Cztery praktyczne sposoby na oddalenie groźby deficytu energii w Polsce w najbliższym ćwierćwieczu przedstawili Ministerstwu Energii w połowie września naukowcy z krakowskiej Akademii Górniczo-Hutniczej, którzy opracowali w założeniach program ramowy pod nazwą "Energetyka 200+".
Naukowcy ocenili, że mimo unijnego wsparcia niemożliwe będzie pokrycie wzrastającego w kraju zapotrzebowania na moc przy pomocy OZE. Brakuje im stabilności a system nie potrafi jeszcze skutecznie magazynować elektryczności. Zalecana przez autorów strategia polegałaby na odbudowie mocy w oparciu o modernizację istniejących niewielkich bloków energetycznych 200 MW, i stąd nazwa programu.
Polsce grozi dotkliwy deficyt mocy, ponieważ w ciągu kilku lat musimy zamknąć najstarsze elektrownie a odbudowy domaga się w pierwszym rzucie ok. 7 GW mocy.
- Zamiast budować od podstaw duże nowe bloki konwencjonalne 1000 MW, powinniśmy zrewitalizować działające jednostki, które mają średnio po 200 MW mocy - proponują krakowscy badacze.
O racjonalności ich pomysłu przesądza rachunek kosztów. Gdy budowa największych bloków zajmuje ok. 5 lat i pochłania prawie 6 mld zł, to modernizacja 44 bloków po 200 MW (dających łącznie 8800 MW) kosztowałaby łącznie ok. 9 mld zł.
Wadą słabszych bloków jest niższa sprawność, ale zaledwie o 1-2 proc. (43-44 proc. zamiast 45 proc. w dużych blokach według najnowszych technologii). W efekcie przełożyłoby się to na nieco niższą redukcję emisji dwutlenku węgla - nie o 22 proc., jak zakłada plan dla energetyki konwencjonalnej, lecz o 20 proc.
Zaletą mniejszych bloków jest fakt, że wszystkie węglowe, jak i 6 jednostek na węgiel brunatny w Połańcu i Turowie, częściowo zostały już unowocześnione i dostosowane do aktualnych wymagań UE dotyczących emisyjności i ochrony środowiska.
W AGH opracowano cztery praktyczne rozwiązania technologiczne programu Energetyka 200+.
Pierwsze przewiduje tzw. duobloki, czyli dwa kotły ze wspólną turbiną, którego moc wynosiłaby więcej, niż prosty iloraz 2x200, bo już 500 MW (oznacza to spore oszczędności na węglu i emisjach).
Drugie rozwiązanie to hybrydy zasilane m.in. mułami węglowymi i odpadami komunalnymi. Naukowcy podkreślają, że w górnictwie rocznie powstaje ok. 2 mln t niepełnowartościowych mułów, które można współspalać z lepszym paliwem węglowym.
Trzecia opcja polagałaby na przbudowie trzech kotłów przy blokach 200 MW tak, aby zamiast węgla, zaczęły spalać biomasę.
Czwarty pomysł zakłada użycie technologii spalania tlenowego, w której dwutlenek węgla jest wychwytywany a następnie - zatłaczany pod ciśnieniem pod ziemię - wypycha gaz lub ropę ze złoż na powierzchnię.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.