W piątek (30 czerwca) KE uznała, że polski podatek od sprzedaży detalicznej narusza unijne zasady pomocy państwa.
- Decyzja Komisji Europejskiej o polskim podatku od sprzedaży detalicznej pokazuje, że w Unii Europejskiej stosowane są podwójne standardy - powiedział PAP były wiceminister finansów Cezary Mech.
- Decyzja KE ukazuje, że w Unii Europejskiej funkcjonują podwójne standardy dotyczące tego samego segmentu aktywności gospodarczej. Decyzja ta ingeruje w swobodę kraju członkowskiego, co do wyboru systemu podatkowego, jak i zasady swobody ustalania celu kreowania danin publicznych - ocenił w rozmowie z PAP dr Cezary Mech były wiceminister finansów. Zaznaczył, że KE nie ma na przykład zastrzeżeń do rozwiązań francuskich, które są analogiczne, choć nie oparte na wielkości obrotów.
- Jeśli chodzi o zarzut dotyczący niedozwolonej pomocy państwa, to polska danina nie ma takiego charakteru. Państwo nie dopłaca bowiem do żadnego z podmiotów funkcjonujących na rynku, jak też nie traktuje w różny sposób takich samych podmiotów w tej samej dziedzinie biznesu. Trzeba pamiętać, że jeśli chodzi o hipermarkety, charakteryzujące się wysokimi obrotami, jest to odmienna forma sprzedaży detalicznej. Państwo ma inne powinności względem nich i podmiotów mniejszych, które spełniają również odmienne funkcje społeczne - uważa Mech.
Supermarkety dyskryminują polskich dostawców
Według niego, patrząc na hipermarkety należy pamiętać o tym - o czym KE jedynie pośrednio napomyka, że Polska czegoś "nie wykazała"- że, podmioty te generują znacznie wyższe społeczne koszty systemowe np. w nakładach na sieć transportową, ale też uciekają od opodatkowania przy zastosowaniu cen transferowych, jak i uprzywilejowują dostawy ze swoich centrów zakupów, które mieszczą się poza granicami Polski. Zdaniem Mecha, w ten sposób dochodzi do dyskryminacji polskich dostawców i stanowi, że supermarkety stały się efektywnym kanałem dystrybucji produktów na terenie krajów goszczących.
- Charakterystycznym jest, że KE nie pochyliła się nad nagłośnionym przypadkiem jednego z hipermarketów angielskich. Występowały w nich umowy dyskryminujące sprowadzanie towarów spożywczych z krajów Europy Centralnej, co bezpośrednio uderza w zasadę swobody przepływu towarów. Ponadto niektóre z hipermarketów nie płaciły podatków od zysków w Polsce, podczas gdy wiele z nich w symbolicznym wymiarze. Analizy międzynarodowe i moje, dotyczące wprawdzie amerykańskiego rynku dyskontów, mówią o ucieczce opodatkowania w wysokości 1 proc. obrotów. Można więc uznać, że opodatkowanie podatkiem obrotowym w tej wielkości byłoby sprawiedliwą daniną, częściowo kompensującą utratę przez państwo dochodów od zysków - powiedział.
KE decyduje w zależności od kraju
Ekonomista zwrócił uwagę, że hipermarkety mają "negatywny kapitał pracujący" - sprzedaż w takich sklepach następuje szybciej, niż zapłata za dostarczone towary u dostawcy.
- To oznacza, że znaczna część inwestycji jest dokonywana przez dostawców hipermarketów, co jest charakterystyczne dla takiej formy działalności i dowodem na odmienność biznesową silnie skorelowaną z wysokością obrotów - ocenił Mech.
Według niego, chybione jest umieszczenie w argumentacji KE założenia, że sfera handlu detalicznego jest jednorodna i jej decyzja "nie kwestionuje prawa Polski do decydowania o swoim systemie podatkowym ani o celach poszczególnych podatków i opłat". "Decyzja KE ukazuje, że - w zależności od kraju - Komisja może od jednego kraju domagać się bardziej dokładnej argumentacji (...), a inny może faworyzować. Interwencja KE utrudniająca prowadzenie polityki podatkowej i decydowanie o systemie podatkowym powinna być dzwonkiem alarmowym pokazującym słabość pozycji Polski w UE - uważa.
W związku z powyższym ekonomista postuluje wprowadzenie w Polsce daniny analogicznej do tej wprowadzonej we Francji.
Spróbujmy ekspansji, choćby do Berlina
- Ale bardziej efektywne wydaje się dążenie do utworzenia krajowej sieci hipermarketów, która rozpoczęłaby ekspansję zagraniczną, sprzedaż tam polskich towarów żywnościowych i powszechnego użytku, które są u nas bardzo tanie. Na początek proponowałbym Berlin, oddalony od polskiej granicy o zaledwie kilkadziesiąt kilometrów a o znacznie wyższych cenach. Takie działanie ukazałoby bardzo szybko, jaką gamę ochrony swoich rynków stosują kraje wpływające na decyzje KE i byłoby najbardziej przekonywującym argumentem w dyskusji z UE, jak i ułatwiłoby własne przedsięwzięcia temperujące szkodliwe konsekwencje ekspansji hipermarketów zagranicznych na rynku krajowym - powiedział.
- Polska, jeśli chce dogonić zagranicę pod względem zamożności, nie może pozbywać się możliwości ekspansji zagranicznej i jednocześnie stwarzać ułatwienia dla dystrybucji obcych towarów w Polsce - dodał.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.