Złoty w czwartek znacznie osłabł, co analitycy przypisują przede wszystkim skutkom wyborów prezydenckich w USA. Ok. godz. 17.30 za euro trzeba było zapłacić 4,37 zł, za dolara 4,01 zł, za franka 4,07 zł, a za funta 5,04 zł.
Rafał Sadoch z DM mBanku zwraca uwagę, że w czwartek złoty osłabił się wobec głównych walut, a "skala jego przeceny była znacząca".
- Notowania EUR/PLN wzrosły w godzinach popołudniowych do 4.37, a USD/PLN do 4.01. Frank szwajcarski kosztuje już 4.06, a za funta po raz pierwszy od 3 miesięcy trzeba zapłacić 5 zł - komentuje.
- W porównaniu jednak do innych walut z rynków wschodzących, czy tych z naszego regionu skala przeceny była przeciętna. Mimo bardzo dobrych nastrojów na rynkach finansowych i wzrostu cen akcji wszystkie waluty z rynków wschodzących tracą dziś wobec dolara. Choć amerykańska waluta jest dziś wyjątkowo mocna, to jednak widoczny jest odwrót od całego koszyka walut emerging markets - zaznacza analityk mBanku.
Jego zdaniem, choć złoty pierwotnie dobrze radził sobie na doniesienia związane z wyborem nowego prezydenta Stanów Zjednoczonych, w czwartek "uległ ogólnym trendom".
- Ceny akcji w USA, a wraz za nimi na innych parkietach, poszybowały w górę w związku z nadziejami na mocne stymulowanie gospodarki jakie zapowiadał Donald Trump - komentuje Sadoch.
Zwraca uwagę, że zwiększenie protekcjonizmu i wypowiadanie umów handlowych, poza USA "odczuwalne byłoby właśnie najmocniej w gospodarkach rozwijających się, dlatego waluty tych krajów mocno tanieją".
- Nie uważamy jednak, aby ten trend był wyjątkowo silny, w najbliższych dniach sytuacja może się ustabilizować, niemniej jednak za złotego przed końcem roku notowania EUR/PLN mogą wzrosnąć do 4.40 - zaznacza.
Także Konrad Ryczko z DM BOŚ podkreśla, że czwartkowa sesja przyniosła "wyraźne spadki na wycenie polskiej waluty na większości zestawień".
Zaznacza, że "drożejący dolar wywierał presję na wyceny walut CEE oraz EM" (krajów Europy Środkowej i rynków wschodzących).
- Wstępnie wydaje się, iż rynek ochłonął nieco z wczorajszym emocji i zaczyna się analiza potencjalnych ruchów ze strony prezydenta elekta. Pierwsze scenariusze zakładają, iż kampanijne zapowiedzi mogą skutkować podbiciem inflacji w USA. W przypadku PLN jutro mamy dzień wolny od handlu przez co część inwestorów mogła dziś zdecydować się ograniczyć ekspozycję z uwagi na jutrzejszy tzw. +płytki+ rynek - komentuje analityk BOŚ.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.