- Generalnie w całym polskim górnictwie, a to nie tylko węgiel kamienny, ale też brunatny, siarka, cynk, ołów, miedź, sól, a wydobywamy też srebro, złoto, ropę, gaz oraz mamy ogromne złoża kruszyw i wody termalne - bardzo wiele spraw udało się pchnąć do przodu, branża zdecydowanie rozwija się. Pracę Ministerstwa Energii oceniam pozytywnie, a ten wielki plus powinien być zaliczany na konto całego zespołu rządowego, który skompletowała i prowadzi pani premier Beata Szydło - mówi Kazimierz Grajcarek, przewodniczący Sekretariatu Górnictwa i Energetyki NSZZ Solidarność.
- Jeśli chodzi o węgiel kamienny, to odbiliśmy się od głębokiego dna. Politycznie tamta poprzednia ekipa, która strzelała do nas w Jastrzębiu, czyli GTW (Grupa Trzymająca Władzę), to są ludzie przegrani, a tonący brzytwy się chwyta. Uważam, że bardzo dobrze się stało, że posłowie PO w dniu Barbórki urządzili na Śląsku swój show z krytyką rządu, który właśnie górnictwo ocalił. Niech kompromitują się jak najczęściej, oby jak najwięcej takich idiotycznych akcji! Niech ci ludzie pokazują, kim naprawdę są...
Jestem nie tylko związkowcem, ale obywatelem, i rozumiem, że tego wszystkiego w górnictwie, co zostało skopane, zniszczone, zdeptane, zasypane łajnem przez poprzednią władzę przez 8 lat, tego nie da się odbudować za dwa lata. Nie ma takiej możliwości. Oczyszczanie plugastwa po poprzedniej władzy jest bardzo trudnym zadaniem.
Chwalimy sobie obecnie dialog z władzą. Niekiedy zacina się on, jak na przykład w sprawie deputatów, które niepotrzebnie podzieliły górników. Jednak nie ma w ogóle porównania z tym, co było, kiedy "rozmawiano" z nami salwami z karabinów gładkolufowych! Władza zaczęła autentycznie rozmawiać. Program rozwoju górnictwa jednak był kształtowany pod dużym wpływem związków zawodowych. To jest nowa jakość - podkreślil Kazimierz Grajcarek.
Lider górniczej Solidarności wystawia pozytywną ocenę ministrom Krzysztofowi Tchórzewskiemu i wiceministrowi Grzegorzowi Tobiszowskiemu.
- Pozytywnie oceniam ich pracę. Wszystko jednak idzie na plus całego zespołu, który dobrała i firmuje premier Beata Szydło. Dlatego bieżące pomysły zmiany premiera, który zrobił tyle dobrego dla Polski, uważam za nieporozumienie. Premier Szydło patrzy z chłodną głową na gospodarkę, w tym też na górnictwo. Ma ogromny szacunek do ludzkiej ciężkiej pracy. Z nami, związkowcami, rozmawiała i rozmawia bardzo uczciwie. Nie ukrywa prawdy. Tak było na przykład wtedy, gdy przedstawiała nam problem fatalnie zarządzanych w przeszłości kopalń, jak kopalnia Krupiński, tak głęboko zepsutych, że ratowanie ich przypominałoby wlewanie płynnego złota do dziurawego worka. Apelowała o cierpliwość, o odczekanie, aż sytuacja w branży być może się odwróci na lepsze. Uważam, że było to ze strony pani premier racjonalne podejście. Nasza premier ma zdecydowanie klasę, jest uczciwym, mądrym i dobrym człowiekiem. Koledzy związkowcy z innych krajów również podziwiają naszą premier, mówili nam wiele razy, że zazdroszczą nam takiego szefa rządu.
Poproszony przez portal nettg.pl o ocenę restrukturyzacji górnictwa w mijającym roku Kazimierz Grajcarek zwrócił uwagę na szerszy wymiar branży wydobywczej, którą przywykliśmy ograniczać do węgla.
- W siarce podjęto na przykład decyzję o budowie nowej kopalni, z którą wcześniej były ogromne problemy. Podobne kłopoty występują w przypadku odkrywek węgla brunatnego oraz złóż cynki i ołowiu obok Zawiercia, gdzie mieszkańcy zyskaliby bardzo wiele dobrych miejsc pracy, ale samorządowcy nie wyrażają niestety zgody. Mam wrażenie, że górnictwo w Polsce nie jest już na tyle problemem ekonomicznym, co politycznym. Na tle górnictwa walkę toczą ze sobą politycy i samorządowcy. Mamy chętnych do inwestycji, ale samorządowcy - nie tylko na Śląsku - uprawiają niekiedy coś, co należy określić dezercją gospodarczą. Mówią "nie, bo nie". Po drugie mamy do czynienia z oszukańczą aktywnością tzw. ekologów, którzy rwą tyle wspólnego sukna, ile tylko się da. W porozumieniu z biznesem uprawiają propagandę, ale nie protestują tam, gdzie gwałtownie niszczy się środowisko - w Chinach, Indiach, Ameryce Południowej, Australii, nawet w Rosji. Zdecydowanie złe ziarno zasiewa w tym wszystkim Bruksela z jej pomysłami polityki klimatycznej, która nie ma nic wspólnego z ekonomią, ani z ekologią. Uważam, że polscy negocjatorzy polityki klimatycznej powinni przyjąć ostrzejszą i aktywniejszą strategię, organizując otwarte konferencje i wydarzenia, na których mogliby wystąpić niezależni eksperci, również spoza branży. Dopóki nie zmienimy sposobu negocjacji w sprawie węgla, zawsze będą nas ogrywać. Musimy miec argumenty ludzi nauki z całego świata. Gdy komisarze wyciągają ekspertyzy kupionych profesorów, skonfrontujmy je publicznie. W takim sporze musi wygrać naukowa prawda. Dowodem na to, że funkcjanariusze UE kłamią, jest import węgla do Unii, który w 2011 r. wynosił ponad 170 mln t a teraz już ok. 200 mln t. Import węgla rośnie, bo Unia likwiduje wydobycie w Niemczech, Hiszpanii, Czechach, a chciałaby także i w Polsce. Nie mam złudzeń co do możliwości przekonania przeciwników. Natomiast narracja o ochronie środowiska nie powinna być kierowana do społeczeństwa tylko z jednej, antywęglowej strony - powiedział Kazimierz Grajcarek.
Na poziomie legislacji przeprowadzonej w tym roku w Polsce wokół sektora szef Sekretariatu Górnictwa i Energetyki Solidarności wysoko ocenił nowelizacje Prawa geologicznego i górniczego ułatwiające wydawanie i odnawianie koncesji wydobywczych oraz zapowiedź Głównego Geologa Kraju, wiceministra środowiska Mariusz Oriona Jędryska o przystąpieniu do tworzenia mapy kopalin w Polsce.
- Nie wiemy tak naprawdę, czego i ile mamy. Panuje w tej mierze wielki bałagan i przez wiele lat nie zdołano tych spraw uporządkować - zauważył Kazimierz Grajcarek.
Jego zdaniem do najpoważniejszych zagrożeń, przed którymi stoją zarządzający polskim górnictwem węglowym, należą zasadnicze kwestie polityczno-ekonomiczne w europejskiej energetyce.
- Pod koniec 2014 r poprzednia władza mówiła nam, że mamy w kraju 15 mln t nadwyżki węgla. A tu nagle okazuje się, że brakuje nam 15 mln t węgla rocznie. Gdzie w ciągu roku podziało się tych 30 mln t? I o czym to świadczy? O tym, że trzeba by bardzo dokładnie sprawdzić, co działo się z zapasami elektrowni węglowych. Miały one składy wypełnione po brzegi paliwem, za które już tanio zapłaciły. Produkcja energii elektrycznej przy użyciu węgla z zapasów jest tańsza, niż wtedy, gdy się zapasy na bieżąco odnawia. Jeśli spalano węgiel kupiony po 8 zł/GJ, ceny energii musiały spadać. Czy odbiorcy odczuli jakąś obniżkę cen? Nie, bo w górę poszły ceny zielonych certyfikatów. To bardzo poważny problem, który wykracza poza ramy zwykłego biznesu - opisuje szef górniczej Solidarności.
Podaje też inny przykład - cen wzorcowych węgla kamiennego dla Europy:
- Wiadomo, że ceny te poszły w górę. Ustalane są w portach ARA i uchodzą za obowiązujący wskaźnik: "za tyle musicie wydobywać węgiel w Polsce, bo za tyle właśnie wydobywa świat". A kto sprawdził, za ile naprawdę wydobywa się na świecie? Są kraje, gdzie ludziom nie płaci się w ogóle albo prawie wcale za pracę w kopalniach, gdzie zatrudnia się dzieci! Kopalnie w tych państwach nie ponoszą w dodatku żadnych kosztów klimatycznych. Europa kupuje ich produkty i udaje, że wszystko jest w porządku. Czy zatem my w Polsce mamy konkurować ze złodziejami i oszustami robiącymi biznes w Trzecim Świecie? Tu tkwi ważne pytanie - mówi Grajcarek i podkreśla:
- Nie możemy polegać wyłącznie na ekonomii. Musimy myśleć kategoriami bezpieczeństwa energetycznego.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Oczyszczanie górnictwa z psiarstwa: Panowie - wstajemy, robimy krok w prawo, siadamy. I po reformie. Na tych kartach, które rządzą górnictwem, obrazki są już niewidoczne...
Komentarz usunięty przez moderatora z powodu złamania regulaminu lub użycia wulgaryzmu.