Górnośląsko-Zagłębiowska Metropolia przeanalizuje możliwość zakupu własnych pociągów - pod kątem planów uruchomienia kolei metropolitalnej. Chodzi o zamówienie dodatkowych połączeń w Kolejach Śląskich, które nie mają jednak do tego wystarczającej ilości taboru.
Górnośląsko-Zagłębiowska Metropolia (GZM) powstała 1 lipca 2017 r., a zacznie działać od 1 stycznia 2018 r. Organizacja - mocą ustawy przygotowanej specjalnie dla tego regionu - skupia 41 miast i gmin centralnej części woj. śląskiego, zamieszkałych łącznie przez blisko 2,3 mln osób. Ma zajmować się m.in. transportem i planowaniem przestrzennym.
Powstanie struktury, która ułatwi funkcjonowanie tej silnie zurbanizowanej części kraju, od lat postulowali samorządowcy i eksperci. Po jej utworzeniu środowiska te były również zgodne, że rozpoczęcie działalności GZM powinni odczuć mieszkańcy. Stąd samorządowcy rozpoczęli prace nad wspólną taryfą komunikacji miejskiej, a także analizę możliwości uruchomienia - w perspektywie ok. dwóch lat - tzw. kolei metropolitalnej.
Jak sygnalizował w pierwszych dniach po wyborze przewodniczący zarządu GZM Kazimierz Karolczak, nie chodzi o budowę osobnego przewoźnika, lecz o współpracę, w której metropolia zamawiająca tego rodzaju usługi w należących do samorządu wojewódzkiego Kolejach Śląskich stawałaby się organizatorem także tej formy komunikacji.
W nawiązaniu m.in. do tych zapowiedzi Koleje Śląskie przygotowały na własną rękę założenia stopniowego rozwoju kolei metropolitalnej. Zostały one zaprezentowane na początku listopada br. Pierwszym etapem miałoby być zwiększenie przewozów na obecnych liniach. Jednym z kolejnych, utworzenie - na gruncie istniejącej infrastruktury - tzw. małej kolejowej obwodnicy GOP (Górnośląskiego Okręgu Przemysłowego).
Prezes Kolei Śląskich Wojciech Dinges akcentował przy tym, że kluczowe z jego perspektywy dla uruchomienia i rozwoju kolei metropolitalnej - obok porozumień z zainteresowanymi samorządami (w tym z GZM) i zarządcą kolejowej infrastruktury (spółką PKP PLK) - byłoby zwiększenie posiadanego parku taborowego.
Jak poinformował PAP Karolczak przed planowaną na czwartek drugą sesją zgromadzenia GZM, metropolia myśli obecnie nad zakupem własnych pociągów.
- Koleje Śląskie nie mają pociągów, którymi mogłyby obsłużyć kolej metropolitalną. A jeżeli my z pieniędzy unijnych moglibyśmy dostać dofinansowanie na takie składy, byłoby to tańsze, niż gdyby kupować usługę u operatora, który będzie sam musiał kupić pod tym kątem pociąg i policzy amortyzację w 100 proc. - ocenił.
Kupione pociągi metropolia mogłaby dzierżawić Kolejom Śląskim.
- Wyprodukowanie pociągu to rok czasu, a żeby wprowadzać nową usługę kolejową, trzeba to robić wraz z wprowadzeniem nowego rozkładu jazdy (co następuje ok. 10 grudnia każdego roku - PAP). Więc jeżeli w 2018 r. zaczniemy o tym dyskutować i zamówimy tabor, to pierwsze pociągi metropolitalne wyruszą w 2019 r. - oszacował szef GZM.
Jak zaznaczył, takie połączenia mogłyby - we współpracy z zamawiającym obecnie kursy Kolei Śląskich województwem - "dogęścić" obecne połączenia. Metropolia myśli przy tym jedynie o dwóch kierunkach: Dąbrowa Górnicza - Katowice - Gliwice oraz Tarnowskie Góry - Katowice - Tychy/Oświęcim. Karolczak ocenił, że zaproponowana przez Dingesa koncepcja małej kolejowej obwodnicy GOP to "tak naprawdę zastąpienie autobusów, co jest nieopłacalne".
Określając - m.in. na podstawie danych PLK - możliwości "dogęszczania" istniejących połączeń, Koleje Śląskie w pierwszej kolejności wybrały właśnie linię Gliwice - Dąbrowa Górn. Ząbkowice (w nomenklaturze przewoźnika, to linia S1). W przyszłorocznym rozkładzie spółka ma tam uruchomić 36 par połączeń; zdaniem Dingesa możliwe jest uruchomienie jeszcze 10 par, przez co pociągi kursowałyby w tzw. takcie co 15 min.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.