- Głównym czynnikiem determinującym rozwój OZE w Polsce będzie spadek kosztów, a nie realizacja konkretnych celów - oświadczył w środę, 10 października, wiceminister energii Grzegorz Tobiszowski. Jego zdaniem, konieczne jest partnerstwo między OZE a energetyką konwencjonalną.
Otwierając Areopag Energetyki Odnawialnej w Ministerstwie Energii Tobiszowski mówił, że w środowiskach OZE i energetyki konwencjonalnej jest coraz większa świadomość, że w sojuszu, we wzajemnym partnerstwie, można zyskać więcej niż bez niego. Zdaniem odpowiedzialnego w ME za OZE wiceministra, to co 2-3 lata temu wydawało się całkowitą sprzecznością, dziś zaczyna jawić się jako naturalny model biznesowy, oparty na partnerstwie. Tobiszowski podkreślał, że Polsce potrzebne są oba obszary energetyki - konwencjonalny i odnawialny - nie tylko dla osiągnięcia narzuconych przez UE celów, ale i spełnienia norm środowiskowych i celów rozwojowych, gospodarczych kraju.
Tobiszowski ocenił, że bezdyskusyjny priorytet w polskim sektorze energii to efektywność, której potencjał oceniany jest na 30 proc. zapotrzebowania na energię - o tyle można je zmniejszyć.
- Postęp w efektywności będzie naturalnym sojusznikiem w ograniczaniu emisji CO2 i modernizacji gospodarki - zauważył.
Jako kolejny obszar wskazał morską energetykę wiatrową, której potencjał - według niego - to w polskiej części Bałtyku 8 GW do 2035 r.
- Prognozujemy, że to będzie ważny, a nawet kluczowy element krajowego systemu - stwierdził Tobiszowski.
Podczas dyskusji o urynkowieniu źródeł odnawialnych, dyrektor Departamentu OZE w ME Andrzej Kaźmierski zwrócił uwagę, że coraz więcej osób i firm zwraca uwagę na udział energii odnawialnej w ich konsumpcji. Jego zdaniem, taki system sterowania popytem na OZE - jak kontrakty PPA - to przyszłość. Kaźmierski ocenił, że w energetyce wiatrowej zbliżamy się do punktu, w którym nie będzie ona wymagała wsparcia i poradzi sobie na rynku. Podobnie jest z fotowoltaiką - zwłaszcza że produkuje ona energię w szczytach popytu, kiedy energia jest najdroższa. Z kolei w przypadku instalacji biogazowych powinno się je wspierać nie tyle z powodu produkcji energii, tylko za usuwanie odpadów.
Małgorzata Mika-Bryska - dyrektor ds. regulacji w firmie Veolia Energia Polska - mówiła, że problem marketyzacji OZE, to "dość skomplikowana" układanka wielu elementów, ale europejskie regulacje jednoznacznie wyznaczają kierunek rynkowy. Zwróciła uwagę, że w połowie 2020 r. znikną preferencje sieciowe dla producentów OZE, co oznacza, że to oni sami będą musieli zadbać o bilansowanie, zniknie obowiązek zakupu energii z danych źródeł oraz pierwszeństwo w dostępie do sieci.
- W ciągu kilku lat OZE powinny się już na rynku bronić same, ale dopiero w parze z magazynowaniem energii elektrycznej rachunek kosztowy będzie bardzo korzystny - oceniła Mika-Bryska.
Z kolei prezes Związku Banków Polskich Krzysztof Pietraszkiewicz zwrócił uwagę, że coraz więcej inwestorów, w tym i osób prywatnych, nie zgadza się na używanie ich pieniędzy do finansowania "brudnych" technologii.
- To już są fakty, poważna część funduszy i oszczędności prywatnych będzie alokowana na alternatywne, czystsze źródła - mówił.
W ocenie prezesa ZBP, należy się spodziewać, że coraz częściej nowe podmioty finansowe, ale i regulacje sektorowe będą ograniczać finansowanie technologii energetycznych, uznawanych za "brudne". Zdaniem Pietraszkiewicza, potrzebne jest strategiczne porozumienie wokół rozwoju energetyki na kilkanaście lat w przód, dotyczy to również finansowania.
- By nie dochodziło do gwałtownych zmian, bo szkody wtedy są olbrzymie - ocenił prezes ZBP.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.