Ratownicy penetrujący z dwóch stron zasypane chodniki na poziomie 900 m w kopalni Zofiówka dotarli przed godz. 22.00 w sobotę do trzeciego z pięciu górników uwięzionych po wstrząsie pod ziemią - poinformował prezes Jastrzębskiej Spółki Węglowej Daniel Ozon.
Na razie nie zdecydowano się transportować poszkodowanego na powierzchnię, ratownikom skończył się zapas tlenu, konieczna jest wymiana sprzętu i ludzi.
Wypatrzyli przygniecionego górnika, nie daje oznak życia
Z trzecim górnikiem ratownikom udało się nawiązać kontakt wzrokowy. Taką wiadomość przekazano do sztabu akcji drogą radiową. Dostrzeżony przez ratowników górnik jest z najwyższym prawdopodobieństwem tym, o którym wspominali dwaj uratowani wcześniej. Przekazali, że ich kolega znajdował się w pobliżu.
Poszkodowany nie daje oznak życia, nie wiadomo, w jak poważnym jest stanie. Został przygnieciony przez fragment metalowej obudowy.
Nowy zastęp ratowników z ciężkim sprzętem do odblokowania wyrobiska zmierza w jego kierunku
W wyrobiskach gorąco, potrzeba więcej tlenu
- Temperatura jest bardzo wysoka. Nasze zastępy pracują nad dodatkowym dostarczeniem tlenu do wyrobisk, aby ratownicy mogli pracować jak najdłużej. W tej chwili czas ten wynosi od 100 do 120 minut. Im więcej powietrza zatłoczymy lutniami, tym dłużej będą mogły działać zastępy ratownicze pod ziemią - tłumaczył Daniel Ozon.
Aby zwiększyć prawdopodobieństwo dotarcia do poszukiwanych, zdecydowano się podążać z dwóch stron. Wiadomo, że znajdują się na odcinku między 450 a 700 m od bazy, z której wyruszają zastępy.
Skąd wiadomo, gdzie tąpnięcie uwięziło górników?
Wiceprezes ds. technicznych JSW Tomasz Śledź opisał szczegóły akcji na poziomie 900 m. Tłumaczył konieczność budowania lutniociągu ze świeżym powietrzem. Poinformował o założeniu trzech dodatkowych baz ratowniczych wokół przeszukiwanego rejonu. Objaśnił też na podstawie pierwszych meldunków zebranych tuż po wstrząsie, że w chwili, gdy doszło do tąpnięcia, załoga właśnie wycofywała się w rejonu przed planowanymi strzelaniami. Wiedząc, iż siedmiu pracowników mogło przejść w warunkach górniczych chodnikiem o nachyleniu 8 stopni około stu metrów, można dość precyzyjnie określić odcinek wyrobiska, w którym zostali odcięci.
Nie było kontaktu z pozostałymi, nie słychać sygnałów
- Niestety nie było kontaktu dźwiękowego z pozostałymi poszukiwanymi - powiedział Tomasz Śledź, tłumacząc, że zgodnie z ustalonymi procedurami na wypadek katastrof, uwięzieni, gdy tylko potrafią i mają do tego warunki, starają się nadawać sygnały, np. uderzając w elementy metalowych instalacji, aby powiadomić ratowników o swej obecności w przeszukiwanym obszarze.
Przypomnijmy, że po około 10 godzinach akcji ratunkowej, trwającej od przedpołudnia w ruchu Zofiówka, do miejsca, w którym pozostało pięciu uwięzionych górników, zastępom ratowniczym pozostało do pokonania - według słów premiera Mateusza Morawieckiego - od 250 do 350 m.
Ponad 200 osób w akcji na ratunek
Obecnie w akcji w Zofiówce uczestniczy ponad 200 osób, 17 zastępów ratowniczych, z których 14 wymienia się ciągle pod ziemią. Akcję wydłuża m.in. zabudowa lutniociągu, którego ciężkie elementy muszą zostać zwiezione do wyrobisk z powierzchni. Czasochłonne jest także zabezpieczanie na bieżąco rumowiska, aby ratownicy mogli bezpiecznie się później przemieszczać.
W galerii: ruch Zofiówka kopalni zespolonej Borynia-Zofiówka-Jastrzębie JSW w Jastrzębiu-Zdroju, ul. Rybnicka, sobota 5 maja 2018 r. (zdjęcia Witold Gałązka - Trybuna Górnicza, portal nettg.pl)
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Brałem udział w akcjach na kopalni slask i pisze to co widziałem, ratownicy z csrg i osrg to największe lewusy i spowalniacze akcji(nie pisze o całości tylko o tych z którymi miałem okazję pracować) . Natomiast ratownicy z ksrg podchodza do takich rzeczy inaczej i to było widać niejednokrotnie, więc nie mów mi o zasciankowosci...ale nie o to się tu rozchodzi, oby wszystko skończyło się dobrze..... Czekamy na Was!!!!
Myślę że jo ma po części rację Z ratowników górniczych robi się wielkich a w rzeczywistości każdy wie jak jest naprawdę Szczęść im Boże!!!
Do 'Jo'. W ilu akcjach ratowniczych brałeś udział? Czytając Twoje wpisy pod rożnymi artykułami wychodzi Twoja zaściankowość. Oby pozostałej trójce się udało. Wyrazy współczucia dla ofiar.
Ktoś tu chyba za bardzo dał się porwać majowemu rozluznieniu raz piszą że zdarzenie miało miejsce w drazonym wyrobisk a tu nagle że ratownicy idą do poszukiwanych z dwóch kierunków...... Druga sprawa ciągle jest mowa o budowie wentylatorów i lutniach przecież w drazonych wyrobiskach wentylatory ustawione są nie w wyrobiskach drazonych tylko na wlotach w chodnikach ze świeżym prądem powietrza, więc wystarczy dodać lut ie w przypadku jej zerwania co trwa chwilę. Zaraz może ktoś wyskoczy że tam była wentylacja ssaca, co to za problem podmienić wentylator? Podczas akcji aż 24h?......żal
Prezes WUG powiedzial ze powinno tam pracowac nie wiecej jak 8 gornikow a pracowalo 11. Kto na to pozwolil???
Dziennikarka Gazety Prawnej jest bardziej kompetenta anizeli Prezes WUG!!!!!
Wypowiedz Prezesa WUG utwierdza mnie w przekonaniu ze teraz gornictwem zarzadzaja dyletanci!!!!!!Powinien sie podac do dymisji!!!!
Oby się udało ratownikom dojść do żywych:) Szczęść Im Boże!!!