Legenda polskiego górnictwa, wybitny znawca nauki i sztuki górniczej (arcymistrz techniki podsadzkowej), rektor Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie, prof. dr hab. inż. Witold Budryk zmarł w tymże Krakowie 19 listopada 1958 r. W obliczu nadchodzącej 60. rocznicy śmierci rektora, człowieka o wielkich zasługach dla górnictwa i Śląska, patrona kopalni węgla kamiennego w Ornontowicach, komory w Kopalni Soli „Wieliczka”, szkół w: Chudowie, Gliwicach i Siemianowicach Śląskich, ulic m.in. w Katowicach i Krakowie czy chorzowsko-siemianowickiego osiedla, warto przypomnieć postać i dzieło profesora. Ja pozostawiam sobie jeden, tuż pośmiertny wątek.
Już 19 listopada 1958 r. minister szkolnictwa wyższego wystosował do prezesa Rady Ministrów pismo nr GM-I-20b/16/58. W dokumencie tym zwrócił się do adresata z prośbą o wyrażenie zgody na urządzenie pogrzebu rektora na koszt państwa i przedstawił projekt zarządzenia premiera. List opatrzony jest podpisem ministra prof. dr. Stefana Żółkiewskiego, obok którego premier Józef Cyrankiewicz umieścił odręczne „Tak” i łatwą do odczytania parafę, opatrzoną datą „20 listopada”. Zwraca uwagę błyskawiczne tempo procedowania, skutkujące zarządzeniem nr 241 prezesa Rady Ministrów z 21 listopada 1958 r. w sprawie urządzenia pogrzebu prof. Witolda Budryka rektora Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie na koszt Państwa. Właściwa część tego aktu, stanowiąca jedno zdanie, rozpoczyna się od preambuły, akcentującej znaczenie „wielkich zasług” zmarłego „dla nauki polskiej i szkolnictwa wyższego oraz górnictwa”, po czym następują punkty zawierające postanowienie o urządzeniu pogrzebu na koszt państwa (pkt 1), upoważnienie ministra finansów „do przeznaczenia odpowiednich kwot na ten cel” (pkt 2) oraz powierzenie temu ministrowi i ministrowi szkolnictwa wyższego „wykonanie powyższego” (pkt 3). Na widocznym egzemplarzu zarządzenia brak podpisu premiera, jednak ewentualne wątpliwości co do autentyczności dokumentu rozwiewa jego uwierzytelnienie dokonane własnoręcznym podpisem Janusza Bielskiego w zastępstwie dyrektora Biura Prezydialnego Urzędu Rady Ministrów.
Załączone dokumenty nie były dotąd nigdy i nigdzie publikowane. Pochodzą z zasobu Archiwum Rady Ministrów (sygn. 2759/14, k. 684-686), przeto numer sygnatury na dole każdej kartki dopisany został ołówkiem przez archiwistę. Na górze pierwszej strony pisma ministra widoczne są dopiski poczynione najpewniej przez sekretariat prezesa RM: numer P-1/291/58 oraz dekretację BPRezyd. (poczynione przez dwie różne osoby albo przez jedną, ale najpewniej osobno piórem i długopisem lub ołówkiem). Pod tekstem zarządzenia dyrektor Bielski podpisał się dwukrotnie: być może dlatego, że podpis „[z]a zgodność” był zbyt niedbały, powtórzył go niżej niemal kaligraficznie. Maszynopis zarządzenia potwierdza, że powstawał w dwóch etapach: zasadnicza część tekstu (ciemniejsza, gdyż stanowi pierwszą kopię powstałą przez kalkę) powstała zapewne w MSzW jako ministerialny projekt, inną maszyną dopisano zaś w URM wszystko to, co znajduje się pod zapisanymi wersalikami słowami „Prezes Rady Ministrów” (w oryginale „Ministrow”). Również w URM jedna osoba dopisała odręcznie numer i datę dzienną zarządzenia.
Od śmierci profesora do wydania zarządzenia w sprawie kosztów jego pogrzebu minęły zaledwie 3 dni, co jest niewątpliwą zasługą MSzW i URM, a personalnie ministra Żółkiewskiego i premiera Cyrankiewicza. Rzecz jasna, że minister, sam przecież profesor (wybitny historyk literatury), doskonale rozumiał problemy nauczycieli akademickich, a rektora Budryka znał jako swego niedawnego podwładnego. Cyrankiewicz, miłośnik luksusów, papierosów, samochodów i sportu, krył pod maską pozornego cynizmu pokłady ogromnej wrażliwości. Na piękno, na wdzięk, ale i na cierpienie, na ból. Czy pod wpływem ponaddwuipółletniego pobytu w obozach koncentracyjnych? Nie mam wątpliwości, także i co do tego, że był jednym z najwybitniejszych działaczy antyhitlerowskiego ruchu oporu w Oświęcimiu i Mauthausen.
Dlaczego jednak organem właściwym do wydania tego zarządzenia był premier? Na przestrzeni ponad 30 lat od odzyskania przez Polskę niepodległości utarł się zwyczaj finansowania pogrzebów osób zasłużonych przez Radę Ministrów (choć zdarzały się wyjątki, jak np. uchwała Prezydium Krajowej Rady Narodowej z 2 listopada 1945 r. dotycząca pochówku premiera Wincentego Witosa). W latach 1950-1954 kompetencję tę wykonywało Prezydium Rządu, po czym uchwałą nr 359 z 16 czerwca 1954 r. o upoważnieniu prezesa Rady Ministrów do decydowania w sprawie urządzania pogrzebów na koszt państwa samo złożyło tę właściwość w ręce premiera. Nie wnikając w szczegóły, podkreślić należy, że podejmowanie takich decyzji pozostaje nadal w gestii prezesa RM, jakkolwiek od 1960 r. nie wydaje on już w tym zakresie zarządzeń i prawie nigdy nie angażuje się w koszty pogrzebów osobiście, choć i tu zdarzają się odstępstwa, jak ostatnia droga prof. dr. hab. Bronisława Geremka sfinansowana z inicjatywy i na polecenie premiera Donalda Tuska.
Kopalnie, szkoły, ulice – te przejawy uczczenia zasług Witolda Budryka zauważamy na co dzień. Pierwszym jednak wyrazem uhonorowania jego postaci i dorobku było przejęcie kosztów pogrzebu przez Skarb Państwa. Doceńmy ten gest.
x x x
Autor jest pracownikiem Wyższej Szkoły Zarządzania Ochroną Pracy w Katowicach, Katedra Nauk Prawnych i Bezpieczeństwa Wewnętrznego.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
WYŚWIETL ZAŁĄCZNIK