Czy kiedy ceny węgla pikowały w dół, prąd taniał? Nie. Za rządów Platformy Obywatelskiej i PSL energetyka osiągała wielomiliardowe zyski - zauważa w rozmowie z portalem netTG.pl BOGUSŁAW HUTEK, przewodniczący Krajowej Sekcji Górnictwa Węgla Kamiennego NSZZ Solidarność.
Ostatnio pojawiają się coraz mocniejsze głosy o tym, że polskie kopalnie wydobywają za mało węgla, że rośnie import, a kopalnie zamiast inwestować, wypłacają górnikom premie i podnoszą pensje.
Tak. Zauważamy to poruszenie, zwłaszcza ze strony środowisk związanych z energetyką i muszę przyznać, że to ogromna hipokryzja.
Hipokryzja?
Energetyka przez wiele lat korzystała z niskich cen węgla – kosztem kopalń. Wystarczy cofnąć się pięć – siedem lat. Import był wtedy wyższy. Ceny na rynkach światowych były niskie, a koszty w polskich kopalniach znacznie wyższe niż dziś. Nasze kopalnie nie potrafiły konkurować z tanim węglem zza granicy. Co się wtedy działo? Importowano surowiec, a polskie kopalnie fedrowały na zwały, mnożąc straty. Tylko proszę zauważyć, czy kiedy ceny węgla pikowały w dół, prąd taniał? Nie. Za rządów Platformy Obywatelskiej i PSL energetyka osiągała wielomiliardowe zyski. Przy ratowaniu Kompanii Węglowej dużo się mówiło o tym, jak to górnictwo jest drogie, ile trzeba dokładać. Dziś już wiemy, że dzięki temu, że te kopalnie fedrują dalej, energetyka zaoszczędziła około miliarda złotych. Miliarda! Spółki węglowe, choć mogą drogo eksportować, produkują węgiel na potrzeby polskiej energetyki. Sprzedają po cenach znacznie niższych, niż mogłyby uzyskać na światowych rynkach. Bo naszym wspólnym celem jest utrzymanie bezpieczeństwa energetycznego kraju.
Ale zgodzi się pan z tym, że kopalnie powinny wydobywać więcej?
Oczywiście. Dlatego potrzebne są przemyślane inwestycje, które spowodują wzrost wydobycia, ale także poprawę bezpieczeństwa górników. Przecież poprzednie zarządy poprzez nieprzemyślane inwestycje, wyprowadzanie pieniędzy poprzez durne opracowania, ekspertyzy doprowadziły Kompanię Węglową, KHW i JSW na skraj upadłości. Była koniunktura, to zwiększono wydobycie, do tego pieniądze wypływały nie wiadomo dokładnie gdzie. Przyszły spadki cen i okazało się, że jest dramat. 10 miliardów złotych strat. Tego nie można powtórzyć. Dziś spółki węglowe radzą sobie dobrze, a mimo to od miesięcy deprecjonuje się polskie górnictwo. W materiałach prasowych wypowiadają się na temat kondycji tego sektora finansiści z bankowych domów maklerskich nie mający pojęcia o rzeczywistych działaniach w górnictwie. Ci sami finansiści mówili o nieopłacalności ratowania Kompanii Węglowej i przekształcaniu jej w Polska Grupę Górniczą. Dziś po procesie naprawczym PGG jest na plusie, rośnie też poziom inwestycji, które pozwolą na rozwój firmy.
A co z zarzutem, że zamiast inwestować, kopalnie dają pieniądze pracownikom?
Trudno się ustosunkować nawet do takiej bzdury. Załogi kopalń poszły na wiele ustępstw podczas restrukturyzacji. Czy my w PGG, czy koledzy z JSW, zgodziliśmy się na zawieszenie czternastki, deputatu, ograniczenia dotyczące nagrody barbórkowej. Teraz wypłacana jest część tego, z czego górnicy zrezygnowali. To jedna strona. Z drugiej jest coraz mniej chętnych do pracy w kopalni, bo na rynku można znaleźć wiele ofert zatrudnienia – w lepszych warunkach, bezpieczniejszego. Górnicy muszą być dobrze opłacani. Teraz, żeby kopalnie były efektywne, potrzebni są kompetentni pracownicy, a utrzymać można ich jedynie oferując rynkowo uczciwe stawki. Inaczej sektorowi wydobywczemu grozi zapaść, a spółki energetyczne, które przecież opierają się na węglu, będą skazane na niepewny i wrażliwy na sytuację na rynku międzynarodowym import.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.