Złoty w środę (28 grudnia) tracił na wartości, przede wszystkim z powodu pogorszenia nastrojów wobec tzw. walut rynków wschodzących. Ok. godz.17 za dolara trzeba było zapłacić 4,23 zł, za euro - 4,40 zł, za franka szwajcarskiego 4,11 zł, a za brytyjskiego funta - 5,17 zł.
"Polska waluta na fali pogorszenia sentymentu do rynków wschodzących straciła dziś na wartości. Notowania euro/złoty wzrosły do poziomu 4.41, dolar/złoty do 4.24, a frank szwajcarski/złoty do 4.12. W największym stopniu złoty osłabił się zatem wobec amerykańskiej waluty, która mimo słabego początku dzisiejszego dnia zaczęła dynamicznie zyskiwać na wartości i umacniać się wobec większości głównych walut. Trudno znaleźć jednoznaczną przyczynę dzisiejszej aprecjacji dolara" - napisał w środowym komentarzu Rafał Sadoch z DM mBanku.
Jego zdaniem rynek powraca do amerykańskiej waluty, stąd jej umocnienie.
"Dobra kondycja gospodarcza i szanse na wprowadzenie dużego impulsu fiskalnego przez nową amerykańską administrację stwarzają ryzyko przegrzania gospodarki, na co FED może odpowiedzieć szybszymi podwyżkami stóp procentowych, stąd też zapewne tak duża siła dolara wobec innych walut" - zauważył ekspert.
Analityk DM BOŚ Konrad Ryczko w swoim komentarzu zwrócił uwagę, że wyraźne spadki w wycenie polskiej waluty to wynik "płytkiego rynku".
"Podbicie wyceny dolara spowodowało tradycyjny odwrót od walut (...) rynków wschodzących. Dynamika tego ruchu była większa niż zazwyczaj z uwagi na ograniczoną płynność i tzw. płytkość rynku. W konsekwencji na większości par PLN (m.in. dol/złoty oraz euro/złoty) wstępnie zanegowane zostały układy wskazujące na próbę dalszej aprecjacji PLN przed końcem roku. Brak istotniejszych wydarzeń i publikacji makro powoduje, iż przed końcem roku możemy być świadkami właśnie takich dynamicznych ruchów na płytkim rynku" - napisał Ryczko.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.