- Mamy to szczęście, że jesteśmy częścią innowacyjnego koncernu surowcowo-energetycznego. W tym momencie odizolowanie od stabilnego odbiorcy, którym w naszym przypadku jest Enea, a dokładnie Kozienice, byłoby ekstremalnie trudne dla spółki. Oceniając dzisiaj proces przejęcia, to z perspektywy Bogdanki należy się tylko cieszyć, że do niego doszło. Oczywiście nie oznacza to, że nie mamy poprawiać naszej efektywności, że nie mamy się restrukturyzować czy optymalizować kosztów. Oczywiste jest to, że dalej mamy to robić - powiedział prezes Lubelskiego Węgla Bogdanki Krzysztof Szlaga w czasie Europejskiego Kongresu Gospodarczego.
Spółka z Lubelszczyzny, której dominującym akcjonariuszem od ub.r. jest Enea, w maju przedstawiała swoje wyniki za pierwsze trzy miesiące br. Bogdanka utrzymała status najbardziej efektywnej spółki górniczej w Polsce. W pierwszym kw. 2016 r. wydobyła 2,3 mln t węgla handlowego i sprzedała 2,2 mln t. Ostatecznie za ten okres zanotowała 54 mln zł zysku netto.
Prezes Bogdanki, który wraz z innymi menedżerami spółek wydobywczych, uczestniczył w panelu poświęconym górnictwu, wielokrotnie podkreślał, jak istotne dla spółki z Lubelszczyzny jest bycie częścią koncernu energetycznego (Enea posiada 66 proc. akcji Lubelskiego Węgla). Ponadto zwracał uwagę na usługi, które na rzecz spółki wydobywczej realizują firmy zewnętrzne, i restrukturyzację m.in. w zakresie zatrudnienia.
- Bogdanka w ostatnim dziesięcioleciu przygotowywała wielki plan inwestycyjny i wdrażała go w życie. W połowie 2014 r. uzyskała zdolności produkcyjne na poziomie ok. 10,5-11 mln t rocznie. Od tego czasu trochę się pozmieniało. Decyzje o inwestycjach były podejmowane wcześniej i nagle okazało się, że musimy się "skurczyć". Obecnie nasze plany to wydobycie w przedziale 8,5 - 9 mln t. Żeby być efektywnym na takim poziomie produkcji, już w ub.r. zmniejszyliśmy zatrudnienie w grupie Lubelskiego Węgla o prawie 10 proc. Tu chodzi nie tylko o górników, ale też o tzw. obszary wspierające. Bogdanka ze względu na sytuację kosztową zawsze współpracowała z firmami zewnętrznymi. Dużo się mówi dzisiaj o outsourcingu. Trzeba pamiętać, że jeśli jest on w prawidłowy sposób nadzorowany i dozowany, to rzeczywiście przynosi efekty kosztowe. Natomiast w trudnych dniach czy okresach - takich jak ten, z którym mamy do czynienia teraz - outsourcing jest pierwszym buforem bezpieczeństwa dla naszej podstawowej załogi, ponieważ w pierwszej kolejności rezygnujemy z prac wykonywanych przez firmy zewnętrzne - wyjaśnił prezes Szlaga, który odniósł się także do organizacji pracy w lubelskiej kopalni.
- Proszę zwrócić uwagę, że my pracujemy w trybie sześciodniowym i to daje nam pewną elastyczność w samym poziomie produkcji. (...). W tej chwili jesteśmy na poziomie 1600-1700 t na jednego pracownika. Nie powiedzieliśmy jednak w tej kwestii ostatniego słowa. Ciągle widzimy możliwości poprawy. Sytuacja jest taka, że rynek szybko "odjechał" z cenami i teraz wszyscy musimy się bardzo napracować, żeby chociaż w części odrobić tę stratę przychodową w kosztach - zauważył prezes Bogdanki, który wspomniał, jak w jego kopalni postrzega się produkcję węgla.
- Dokładnie wiemy, ile kosztuje dana ściana i ile kosztuje tam tona węgla. Nie ukrywam, że każdego dnia kierujemy się tym, podejmując decyzję. To jest szereg działań i każdą złotówkę przed wydaniem oglądamy z dwóch stron. Jest to pewien proces kontroli zarówno po stronie służb finansowych, jak przede wszystkim świadomość kosztów po stronie górniczej. Nasi górnicy nie mówią, ile wyfedrują ton, oni w ogóle w ten sposób z nami nie rozmawiają. Oni mówią, ile wyprodukują ton netto, ile gigadżuli i przy jakim koszcie. W ten sposób rozmawiamy - powiedział prezes Szlaga.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.