Unia Europejska nie przetrwa w obecnej strukturze i nie jest to kwestia globalizmu czy regionalizmu, ale struktury organizacyjnej - uważa politolog z USA George Friedman.
Światowej sławy prognosta geopolityczny i strateg w zakresie spraw międzynarodowych George Friedman, założyciel i prezes Geopolitical Futures w USA jest jednym z najważniejszych gości odbywającego się w Sopocie VII Europejskiego Forum Nowych Idei.
W czwartek (28 września) uczestniczył w sesji plenarnej "Razem czy osobno? Czy międzynarodowa współpraca biznesu okaże się silniejsza od trendów dezintegracyjnych na świecie?"
George Friedman ocenił w Sopocie, że "Unia Europejska nie przetrwa w obecnej strukturze i nie jest to kwestia globalizmu czy regionalizmu, ale tego, jaka jest jej struktura organizacyjna".
- Stwierdzenie, że organizacja Europy, która była przyjęta np. w 1991 r. będzie trwać wiecznie jest absurdem. I jeśli to się nie sprawdza, to trzeba to przedefiniować - tłumaczył.
Ocenił też:
- Unia też musi się jakoś znaleźć między tym, czym jest a tym, jakie są suwerenne narody, tym bardziej, że każdy rozumie to na swój sposób. Są napięcia między podejściem nacjonalistycznym a jednolitą Europą i to uważam za problem - mówił.
Na pytanie, w jaki sposób integrować kraje narodowe, których społeczności mają różne cele i priorytety Friedman powiedział:
- W Ameryce odbyło się to za cenę krwi (wojna secesyjna).
Wyraził nadzieję, że "w Europie tak się nie stanie". Przyznał, że "nie wie, w jaki sposób Europa sobie z tym poradzi".
- Nie wspieram rozwiązania amerykańskiego, czyli wojny, natomiast największe wyzwanie to niedemonizowanie siebie - biznes nie rozumie wielu politycznych aspektów, zachowania społeczności i odwrotnie, sytuacja jest skomplikowana i powinniśmy ze sobą rozmawiać - mówił
Prezydent Federalnego Związku Przemysłu Niemieckiego (BDI) Dieter Kempf ocenił, że "to, jak zagłosowali Brytyjczycy w sprawie Brexitu jest sygnałem dla nas wszystkich w Europie, nie tylko dla 27 krajów pozostających w Unii, ale też dla tych aspirujących do członkowska w UE". Jego zdaniem "to nie jest tylko kwestia przeciwstawiania nacjonalizmu i UE".
Przyznał, że "trzeba na nawo przemyśleć kwestie organizacyjne UE".
Ocenił, że "Unia w ogóle nie jest przygotowana w zakresie bezpieczeństwa, w ogóle nie mamy pojęcia, jak postępować, żeby zapewnić cyberbezpieczeństwo, nie mamy ustawodawstwa cyfrowego". Jego zdaniem "w zakresie bezpieczeństwa powinna być większa integracja".
- Powinniśmy dążyć do tego, żeby trochę wyremontować UE - powiedział Kempf.
Wierzy, że UE "da sobie z tym radę". Ocenił, że "nie ma w Unii takiego kraju, który samodzielnie mógłby stawić czoło światu gospodarczo czy politycznie, dlatego Europa jest rozwiązaniem, a nie problemem".
- Należy połączyć siły, działać razem, polityka i biznes - mówił.
Zaznaczył, że powinny być też utrzymane "kultury regionalne w wybranych tematach".
Przewodniczący Grupy Pracodawców, członek Europejskiego Komitetu Ekonomiczno-Społecznego, Jacek Krawczyk stwierdził podczas sesji, że "dla pracodawców nie ma żadnej kwestii, czy powinniśmy zwiększać integrację, bo biznes jest co do tego przekonany, jest to rzecz konieczna".
- Europa, jeśli chce być ważna na rynku globalnym, jeśli chce osiągnąć synergię w obszarze rynku cyfrowego, reguł i itd., to musi działać razem - mówił.
Zaznaczył, że "nie będzie łatwo".
- Europa walczy z wieloma wyzwaniami i za kilka lat będzie nas niespełna 6 proc. w globalnej populacji, a patrząc na gospodarkę to w roku 2050 żadna z gospodarek krajów unijnych nie będzie wśród czołowych gospodarek świata - mówił. Jego zdaniem powinniśmy zmierzać do tworzenia polityki w Europie, która będzie zwiększać nasz wpływ na świecie. Jest przekonany, że "musimy promować geopolityzację i nigdy nie powinniśmy konfrontować takich kwestii jak patriotyzm z globalizacją".
- Chodzi tak naprawdę o różnorodność a nie konfrontację - tłumaczył. Nie ma złudzeń, że "to wymaga wiele pracy".
Dyrektor regionalny na Europę Międzynarodowego Instytutu Republikańskiego IRI (USA) Jan Surotchak ocenił podczas sesji:
- Ironią polityki w XXI w. w Europie i w Ameryce jest to, że mamy mnóstwo danych na temat tego, co myślą ludzie, wydaje nam się, że wiemy więcej niż kiedykolwiek wcześniej, a i tak przegapiliśmy Brexit. Nie zauważyliśmy, że rosną w siłę różne partie polityczne - dodał.
- A to dlatego, że siedzimy sobie w takiej sali w Sopocie i rozmawiamy ze sobą, jesteśmy w swoim towarzystwie i zastanawiamy się, dlaczego nie rozumiemy ludzi - powiedział.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Towarzystwo wzajemnej adoracji...EUROPA TAK EU NIE...w tej formie EU to już zwłoki tylko trudno jeszcze znaleźć 'lekarza', który wypisze świadectwo zgonu