Około 2027 roku można spodziewać się poprawy stanu środowiska Bałtyku, m.in. mniejszej ilości sinic. Zakłada to Krajowy Program Ochrony Wód Morskich, który ma być realizowany do 2020 roku. Koszt realizacji Programu szacowany jest na ok. 3,4 mld zł.
W środę (16 marca) w Sopocie odbyła się konferencja dotycząca opracowania Krajowego Programu Ochrony Wód Morskich, który jest najważniejszym dokumentem strategicznym dla polskiej części Bałtyku.
Jak podaje Krajowy Zarząd Gospodarki Wodnej, jakość wód Bałtyku określa 11 wskaźników, z których pięć wymaga poprawy, a cztery są zgodne z przyjętymi standardami. Polska powinna w najbliższych latach skoncentrować się między innymi na zapewnieniu właściwej różnorodności biologicznej czy zmniejszeniu dopływu substancji powodujących niekontrolowany wzrost szkodliwych organizmów (np. sinic).
Prezes Krajowego Zarządu Gospodarki Wodnej, Iwona Koza powiedziała dziennikarzom, że ogólny koszt realizacji tego, co proponuje Krajowy Program Ochrony Wód Morskich szacowany jest na ok. 3,4 mld zł. Program wskazuje 57 działań, m.in. administracyjnych, prawnych, kontrolnych, edukacyjnych i inwestycyjnych.
Koza zwróciła uwagę, że są to pieniądze, jak określiła, "dołożone do dziesiątków innych miliardów, które wydajemy i planujemy wydać chociażby na wyposażenie aglomeracji we właściwe systemy kanalizacyjne i w oczyszczalnie ścieków". Tego typu zadania są objęte krajowym programem oczyszczalnia ścieków komunalnych.
Jan Kwiatkowski ze spółki DHI Polska (oddział duńskiego instytutu hydrauliki) powiedział dziennikarzom, że w ostatnich kilkunastu latach stan Bałtyku poprawił się. Ocenił, że jest to efektem realizacji krajowego programu oczyszczalnia ścieków komunalnych, w ramach którego zbudowano w minionych dwudziestu latach ogromną infrastrukturę oczyszczania ścieków. - Kilkadziesiąt lat temu tak naprawdę ścieków nie oczyszczaliśmy w dużym stopniu, tylko wpuszczaliśmy je bezpośrednio do rzek czy morza - dodał.
Podkreślił, że obecnie stężenia zanieczyszczeń w rybach i komercyjnie eksploatowanych zasobach morskich są na tyle niskie, że nie ma zagrożenia po ich spożyciu.
Kwiatkowski przyznał, że głównym problemem Bałtyku jest rozwój morskiej roślinności, czego efektem są występujące w lecie na plażach sinice. Podkreślił, że "nadmierny wzrost glonów czy fitoplanktonu, w którego skład wchodzą sinice powoduje szereg niekorzystnych zjawisk, które rzutują np. na bioróżnorodność, integralność dna morskiego czy łańcuchy troficzne".
Bałtyk jest jednym z najbardziej zagrożonych eutrofizacją europejskich zbiorników wodnych (eutrofizacja to proces wzbogacania wody głównie w azot i fosfor, który powoduje rozwój fitoplanktonu i wzrost żyzności wód). Azot i fosfor dostają się do wód morskich zarówno z oczyszczalni jak i z pól.
Kwiatkowski zapewnił, że konsultowany program proponuje szereg działań mających na celu zredukowanie ilości azotu i fosforu dopływających do morza. Wymienił np. działania związane z poprawieniem redukcji usuwania fosforu w oczyszczalniach ścieków oraz z bardziej racjonalnym gospodarowaniem nawozów sztucznych i naturalnych.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.