Rekordowa próba przemytu do Polski "słonecznego kamienia", czyli bursztynu, którą celnicy wykryli przed Wielkanocą w Dorohusku na granicy z Ukrainą, skupia uwagę na procederze nielegalnego górnictwa bursztynu u naszych wschodnich sąsiadów. Już kilkadziesiąt kilometrów za naszą granicą, w lasach pod Żytomierzem i Równem, jak grzyby po deszczu rosną dzikie kopalnie, a zyski mafii i skorumpowanych władz sięgają milionów dolarów.
Droższy od złota i nie tanieje
W przeciwieństwie do innych surowców ceny bursztynu od lat stale rosną (tylko przez ostatni rok o ok. 20-30 proc. według szacunków Międzynarodowego Stowarzyszenia Bursztynników w Gdańsku). - Bursztyn drożeje do tego stopnia, że dziś traktowany jest jubilersko jako bardzo drogocenny kamień - mówi Michał Kosior, wiceszef MSB, dodając, że np. gram dobrej jakości kulki z bursztynu o średnicy powyżej 30 mm będzie droższy niż gram złota.
Kilogram pojedynczych bryłek polskiego bursztynu o wadze od 10 do 20 gram kosztuje 1580 euro (jest to typowa klasa produkcyjna). Większe bryłki (o wadze od 20 do 50 g) kosztują 2,9 tys. euro/kg. A ponad 5,3 tys. euro trzeba zapłacić za kilo brył o wadze 200-300 g. Ceny bursztynu ukraińskiego są wyższe niż polskiego. Przemyt ze Wschodu nasila się w szybkim tempie: w całym 2015 r. Izba Celna w Białej Podlaskiej na odcinku granicy w woj. lubelskim wykryła łącznie 900 kg bursztynu. W marcu tego roku w jednym tylko samochodzie znaleziono aż 1,5 t nieodbrobionego surowca, który z Ukrainy sprzedawany jest głównie do Polski i Chin.
Ukraińskie złoża bursztynu bałtyckiego naniesionego przez lodowiec zalegają w tzw. osadach paleogeńskich, na głębokości do 12 m, a ich miąższość sięga 10 m. Podobne wykryto już w latach 60. XX w. w Polsce, m.in. na północnym krańcu Lubelszczyzny, ale nie są dotąd eksploatowane. Na Ukrainie tymczasem górnictwo takiego surowca datuje się już od lat 80. XX w, a w ostatnich latach państwo straciło nad nim wszelką kontrolę.1
Skorumpowani milicjanci i władze
Już latem zeszłego roku prezydent Petro Poroszenko ostrzegł podczas wizyty we Lwowie, że rząd rozprawi się z bursztynową mafią. Nie ukrywał, że ze źródeł operacyjnych Służby Bezpieczeństwa Ukrainy wiadomo, iż dzikie kopalnie działają w najlepsze, ponieważ kryje je miejscowa milicja i władze, z którymi przestępcy dzielą się zyskami.
Ta publiczna tajemnica wyszła na jaw, gdy z depozytu komendy milicji w Równem zniknęło 27 kg bursztynu, którego pilnowali rzekomo 4 wartownicy, kamery i kraty. Surowiec milicja zarekwirowała obywatelowi, który w sądzie uzyskał nakaz wydania depozytu. W workach z pozrywanymi plombami był tylko... piasek. Kradzieży dokonano w trakcie śledztwa o zniknięcie z tej samej komendy ... 130 kg bursztynu.
"O dostęp do złóż toczą się regularne bitwy z udziałem miejscowych chłopów, najemnych dresiarzy i milicjantów z rywalizujących ze sobą posterunków. Za prezydentury Wiktora Janukowycza zamieszani w nielegalne górnictwo bursztynu byli jego ludzie, a teraz odbywa się najwyraźniej nowy podział stref wpływów. Przy okazji w ruch poszedł nowoczesny sprzęt wydobywczy (hydromechaniczna metoda otworowa z użyciem motopomp wodnych i kompresorów - przyp. red.) - podaje portal kresy24.pl.
Za karę stanowisko stracił niedawno szef policji w Równem Siergiej Maksimow. W grudniu zeszłego roku Służba Bezpieczeństwa Ukrainy rozpracowała schemat przestępczego wydobycia bursztynu pod Żytomierzem i Równem.
Wśród organizatorów wydobycia był m.in. kierownik SB z Żytomierza, powiązany korupcyjnie z mafią, który ochraniał członków gangu. Zarządzał też logistyką, magazynami bursztynu i przemytem za granicę. Wykryto, że powiązania sięgają wpływowych przedstawicieli władzy i sądownictwa.
"Będziemy kopać! To nasza ziemia!"
Ostatnio Kijów chce wysłać do dzikich kopalń blisko granicy z Polską wzmocnione oddziały Gwardii Narodowej. Miejscowi funkcjonariusze boją się bowiem zbliżać do niektórych kopalń, ponieważ żyją z nich całe wsie, a odkrywki i szybiki zatrudniają tylko pod Równem ok. 3 tys. mężczyzn.
Kilka dni temu tysiąc z nich, zamaskowanych i uzbrojonych w kamienie, pałki i samopały napadło na oddział policji pod wsią Klesów koło miasta Sarny. Drogę zatarasowali powalając drzewa, zdemolowali radiowozy, pobili funkcjonariuszy (10 policjantów hospitalizowano). Z komunikatu policji wynika, że krzyczeli niecenzuralnie do policjantów: "Czego tu chcecie?! To nasza ziemia! Kopaliśmy i będziemy kopać! Więcej tu nie przyjeżdżajcie!".
Również 30 marca przed południem w przysiółku Galbin około 30 mężczyzn podpaliło wagon, którego policja używała w charakterze miejscowego komisariatu.
Prasa ostrzega, że jeśli władze przystąpią do rzeczywistej likwidacji dzikich kopalń bursztynu, pod Równem i Żytomierzem ludność wywoła zamieszki i dojdzie do lokalnego powstania w obronie miejsc pracy i źródeł dochodów.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.