Polska może wypełnić zobowiązania wynikające z polityki klimatycznej, ale bez nowych, dodatkowych obciążeń. Nie wolno nam ich przyjąć ze względu na wynikające z tego zagrożenia dla gospodarki i groźbę obciążenia ludzi wysokimi rachunkami za energię - uważa KIG.
W apelu opublikowanym we wtorek (25 października) podczas konferencji Krajowej Izby Gospodarczej nt. polityki klimatycznej jego sygnatariusze zwrócili się do polityków i organizacji gospodarczych Polski i Wspólnoty Europejskiej o "głęboką refleksję nad kosztami i skutkami dotychczasowej polityki klimatycznej".
Jak podkreślili, ratyfikacja porozumienia globalnego z COP-21 daje państwom prawo wyboru własnej ścieżki dochodzenia do realizacji przyjętych zobowiązań.
"Podkreśla prawo do wykorzystania posiadanych zasobów surowcowych i stwierdza, iż nie musi to być sprzeczne z ochroną klimatu. Zasoby w Polsce to przede wszystkim węgiel kamienny i brunatny oraz potencjał rozwoju OZE i energetyki nuklearnej" - napisali przedsiębiorcy.
12 grudnia w Paryżu blisko 200 krajów konwencji klimatycznej ONZ przyjęło porozumienie, które ma zatrzymać globalne ocieplenie na poziomie znacznie poniżej 2 stopni Celsjusza. Aby osiągnąć ten długoterminowy cel, strony będą dążyć do redukcji emisji gazów cieplarnianych "tak szybko, jak to możliwe", uznając, że zabierze to więcej czasu krajom rozwijającym się. Potem, w II połowie wieku, kraje mają dążyć do zrównoważenia emisji gazów cieplarnianych z ich pochłanianiem.
Zdaniem sygnatariuszy, polska droga dochodzenia do realizacji zobowiązań musi jednak chronić prawo do wykorzystania własnych zasobów. Trzeba opracować taką strategię energetyki, by była ona dla nas najkorzystniejsza. Dlatego zaapelowali o to, by Polska nie wprowadzała dodatkowych kosztów do realizacji "filozofii klimatycznej" UE.
"Nie wolno nam, z przyczyn zagrożeń dla gospodarki i społeczeństwa wysokimi cenami energii elektrycznej, przyjmować nowych zobowiązań. Apelujemy o niewprowadzanie nowych obszarów objętych handlem uprawnieniami do emisji CO2. Wzywamy do głębokiej refleksji nad kosztami i efektami dotychczasowego systemu, w tym handlu EU ETS" - podkreślili.
Dr Bolesław Jankowski z KIG przedstawił wyliczenie, z którego wynika, że udział kosztów energii jest dla budżetów domowych Polaków dwukrotnie wyższy niż dla większości Europejczyków i stanowi 9 proc. Gorzej mają tylko Słowacy, którzy na opłacenie energii wydają ponad 11 proc. swoich budżetów. Najmniej kosztowna dla gospodarstw domowych energia jest w Luksemburgu (niecałe 3 proc.) i w Finlandii - 3 proc.
Jankowski podkreślił, że bogatsze państwa UE chronią konkurencyjność swojej gospodarki, przerzucając część kosztów polityki klimatycznej na odbiorców indywidualnych. W starych państwach UE (dane za 2012 r.) cena za MWh dla przemysłu wynosiła 99,5 euro, a dla odbiorców indywidualnych 204 euro. W nowych krajach UE było to odpowiednio 108,8 euro i 156 euro.
Obecny na konferencji wiceminister energii Michał Kurtyka zauważył, że za wsparcie niemieckiej energiewende (transformacji energetycznej, która zakłada odejście od paliw kopalnych oraz atomu na rzecz odnawialnych źródeł energii - PAP) czteroosobowa niemiecka rodzina musiała zapłacić 25 tys. euro. Jego zdaniem w przypadku Polski proces transformacji musi być rozłożony "na kilka dziesięcioleci". Wysokie koszty transformacji energetycznej powodują, że nie wszystkie kraje mogą sobie na nią pozwolić.
Dlatego - jak mówił - taki kraj jak Polska, z energetyką opartą na węglu, wymaga "specyficznego, dedykowanego podejścia do implementacji polityki klimatycznej". Ocenił, że wynika to m.in. z potrzeby zachowania przez Polskę niezależności energetycznej.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Nasze obecne problemy wynikają z krótkowzroczności i tchórzostwa kolejnych rządów po 1989 roku które najpierw zatrzymały w Polsce z przyczyn czysto politycznych realizację programu jądrowego i konserwowały nasze uzależnienie od spalania węgla dotując z budżetu nierentowne górnictwo, zakłócając relacje rynkowe. Gdyby po 1989 roku wdrożono u nas program stopniowego odchodzenia od węgla, problemy Polski z emisją wszelkiego rodzaju trucizn (pył, benzopiren, rtęć) i kar za nie byłaby dużo mniejsza.