Z końcem tego roku kopalnia Kazimierz-Juliusz formalnie zakończy swój byt. Po ostatnim zakładzie wydobywającym węgiel kamienny w Zagłębiu Dąbrowskim pozostaną nie tylko wspomnienia, bo pięć kopalnianych obiektów ma zamiar przejąć miasto. Tym samym otrzymają one szansę na drugie życie. Pozostały teren kopalni czeka natomiast na inwestorów.
- 31 grudnia kończymy likwidację zakładu. Obecnie zostało nam wyburzenie obiektów, które już nie będą przydatne dla miasta i przedsiębiorców, którzy zechcą tutaj inwestować. Przygotowujemy też podział działek tak, aby można je było później sprzedać. Tym zagadnieniem będzie się zajmować dąbrowski oddział Spółki Restrukturyzacji Kopalń, czyli Kopalnia w Całkowitej Likwidacji – wyjaśnia Bogdan Zamarlik, dyrektor Kazimierza-Juliusza.
Miasto Sosnowiec zadeklarowało przejęcie pięciu obiektów. W tym gronie znalazły się: budynek kompleksu BHP, w którym znajduje się stacja ratownicza, wieża szybu Kazimierz I, budynek nadszybia szybu Kazimierz I, budynek maszyny wyciągowej z przyległą halą transformatorów oraz budynek obiegu wozów. Trafią one nieodpłatnie do samorządu w trybie art. 23 ustawy o funkcjonowaniu górnictwa węgla kamiennego. W przypadku Kazimierza-Juliusza formalności pomiędzy SRK a sosnowieckim magistratem powinny zostać dopięte w okresie wakacyjnym.
Juliusz do wyburzenia
W chwili, gdy kopalnia została przeznaczona do likwidacji, działało w niej pięć szybów: Kazimierz I, Kazimierz II, Kazimierz V, Maczki i Karol. Wszystkie zasypano w 2016 r. Zostały po nich wieże szybowe. Trzy z nich (Maczki, Kazimierz V, Kazimierz II) zostały już wyburzone. Ostatnią przeznaczoną do likwidacji jest konstrukcja znajdująca się w ruchu Juliusz, czyli wieża szybu Karol.
- Miasto jest zainteresowane tylko pięcioma obiektami. W sprawie wieży szybu Karol i nadszybia rozmawiamy z miejskim konserwatorem zabytków. Opracowania rzeczoznawców mówią jednak wprost, że obiekty te przede wszystkim nie spełniają swojej funkcjonalności, tym bardziej, że wieża ma przekroczone wychylenie. Przywrócenie im stanu używalności jest związane z dużymi inwestycjami, dlatego naturalnym krokiem będzie ich likwidacja – mówi dyrektor.
- W 2016 r. miasto zgłaszało zainteresowanie tym rejonem i miało chęć, aby go zagospodarować, z tego więc powodu nie ujmowaliśmy go w programie likwidacji. Potem sytuacja się zmieniła i musieliśmy zaktualizować program. Obecnie uzupełniony znajduje się w Ministerstwie Energii, gdzie czeka na akceptację – wyjaśnia Bogdan Zamarlik.
Przetargi dotyczące likwidacji obiektów w rejonie ruchu Juliusz zostały już ogłoszone.
- W zasadzie teraz muszą się nam „spiąć” trzy kwestie, aby można było ruszyć z wyburzeniami w ruchu Juliusz. Pierwsza to rozstrzygnięcie przetargów, druga dotyczy ustaleń z miastem i konserwatorem zabytków, a trzecia to akceptacja w resorcie energii. Myślę, że to wszystko nastąpi w przeciągu najbliższych tygodni, a same prace w ruchu Juliusz ruszą pod koniec wakacji lub na początku września – dodaje dyrektor.
Do tego czasu wszyscy odbiorcy prądu, którzy korzystają z przyłączy kopalni, mają zostać przepięci na linie Taurona. Obecnie dotyczy to tylko podmiotów prowadzących działalność gospodarczą. Sprawa odbiorców indywidualnych została uregulowana wcześniej.
- Wtedy będzie można zlikwidować rozdzielnie 6 kV znajdujące się w Kazimierzu i w Juliuszu oraz magistrale niskiego i wysokiego napięcia. Do go zadania zostanie wyłoniony wykonawca w drodze przetargu w najbliższych dniach – informuje Bogdan Zamarlik.
Zdaniem dyrektora do końca listopada powinna zakończyć się likwidacja 16 obiektów głównie o małej kubaturze, które znajdują się w planie ruchu zakładu górniczego. Gdy zostaną one wyburzone, konieczne będzie opracowanie dodatku do planu. Wtedy będzie można dokonać przekwalifikowania terenu. Tym samym nadzór nad nim będzie sprawował Powiatowy Inspektor Budowlany, a nie Okręgowy Urząd Górniczy i Specjalistyczny Urząd Górniczy. W uproszczeniu można powiedzieć, że tereny Kazimierza-Juliusza w świetle Prawa geologicznego i górniczego nie będą już obszarem zakładu górniczego.
Łakomy kąsek
Choć likwidacja kopalni zbliża się już ku końcowi, to nie brakuje chętnych na górnicze mienie. Złom z rozbiórki budynków i obiektów został zgromadzony i podzielony według kategorii w miejscu oświetlonym i monitorowanym.
- Mamy to szczęście, że cały teren jest ogrodzony. Gdy zostałem tu dyrektorem, to już na „dzień dobry” miałem problemy ze złodziejami. Szczególnie dużo prób nielegalnych wejść na teren zakładu jest od strony rzeki Bobrek. Siatka tam jest przecinana średnio trzy razy w tygodniu, a my musimy to łatać. Dlatego wraz z firmą ochraniającą teren postanowiliśmy newralgiczne punkty zabezpieczyć i zamontowaliśmy kamery. Ponadto firma ochroniarska prowadzi regularne patrole. Zwróciłem się też do policji z rejonu Kazimierza z prośbą o dodatkowe patrole w rejonie ulic, z którymi graniczy teren kopalni – wyjaśnia Bogdan Zamarlik.
Należy nadmienić, że na terenie kopalni prowadzone są prace rekultywacyjne i nieproszeni goście mogą wpaść do wykopu lub może dojść do tragedii przy próbie pozyskiwania złomu.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.