Ma Warszawa swoją palmę na Rondzie im. gen. Charles'a de Gaulle'a, mają i Katowice. Tylko nie jedną, ale cztery. I nie sztuczne, jak w stolicy, ale prawdziwe: feniksy (daktylowce) kanaryjskie pięciometrowej wysokości. "Operację palmaˮ rozpoczęto i zakończono ( z niemałym trudem) w czwartek (2 czerwca).
Czy palma, tkwiąca w donicy o pojemności co najmniej metra sześciennego, to dobre towarzystwo dla Pomnika Harcerzy Września , to się okaże. Zapewne nie obejdzie się dyskusji. Co innego trzy pozostałe ustawione w okolicy sztucznej Rawy szumiącej sobie na Rynku.
Najtrudniejszy jest pierwszy krok. Tak też było i z pierwszą palmą. Minęło dobre pół godziny, gdy wieloosobowej ekipie z miejskiego przedsiębiorstwa zieleni miejskiej udało się (bez szkody dla palmy) ostatecznie postawić donicę z palmą.
Daktylowiec kanaryjski (Phoenix canariensis hort. ex Chabaud, to gatunek rośliny z rodziny arekowatych (palm), pochodzący z zachodniego wybrzeża Afryki, najprawdopodobniej z Wysp Kanaryjskich. Nazywany jest często palmą królewską. Do Katowic nie trafił jednak z Kanarów, ale z Gliwic. Tamtejsza palmiarnia wypożyczyła 60-letnie feniksy Katowicom, by te mogły nawiązać do tradycji z lat 60/70, gdy przed domem towarowym Zenit był plac z zielenią, a wśród niej (latem oczywiście) stały sobie palmy.
Daktylowce postoją do września. I wrócą zimować do Gliwic.
W galerii: egzotyka na katowickim Rynku (zdjęcia: Andrzej Bęben - nettg.pl).
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.