- Oszczędności związane z odnawialnymi źródłami energii są pozorne, ale jest zgoda Komisji Europejskiej, by w nieskończoność wspierać OZE. Rynku energii w Polsce nie ma, jest on bajeczką - oceniał minister energii Krzysztof Tchórzewski podczas Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach.
W środę (18 maja) minister wziął m.in. udział w dyskusji "Energia i kliiat - horyzont 2030", w której przedstawiciele energetyki i politycy zastanawiali się nad wpływem porozumienia klimatycznego COP21 w Paryżu dla świata, Europy i poszczególnych krajów. W nagranym dla uczestników przemówieniu słowacki komisarz ds. unii energetycznej UE Maroš Šefčovič chwalił Polskę i zachęcał do współpracy, ale dyskutanci zgłaszali sceptyczne uwagi co do realiów współpracy i szans na powstanie unii energetycznej, która kierowałaby się w UE zasadami solidarności i sprawiedliwości.
Jerzy Buzek podkreślał, by ograniczania emisji nie mylić z dekarbonizacją, a Krzysztof Tchórzewski przywołał przykład USA, gdzie model obrony kliamtu podlega "szerokiej krytyce" a względy biznesowe odgrywają dużo większą rolę.
- Gdyby przyjąć, że w 2050 r. mamy mieć w Polsce zerowy udział węgla w miksie energetycznym, to nasz PKB byłby niższy od obecnego. Odejście od węgla jest niemożliwe i niezwykle dla kraju kosztowne - mówił minister energii, dodając, iż wie o tym, że jest za podobne tezy krytykowany, ale ma obowiązek dbać również o interes swoich współobywateli.
Według kryteriów Komisji Europejskiej Polacy już teraz przekraczają granicę ubóstwa energetycznego, bo wydatki na prąd, ogrzewanie i transport zaczynają przekraczać przyjęty przez KE wyznacznik 10 proc. budżetu gospodarstwa domowego. Z tego powodu nie możemy zwiększać zużycia energii, co jest niezbędne do rozwoju ekonomicznego państwa, tymczasem nasze zużycie wynosi ledwie połowę wolumenu w starych krajach UE. Dodatkowo Polska musi zastąpić stare niewydajne bloki energetyczne, które po 2020 r. nie będą spełniały żadnych norm ochrony środowiska.
Minister Tchórzewski tłumaczył, że najlepszym rozwiązaniem będzie budowa wysokosprawnych bloków opalanych węglem. W Kozienicach i Opolu sprawnosć nowych bloków określono na 47 proc. (przy 35 i mniej tradycyjnie), natomiast naukowcy - jak mówił Tchórzewscy - pracują nad podwojeniem sprawnosci elektrowni konwencjonalnych (do 60 a nawet 70 proc.). Skutkuje to znaczącym zmniejszeniem emisji dwutlenku węgla.
- Jeżeli przekroczymy 50 proc. sprawności, to z punktu widzenia efektywności w zakresie redukcji emisji uzyskujemy więcej, niż za pośrednictwem odnawialnych źródeł energii - stwierdził minister, dodając, że OZE mają bardzo niską wydajność (20-25 proc., stosunek mocy wygenerowanej do zainstalowanej - przyp. red.) i muszą być zabezpieczane podażą prądu do sieci ze stabilnych siłowni.
- W tych elektrowniach konwencjonalnych stoją rozpalone kotły, których nie wolno wygasić i czekają bezczynnie na zlecenie dostaw energii, a dyżurni modlą się, żeby nie było wiatru i silnego nasłonecznienia! - opisywał minister. Jego zdaniem nie powinniśmy być jako kraj przesadnie ambitni w zwiększaniu udziału OZE w miksie.
Rok temu Polska miała obowiązek osiągnąć 10 proc. OZE, a wykonała 12 proc., gdy są w UE państwa z 2-3-procentowym opóźnieniem i kończy się "na pogrożeniu palcem przez KE".
- Z powodu 2-procentowej różnicy w niepotrzebnym przyroście OZE polscy obywatele i przedsiębiorcy wydali w ubiegłym roku na energię elektryczną ok. 600-700 mln zł więcej niż musieli. To ponad pół miliarda złotych, które mogły być wydane na inne cele, przy takiej samej ilości zużytej energii. Czy gospodarkę stać na to, żeby w ten sposób hamować wzrost? - pytał retorycznie Krzysztof Tchórzewski.
Minister podał, że OZE kosztowały w Polsce odbiorców w rachunkach za prąd łącznie 4,7 mld zł w 2015 r. Cała UE wydała na OZE ok. 500 mld euro, natomiast Niemcy - 24 mld euro. Według wyliczeń ministra u naszych zachodnich sąsiadów 1 megawatogodzina elektryczności z OZE dotowana jest kwotą 60 euro.
- Przy takich dotacjach rynek energii jest po prostu bajeczką! - ocenił i zapytał: - Jak długo UE wytrzyma ten kurs?
Zdaniem ministra energii musimy upomnieć się w Komisji Europejskiej o finansowanie konwencjonalnej energetyki, bo inaczej nie będziemy w stanie w ciągu 5-6 lat odnowić mocy rzędu 7 GW.
- Jeśli ich nie odnowimy, czeka nas blackout, ale nie taki, jak latem zeszłego roku, tylko podobny do tego w stanie wojennym - zapowiedział Krzysztof Tchórzewski.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Panie ministrze, nawet gdybyśmy mogli przekazać czynnikowi obiegowemu energię podgrzewając go do 800 oC i następnie w cyklu go ochłodzić do temperatury otoczenia to mamy prawność cyklu idealnego wynoszącą: sprawność=1-(280/1073)=0,739 To jest sprawność cyklu idealnego dla braku potrzeb własnych bloku, dla materiału, który jeszcze nie istnieje. Bo teraz, w Japonii przebąkuje się o 680 oC w parametrach nadkrytycznych co może da 47 % rzeczywistej sprawności netto. Kto doradza tej ekipie??!!