Od połowy września na ponad czterdziestu wiatach przystankowych w województwie zawisły plakaty przedstawiające kontrolerów biletów KZK GOP. - Akcja ma przypominać, że kontrolerzy działają w interesie wszystkich pasażerów, a ich obowiązki obejmują o wiele szerszy zakres zadań niż tylko sprawdzanie biletów - twierdzi organizator komunikacji publicznej w regionie.
Promocja poprzedza ustanowiony w 2010 r. również przez KZK GOP Dzień Kontrolera, który dzięki inwencji urzędników obchodzić mamy 21 września. KZK GOP szczyci się tym, że "jako pierwszy w Polsce podjął temat" przełamywania negatywnego wizerunku pracowników sprawdzających bilety.
Osoby z plakatów - choć idyllicznie upozowane - nie są modelami, lecz pracownikami KZK GOP. Przewodniczący zarządu Roman Ubrańczyk niezwykle docenia ich rolę.
- Rola kontrolerów jest trudna do przecenienia - tłumaczy Urbańczyk, dodając:
- To z nimi pasażerowie mają bezpośredni kontakt w autobusach i tramwajach. Służą pomocą i informacją, są reprezentantami Związku, a ich praca to działanie na rzecz wszystkich - uświadamia przewodniczący, który komunikacją zarządza niezmiennie od 13 lat.
Związek przypomina na swojej stronie internetowej, że pieniądze ze sprzedaży biletów przeznaczane są również na zakup nowych autobusów, opłacenie firm sprzątających pojazdy itd. "Ci, którzy nie kupują biletów, nie dokładają się do niej, jednocześnie korzystając z pieniędzy pozostałych pasażerów, więc tak naprawdę jeżdżą na koszt wszystkich uczciwie płacących za przejazd" - napisano.
Po co takie akcje?
"Po prawie dziesięciu latach regularnie prowadzonych działań, można zauważyć, że powoli zmienia się podejście wielu osób do pracy kontrolerów. Jak zaznaczają sami zainteresowani, coraz rzadziej wśród podróżnych zdarzają się sytuacje, kiedy podczas kontroli ogół pasażerów jest nastawiony przeciwko kontrolerowi i broni gapowicza. Jak dodają, pasażerowie chyba zrozumieli, że w takich sytuacjach to tak naprawdę oni płacą za gapowicza" - wyjaśnia KZK GOP.
Prawie co drugi jest magistrem
W KZK GOP kontrolerzy dzielą się na zawodowych (etatowych). Noszą niebieskie koszule, krawaty, ciemne kurtki. Druga grupa to pracujący na umowę-zlecenie. W sumie bilety sprawdza ponad 200 kontrolerów. Warunkiem pracy w tych charakterze jest co najmniej matura, ale KZK GOP podkreśla, że prawie co drugi kontroler ma dyplom magistra. "Konieczne jest opanowanie, odporność na stres, kontaktowość, otwartość, asertywność, stanowczość a także kondycja ficzycna i spostrzegawczość".
Wśród kontrolerów KZK przybywa kobiet. W 2013 r. było ich 10 proc., a teraz już 32, czyli 15 proc.
Podczas kontroli sprawdzanych jest ok. 6 mln pasażerów rocznie. Opłata za przejazd bez biletu wynosi 160 zł, z możliwością upustów: na miejscu gapowicz zapłaci 90 zł, a do siedmiu dni - 125 zł.
Przerabianie dokumentów i podrabianie biletów traktowane jest jak przestępstwo. Natomiast kto w ciągu roku po raz trzeci zostanie złapany na jeździe na gapę powinien spodziewać się zarzutu wyłudzenia z kodeksu wykroczeń.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.