Kiedy na Śląsku rodziło się górnictwo, to księża zadbali o tworzenie się społecznych więzi. Do pracy, do powstających w XIX w. jak grzyby po deszczu na Górnym Śląsku kopalń zjeżdżali okoliczni chłopi. Jak podkreśla bp gliwicki prof. Jan Kopiec, to powodowało nie tylko zmiany demograficzne, ale też kulturowe.
- Zadbano wówczas o to, aby nie była to tylko mieszanka osób ze sobą niezwiązanych. Starano się wytworzyć więzy, stworzyć wspólnotę osób solidarnych, integrujących się. Górny Śląsk miał to szczęście, że naprzeciwko górnikom wyszli duchowni. W Bytomiu był to ks. Józef Szafranek – opowiadał biskup gliwicki w Zabrzu podczas 22. Międzynarodowej Konferencji Naukowej z cyklu Kultura Europy Środkowej.
Przypomniał, że kiedy ks. Szafranek w 1840 r. obejmował bytomską parafię pw. Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny, liczyła ona 11 tys. osób, kiedy umierał - już 25-26 tys.
- Ks. Szafranek zdawał sobie sprawę, że tworzą się nowe osiedla zamieszkane przez nowe zgrupowania ludzi. Ci ludzie, byli rolnicy, przestali pracować w zgodzie ze zmianami w przyrodzie, porami roku, a zaczęli w rytmie wyznaczanym przez przemysł. Szafranek rozumiał, że tym osobom trzeba dać coś, co wytworzy w nich poczucie tożsamości. Zaczął wchodzić w kontakty z przemysłowcami i uzgadniał, czy w którymś z pomieszczeń można zorganizować nabożeństwo, katechezę. Coś, co dawałoby ludziom poczucie stabilności – mówił bp Jan Kopiec.
Ks. Szafranek, zwany śląskim Rejtanem, podejmował wiele inicjatyw na rzecz społeczeństwa swojej parafii. Ruch trzeźwości, kółko czytelnicze – to jedne z jego bardziej znanych projektów. Kiedy wybuchła epidemia tyfusu, opiekował się chorymi. W 1848 r. wybrano go do Pruskiego Zgromadzenia Narodowego. Jako poseł opowiadał się za zrównaniem praw języka niemieckiego i polskiego w szkołach. Pod wpływem nacisków władz kościelnych zrezygnował z polityki. Zakładał szkoły, ochronki, biblioteki. Prowadził działalność publicystyczną. Był autorem leksykonu języka górniczego oraz zbioru polskich i niemieckich pieśni kościelnych.
- W Zabrzu mieliśmy ks. Franciszka Pieruszkę. To postać znana i wielce zasłużona dla miasta. Taki drugi Szafranek, tylko w późniejszym okresie – przypomina Jerzy Markowski, b. wiceminister gospodarki, ekspert górniczy.
Przed wojną w niemieckim Hindenburgu, w parafii św. Anny, ks. Pieruszka odprawiał msze w języku polskim. Z kolei po II wojnie światowej protestował przeciwko niszczeniu niemieckich cmentarzy. Był dla wiernych autorytetem moralnym. Za swoją działalność został wyrzucony z Zabrza przez władze komunistyczne. Trafił do parafii w Gronkowie koło Nowego Targu. Tam poznał Jana Pawła II. Kiedy zmieniła się sytuacja polityczna, wrócił do Zabrza. Zmarł w 1986 r.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.