Polski złoty w perspektywie kolejnych miesięcy prawdopodobnie osłabi się do dolara i za amerykańską walutę będzie trzeba płacić więcej niż 4 zł. Natomiast obecny poziom euro powinien się utrzymać, jest nawet szansa na niewielkie osłabienie europejskiej waluty. Frank pozostanie mocny, ale skoku podobnego do tego z połowy stycznia 2015 r. nie należy się obawiać.
- Złoty w dużej mierze jest uzależniony od tego, co się będzie działo na głównej parze walutowej, czyli na euro-dolarze. Tutaj mamy dość ciekawą przyszłość, dlatego że jest rozbieżność w polityce monetarnej Unii Europejskiej i Stanów Zjednoczonych - uważa Maciej Leściorz, dyrektor ds. sprzedaży i edukacji CMC Markets. - W najbliższym czasie planowane jest obniżanie stóp procentowych i luzowanie polityki monetarnej przez Europejski Bank Centralny, co będzie sprzyjało osłabianiu się euro. Z kolei dolar będzie zyskiwał na potencjalnym zacieśnianiu polityki monetarnej. Być może nie na najbliższym posiedzeniu, które się odbędzie w marcu, tylko na kolejnych, ale inwestorów i rynek to czeka.
Kolejne posiedzenie Rezerwy Federalnej planowane jest na 15-16 marca. To jedno z tych posiedzeń, po których wydany zostanie komunikat z najnowszymi prognozami makroekonomicznymi. Będzie miał on wpływ na notowania dolara, bo rynek wciąż nie jest pewien, ile podwyżek stóp planuje na ten rok Fed. W grudniu nastąpiła pierwsza od niemal dekady podwyżka o 25 punktów bazowych.
- Zatem względem dolara polski złoty będzie zapewne się osłabiał. Ta bariera 4 zł, od której rynek odbija się przez cały czas i która na razie wydaje nieprzekraczalna, siłą rzeczy w perspektywie kilku miesięcy zostanie przebita. Natomiast, jeżeli chodzi o euro, to tutaj te poziomy w okolicach 4,30-4,25 są jak najbardziej osiągalne - prognozuje Leściorz.
Przez ostatni miesiąc złoty umocnił się zarówno do dolara, jak i euro, choć ruch wobec europejskiej waluty jest głębszy i wynosi 2 proc. W przypadku dolara jest to 1,25 proc. Jednak analitycy uważają to umocnienie jedynie za korektę. W ciągu ostatnich 12 miesięcy dolar umocnił się do złotego o 7,5 proc., euro o ponad 4 proc., a frank o ponad 3 proc.
- Na polskiej walucie odnotowujemy dość dużą zmienność, która przyciąga z pewnością przede wszystkim tych inwestorów przeprowadzających transakcje w krótkim horyzoncie czasowym. Mówimy tu o day-tradingu, swing-tradingu, czyli bardzo krótkoterminowych transakcjach - zauważa Leściorz. - Natomiast inwestorzy, którzy są mniej skłonni do ryzyka raczej kierują się ku bardziej bezpiecznym aktywom. Mam na myśli np. złoto, które w ostatnim czasie za takie jest uznawane. Czy też inne, jeżeli już mówimy o rynku walutowym, to waluty takie jak frank czy jen.
Złoto, od kilku lat przeceniane, w tym roku zyskało już niemal 17 proc. Złoty do jena stracił od początku roku prawie 7 proc.
Zdaniem Macieja Leściorza kluczowa dla poziomów złotego będzie w najbliższych miesiącach polityka głównych banków centralnych - EBC, Fedu czy Narodowego Banku Szwajcarii. Dane makroekonomiczne nie pozostaną bez znaczenia, jednak ich wpływ na notowania walut może być różnoraki.
Ważne są również dane dotyczące sytuacji w przemyśle amerykańskim. Informacje o rynku pracy w USA rynek pozna w najbliższy piątek 4 marca. Dzień wcześniej ujawnione zostaną dane o zamówieniach w przemyśle, a 16 marca - o produkcji przemysłowej.
- Jeżeli polski złoty będzie się osłabiał ze względu na sytuację globalną na rynkach, to również względem franka szwajcarskiego. Dlatego jest ryzyko dalszych wzrostów również przede wszystkim względem polskiego złotego. W pewnym sensie uderzy to w kredytobiorców, przy czym musimy pamiętać, że takie ruchy, jakie obserwowaliśmy już ponad rok temu raczej nie zagrażają kredytobiorcom. Zatem pod tym względem byłbym spokojny, raczej mówimy o ruchach rzędu kilkunastu groszy na parze frank-złoty.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.