Sejm zakończył w piątek wieczorem drugie czytanie projektu budżetu na 2019 r. Złożonymi poprawkami zajmie się komisja finansów publicznych. Jej przewodniczący Andrzej Szlachta powiedział PAP, że głosowanie ustawy planowane jest na pierwszym posiedzeniu Sejmu w styczniu.
Wiceminister finansów Tomasz Robaczyński odpowiadając na pytania posłów m.in. o zrównoważony budżet postulowany przez posłów Kukiz'15 zauważył, że równocześnie przedstawiciel tej partii złożył poprawki, które zwiększają wydatki.
- Jednak trzeba zawsze brać pod uwagę, że to są wszystko naczynia połączone. To znaczy trudno nie odnieść wrażenia, że jest pewna niekonsekwencja w tych głosach, które z jednej strony proponują budżet zrównoważony, czy obniżanie deficytu, równocześnie proponując poprawki na rzeczy bardzo potrzebne, ale które de facto prowadzą do zwiększania deficytu, zwiększania długu publicznego - wyjaśnił Robaczyński.
- Od strony czysto finansowej (...), nie można mieć jednocześnie wszystkiego" - ocenił. Dodał, że to samo dotyczy też utrzymanej stawki VAT, która daje budżetowi dodatkowe 7 mld zł.
- Są głosy, aby obniżyć tę stawkę do 22 proc. równocześnie zgłaszając dalsze poprawki zwiększające wydatki budżetu państwa - dodał.
Wiceminister apelował, by odnosząc się do kwestii deficytu sektora finansów publicznych nie porównywać Polski np. do Grecji, czy Niemiec. Według niego trudno stawiać Grecję jako wzór, zaś w przypadku Niemiec to gospodarka z PKB sześć, siedem razy większym od Polski.
- To jest nieporównywalne. Tempo rozwoju i czas rozwoju gospodarczego Niemiec i Polski zdecydowanie się różnią, co widać w sile gospodarki polskiej i niemieckiej. To, że akurat Niemcy mają nadwyżkę budżetową nie oznacza, że rzeczywiście jest to możliwe w Polsce - powiedział.
Dodał, że w porównywalnych krajach, jak Francja, czy Hiszpania, deficyty są zdecydowanie wyższe niż w Polsce.
Odniósł się też do tezy, że Polacy ze swoich podatków finansują to, co potem wraca z UE do Polski w postaci funduszy unijnych. - Od wstąpienia Polski do Unii Europejskiej saldo przepływów między Polską a Unią Europejską to jest ponad 104 mld euro na plusie. Tych środków byśmy nie mieli - powiedział.
Ponieważ w trakcie drugiego czytania złożono poprawki, a także wnioski o odrzucenie projektu (przez PO-KO i Nowoczesną), projekt ponownie trafi do komisji finansów publicznych.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.