Zwiększenie wydobycia i sprzedaży węgla do ponad 18 mln ton, wzrost udziału w produkcji węgla koksowego powyżej 85 proc., wdrażanie innowacyjnych rozwiązań technicznych i technologicznych oraz 19 mld zł na inwestycje – to tylko niektóre z założeń nowej strategii Jastrzębskiej Spółki Węglowej na lata 2018-2030. O planach firmy portal nettg.pl rozmawiał z prezesem zarządu JSW Danielem Ozonem.
Nowa strategia JSW wygląda bardzo obiecująco. Które z jej założeń uważa pan za najważniejsze?
Po pierwsze zwiększenie ilości wydobywanego węgla, po drugie zmiana naszego miksu produkcyjnego, po trzecie wzrost wydajności, o który będziemy musieli zabiegać dosłownie każdego dnia. Ale trzeba go realizować i koniecznie wdrażać nowe technologie. Po stronie ryzyk widzę oczywiście fluktuacje cen na rynkach światowych i strategiczne decyzje menedżerów koncernów stalowych dotyczące wygaszania, zmniejszania, czy też przenoszenia mocy produkcyjnych. Dzisiaj ryzyka z tym związane nie są, moim zdaniem, wysokie, natomiast należy mieć je zawsze z tyłu głowy, żeby przetrwać okresy dekoniunktury, czy potencjalne zmniejszanie zdolności produkcyjnych w Europie.
W nowej strategii zakładacie duże wydatki na inwestycje rozwojowe. Branża stalowa i węglowa są jednak cykliczne. Jak chcecie zabezpieczyć środki na ten cel w okresach redukcji cen i spadku popytu?
Jesteśmy w trakcie pozyskiwania długoterminowego finansowania. Rozmawiamy na ten temat z kilkoma partnerami: z jednej strony z bankami polskimi, a z drugiej instytucjami europejskimi, jak Europejski Bank Inwestycyjny. Również z bankami chińskimi i bankami, które mają wsparcie agencji ubezpieczeń, takich jak polska KUKE, na rynku niemieckim czy chińskim. Patrzymy, gdzie jest mniejsza niechęć do przedsięwzięć związanych z węglem i kto jest na tyle elastyczny, żeby na komitecie kredytowym udostępnić finansowanie w długim okresie.
Nie jest tajemnicą, że Komisja Europejska patrzy średnio przychylnym okiem na polski sektor węglowy. Tymczasem wam udaje się skutecznie zabiegać w UE o swoje interesy.
Rzeczywiście, udało się wpisać węgiel koksujący na listę 26 surowców krytycznych dla Unii Europejskiej. Będzie na niej kolejne trzy lata. Mamy komórkę do kontaktów z Brukselą i jesteśmy tam obecni, bo uważamy, że w UE zapada wiele decyzji strategicznych i regulacyjnych, które dotyczą JSW. Rozmowy obejmują także możliwość pozyskiwania środków z funduszy takich jak, między innymi, Horyzont 2020. Prowadzimy aktywną kampanią uświadamiania decydentom unijnym w Parlamencie Europejskim i Komisji, że nasz węgiel i koks są wykorzystywane przez przemysł stalowy uznawany za strategiczny. Zależy od niego zarówno produkcja samochodów i lodówek, jak i turbin wiatrowych czy aut elektrycznych. Nawet Przewodniczący KE Jean Claude Juncker mówi wszędzie: „steel is strategic”. Pewne sukcesy, jak wpisanie na listę surowców strategicznych, udało się już osiągnąć, ale nie wolno nam spocząć na laurach i trzeba pracować dalej.
Znaczące miejsce w waszej strategii zajmuje efektywność i nowe techniki. Kilka miesięcy temu zapowiedział pan wdrożenie przez JSW, jako pierwszej w Polsce, systemu kotwienia zamiast podporowego do obudowy wyrobisk. Na jakim etapie jest ten projekt?
Jesteśmy na etapie testów, przeprowadzanych pod nadzorem Głównego Instytutu Górnictwa i zewnętrznego konsultanta. Udało nam się przejść pozytywnie ich pierwszą część, obejmującą testy na zrywanie i wytrzymałość kotew. Ponieważ musimy zadbać maksymalnie o bezpieczeństwo pracowników, zastanawiamy się, czy nie wykorzystać w projekcie zewnętrznego kontraktora, bo z wdrożeniem nowego systemu wiąże się wiele ograniczeń psychologicznych i mentalnych. Jest pytanie, na ile komfortowo w samodzielnej obudowie kotwiowej będą czuli się górnicy, którzy przez kilka, kilkanaście lub kilkadziesiąt lat pracowali tylko w ramach obudowy stalowej. Zakładamy, że do końca roku uda nam się wypróbować ją na którymś z przodków. Ta technologia nie jest przecież nowa. Wykorzystuje się ją na całym świecie. Wysłaliśmy naszych górników do kopalni rosyjskich i czeskich, gdzie widzieli, że w równie trudnych warunkach jest stosowana z sukcesem i w dużym reżimie bezpieczeństwa. Dlatego chcemy wdrożyć ją również w Polsce.
Jesteście spółką węglową, ale w swojej strategii zakładacie także pozyskiwanie i wykorzystywanie innych źródeł energii, np. metanu czy wodoru. Wspomniał pan, że prowadzicie z zagranicznymi firmami rozmowy na temat wdrożenia technologii separacji wodoru z gazu koksowniczego i zasilania nim komunikacji w Metropolii Śląskiej.
Projekt jest na razie na bardzo wstępnym etapie. Zidentyfikowaliśmy kilku partnerów, z którymi rozpoczęliśmy rozmowy na ten temat. Między innymi z Chin, bo jak się okazało, tę technologię wdrożono tam już na skalę przemysłową. Widzieliśmy autobusy napędzane wodorem z gazu koksowniczego, a ponieważ jesteśmy spółką z siedzibą na Śląsku, w sposób naturalny chcielibyśmy rozpocząć jej stosowanie najpierw na terenie Metropolii Śląskiej. Mamy w Polsce producentów autobusów o napędzie wodorowym, jak Solaris, z którym podpisaliśmy list intencyjny. Chcielibyśmy zrealizować ten projekt w całości: od lokalnej produkcji wodoru poprzez stacje jego tankowania, aż do autobusów napędzanym naszym paliwem.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.