Idą kolędnicy, sławią narodziny Jezusa, odpędzają złe moce, strzelają z biczów. Na próżno dziś wypatrywać ich w mieście, ale na wsiach, zwłaszcza w okolicy Zwardonia i Żywca, na Boże Narodzenie aż roi się od przebierańców.
Pachołek, Cygan, Żyd, ksiądz, diabły, śmierć, niedźwiedź, zbereźny fotograf, turoń z gwiazdą, a bywa, że i górnik znajdzie się w tym rozbawionym towarzystwie. Jak co roku w trzecią niedzielę adwentu kolędnicy spotkali się w chorzowskim skansenie.
- Trzeba was tu wszystkich obsypać owsem, plewami, powinszować, potańcować, pośpiewać, narobić dużo huku i hałasu, bo to złe moce z końcem roku łodganio. Przyjechali my, żeby dobrego ducha na nowy rok wam zaszczepić - tłumaczyli ze sceny członkowie grupy Jukace z Żywca.
W barwnych, stożkowych maskach rzeczywiście narobili sporo hałasu. Jakby tego było mało, strzelali z batów przy dźwiękach dzwonków przytwierdzonych do pasów.
- Diabły, baba, śmierć, ksiądz, a ten w czerwonym to kasjer – wylicza postacie biorące udział w przedstawieniu Czarek, jeden z kolędników.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM.
Szczegóły: nettg.pl/premium
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.