sercem maszyny, dlatego każda nowo zaprojektowana kabina poddawana jest licznym badaniom i symulacjom komputerowym – mówi Arkadiusz Godek – specjalista konstruktor pracujący w KGHM ZANAM.
Jednym z badanych parametrów jakie musi spełnić kabina jest wytrzymałość konstrukcji przed spadającymi przedmiotami tzw. FOPS, czyli Falling Object Protective Structures według którego energia jaką musi wytrzymać daszek kabiny wynosi minimum 11,6 kJ. W przypadku samojezdnych maszyn górniczych parametr ten jest jednak kilkukrotnie wyższy i wynosi 60 kJ.
- Dla zobrazowania do wygenerowania takiej energii należałoby opuścić masę 1500 kg z wysokości 4 metrów – porównuje Arkadiusz Godek.
Przypomnijmy, że do wstrząsu w ZG Rudna doszło we wtorek, 29 stycznia, o godz. 13.53 na oddziale G-2. Jego energię oszacowano na 9,8 x 10^7 J. W rejonie zagrożenia przebywały 32 osoby. W akcji wzięło udział 30 zastępów ratowników z Jednostki Ratownictwa Górniczo – Hutniczego KGHM.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.