W horyzoncie pięciu lat możliwe są wahania cen ropy w szerokim przedziale, ok. 40-65 USD za baryłkę. Założone w strategii PKN Orlen 55 USD za baryłkę w latach 2017-2018 wpisuje się w ten scenariusz - informuje na swoim blogu Adam Czyżewski, główny ekonomista Orlenu.
"(...) Dzisiaj wiele przemawia za tym, że przy cenie ropy powyżej 50 USD za baryłkę potencjał wydobycia ropy w USA i w Kanadzie jest na tyle duży, że prawdopodobnie wypełni lukę podaży, oczekiwaną w latach 2019 i dalszych z powodu zaniechania realizacji wielu projektów konwencjonalnych" - poinformował.
"Jeśli tak się stanie, to w horyzoncie najbliższych pięciu lat zamiast wzrostowego trendu cen ropy czekają nas fluktuacje cen w dość szerokim przedziale, np. 40-65 USD za baryłkę, jak sugeruje choćby Edward Morse. Założone w naszej strategii 55 USD za baryłkę w latach 2017-2018 wpisuje się zatem w ten scenariusz" - dodał.
Ekonomista wskazuje, że wydobycie ropy łupkowej w USA rośnie bardzo dynamicznie. Na początku roku szacowano, że w 2017 r. będzie to wzrost o 0,4 mb/dziennie, a obecnie mówi się o przyroście rzędu 1,0 mb/dziennie.
Informuje, że według aktualnych ocen graniczna cena ropy, przy której wydobycie na polach łupkowych przestaje być opłacalne, obniżyła się do 50 USD za baryłkę. Wzrosła efektywność wydobycia - według najnowszych ocen do wydobycia 1,0 mb/d ropy w 2017 r. wystarczy 15 tys. odwiertów, podczas gdy w 2014 r. do wydobycia tego samego wolumenu wykonano 40 tys. odwiertów.
"Na dodatek firmy poszukujące i wydobywające ropę na polach łupkowych nadspodziewanie dobrze wykorzystały wzrost cen ropy na przełomie roku i zabezpieczyły, w transakcjach terminowych, przyszłe zyski w horyzoncie 2 lat przy cenie ropy powyżej 50 USD za baryłkę. W rezultacie tych transakcji zabezpieczających sektor E&P w USA nie ma już bariery w postaci dostępności kapitału na prace poszukiwawczo-wydobywcze, zależnej od ceny ropy" - podaje Czyżewski.
Z drugiej strony, jak informuje, niewiele wiadomo o skali zapasów ropy i paliw zgromadzonych w krajach OPEC i w Rosji. Trudno więc ocenić, jak istotny wpływ może mieć to na globalny bilans podaży.
"W ujęciu globalnym w I kw. 2017 r. poziom zapasów prawdopodobnie się obniżył" - pisze ekonomista.
25 maja ministrowie energii z krajów OPEC mają zdecydować o dalszych losach porozumienia o redukcji wydobycia ropy naftowej.
"Strony porozumienia mają już dane na temat szacowanej obecnie skali wydobycia ropy w USA i w Kanadzie (...) oraz w innych krajach poza OPEC, mają informacje na temat globalnej skali nadmiernego poziomu zapasów komercyjnych (...). Skonfrontowanie tych danych z przyrostem globalnego popytu (1,6-1,7 mb/d w 2017 r. i ok. 1,5-1,6 mb/d w 2018 r.) pozwala oszacować skalę niezbędnego cięcia wydobycia, prowadzącego do powrotu zapasów w krajach OPEC do poziomu średniej z ostatnich 5 lat" - podaje Czyżewski.
Ruch zapasów w tym kierunku powinien spowodować wzrost ceny ropy powyżej 50 USD za baryłkę. Ekonomista wskazuje, że wstępne deklaracje pozwalają sądzić, iż będzie to wymagało znacznie większego wysiłku ze strony krajów OPEC i Rosji, niż w przypadku pierwszego porozumienia.
Czyżewski zwraca uwagę, że Arabia Saudyjska nie chce dopuścić do zbyt wysokiego wzrostu ceny, powyżej 60 USD za baryłkę, bo to przyspieszyłaby nadmiernie wzrost wydobycia w USA.
Zdaniem Czyżewskiego, w przypadku zaniechania dalszych interwencji w 2018 r. można się spodziewać nadwyżki podaży, wzrostu zapasów komercyjnych i obniżenia ceny.
"Jednym zdaniem, rezultatem interwencji może być powtórka z przeszłości, kiedy to wiara w kotwicę OPEC i utrzymywanie zbyt wysokiej ceny, powyżej krańcowego kosztu wydobycia doprowadziły do załamania się cen ropy" - podsumowuje.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.