Sprawnie, starannie i bezpiecznie - te trzy cechy charakteryzują pracę górników oddziału G4b ruchu Borynia kopalni Borynia-Zofiówka-Jastrzębie. W grudniu ub.r. sięgnęli oni po wyróżnienie w siódmej edycji ogólnopolskiego konkursu Bezpieczny Oddział Wydobywczy, którego organizatorem była Fundacja Bezpieczne Górnictwo im. prof. W. Cybulskiego.
Pracowali w ekstremalnie trudnych warunkach, poniżej poziomu udostępnienia. Ścianę F-33 prowadzili w warunkach specjalnych. Chodnik nadścianowy usytuowany był do niej ukośnie. Z tego powodu należało wyprowadzać ze ściany sekcje obudowy zmechanizowanej w miarę skracania się jej frontu. Szereg prac związanych z zabezpieczeniem stropu wykonywano bezpośrednio pod ociosem. 2016 r. oddział zakończył bez śmiertelnych lub ciężkich wypadków, a statystyka lekkich urazów z miesiąca na miesiąc malała. Przeprowadzone kontrole również nie wykazały większych nieprawidłowości.
Obecnie oddział zatrudniony jest w ścianie B-32, w pokładzie 407.
- I znowu mamy do czynienia z zagrożeniami, zwłaszcza metanowym, a także wybuchem pyłu węglowego. Występują również zagrożenia spowodowane ciśnieniem górotworu, w tym deformacje obudowy. Załoga częściowo pracuje 6 godzin ze względu na trudne warunki - charakteryzuje pracę swych podwładnych Marek Ciuraj, kierownik oddziału, nadsztygar górniczy.
Oddział zatrudnia 114 pracowników. Połowa z nich to doświadczeni górnicy ze stażem wynoszącym średnio ok. 20 lat. Pozostali górnicy przepracowali w kopalni od 8 do 15 lat. Brakuje młodych.
- To ma swoje dobre i złe strony. Dobre, bo bez doświadczenia wiele się tu nie zrobi. Złe, bo ktoś przecież będzie musiał nas zastąpić w przyszłości. Na razie stanowimy jedną bardzo dobrze zgraną górniczą rodzinę, która wzajemnie się wspiera i kontroluje. Przez całą dniówkę jesteśmy skoncentrowani na wykonywanych czynnościach. Mała nieuwaga i może być problem. Tego jesteśmy świadomi - opowiada o pracy oddziału Krzysztof Nowak, sekcyjny.
Andrzej Salomon jest kombajnistą. Fachu uczył się pięć lat. Teraz steruje kombajnem ścianowym typu Joy.
- Mam w ręku pilota dobrej, bezawaryjnej maszyny, pracującej w zasadzie bez przerwy. W ciągu jednej dniówki wykonuję średnio dwa skrawy. Na nowej ścianie głowica idzie jak po maśle, oby tak było zawsze - śmieje się kombajnista.
Istnieje tylko jeden uzasadniony powód wyłączenia maszyny - wysoki poziom stężenia metanu, który wskazują metanomierze.
Złotą rączką oddziału jest Robert Wiaczyński. Jak powiadają koledzy – nie ma dla niego rzeczy niemożliwych. Wejdzie wszędzie i wykona każde zadanie.
- Mam ponad 20-letni staż pracy. Obserwuję, jak zmienia się kopalnia i zatrudnieni w niej ludzie. Technologie idą naprzód, górnicy są bardziej odpowiedzialni, ale zapał do pracy zawsze był taki sam, bardzo duży, przynajmniej u nas, w Boryni – zapewnia.
Ściana B32 ma 2,60 m wysokości. Na początku eksploatacji, w maju ub.r., jej wybieg liczył 900 m. I pomyśleć, że w ciągu niespełna ośmiu miesięcy została prawie w całości wybrana.
- Za dwa tygodnie zbudujemy kanał likwidacyjny, a potem zaczniemy kolejną ścianę - planuje Marek Ciuraj.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Ładne pasibrzuchy
Gratulacje :) Szczęść Wam Boże Panowie :)
Nie napinajcie się tak w przyszłym roku Borynia idzie do SRK.. już postanowione
Jeszcze tylko zdjęcie w gablocie przed kopalnią w cyklu przodownicy pracy 300 % normy .... żenada
Brawo! Serce rośnie. Dziękujemy za taką pracę i serdecznie pozdrowiamy z Krakowa :)