Japonia ryzykuje utratę w ciągu najbliższych 10 lat kwoty 56 mld dolarów przeznaczonej na budowę elektrowni węglowych, które mogą okazać się nieekonomiczne - donosi portal mining.com za raportem Smith School of Enterprise nad the Environment przy Uniwersytecie Oksfordzkim.
Według angielskich analityków istnieje duże prawdopodobieństwo, że opalane węglem siłownie w Japonii okażą się fatalną inwestycją, gdyż ich obecnie planowana moc przekracza aż o 191 proc. wolumen, który musi być zastąpiony po likwidacji starych elektrowni.
Wniosek? Nadpodaż z nowych elektrowni w połączeniu z rosnącą konkurencją innych źródeł produkcji prądu elektrycznego, jak choćby OZE, sprawią, że moce z budowanych elektrowni będą nieekonomiczne.
Od 2014 r. Tokio wspiera na ogromną skalę rozbudowę elektrowni opalanych węglem. Obecnie w Japonii buduje się 4 siłownie tego typu o łącznej mocy 1,9 GW. Natomiast w planach na różnym etapie projektowania znajduje się kolejnych 49 elektrowni węglowych. Razem dodadzą one do systemu energetycznego Japonii moc równą 28 GW.
Anglicy wróżą, że będzie nierentownie
Ben Caldecott, szef oksfordzkiego programu badań Sustainable Finance podkreśla, że nowe siłownie węglowe w Japonii zmierzą się również z rosnącą konkurencją ze strony innych źródeł o niższych kosztach wytworzenia elektryczności, jak choćby OZE.
- Pomysł, że sektor energetyczny pozostanie względnie niezmienny i "bezpieczny" dla nowych elektrowni węglowych sprzeciwia się tym faktom, które obserwujemy w rozwiniętych państwach G20 - stwierdza Caldecott.
Aby oszacować skalę potencjalnych strat majątkowych inwestorów, analitycy przeprowadzili symulacje przyjmując różne warianty szybkości i skali czynników ryzyka, które mogą zaistnieć w rzeczywistości. Wyliczyli, że nierentowne mogą okazać się elektrownie o równowartości 5-6 proc. majątku całego sektora energetycznego Japonii oraz 23-29 proc. bieżącej kapitalizacji sektora.
Japonia nie przesadza z ochroną klimatu
Kraj ten był ostatnio bardzo krytykowany za niskie zaangażowanie w redukcję emisji dwutlenku węgla. Japonia zadeklarowała jako cel ograniczenie emisji o 18 proc. w latach 1990-2030, czyli mniej niż połowę tego, co Europa. Podnoszone są też wątpliwości, czy Japonia zdoła zaspokoić swój deficyt energii, zważywszy na fakt, jak bardzo niepopularna stała się w tym państwie energetyka jądrowa, w związku z katastrofą w elektrowni atomowej w Fukushimie w 2011 r.
Miesiąc temu kompania Tokyo Electric Power Company Holding (Tepco) ogłosiła zamiar zbudowania bloków węglowych o mocy 1300 MW, które od 2023 r. mają zastąpić stare bloki na ropę naftową i gaz w elektrowni Yokosuka pod Tokio.
Tepco ma zamiar wybudować dwa bloki po 650 MW o supernadkrytycznych parametrach spalania, w których użyte zostaną najnowocześniejsze dostępne technologie.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Polska miała być druga Japonią, a tu Japonia chce być drugą Polską. Zadziwiające.