- Musimy powiedzieć uczciwie, że jeśli poprzedni rząd w ubiegłym roku wprowadzał do Spółki Restrukturyzacji Kopalń jakąś kopalnię, to nie po to, żeby szukała inwestora - ocenił w środę (3 lutego) wiceminister energii Grzegorz Tobiszowski.
Tobiszowski przypomniał o decyzji Rady UE z 2010 r., która wymusza likwidację kopalni, która otrzymała pomoc publiczną od państwa. Wskazał, że inwestora dla kopalni Brzeszcze, która podobnie jak Makoszowy znalazła się w SRK, udało się pozyskać przed notyfikacją programu pomocowego.
- Chcę mocno podkreślić, że staram się zbudować konstrukcję pomocy dla kopalni Makoszowy. Sprawa nie jest ani prosta, ani łatwa, bowiem jeszcze dzisiaj nie mamy zaakceptowanej (przez Komisję Europejską - przyp. red.) sytuacji w kopalni Brzeszcze. Drugim problemem jest donos eurodeputowanego z Czech, który naskarżył na Polskę Komisji Europejskiej, że stosujemy niedozwoloną pomoc publiczną dla Brzeszcz. Czekamy na ostateczne rozstrzygnięcia w tej materii. W momencie, gdy uspokoimy ten podpalony front, możemy zacząć realnie rozmawiać o Makoszowach - relacjonował wiceminister.
Grzegorz Tobiszowski ocenił, że determinacja dyrekcji i strony społecznej kopalni jest godna podziwu. Także z tego powodu właściciel powinien dokonać pewnych starań, aby kopalnia wróciła na rynek.
Mówiąc o chronologii działań Tobiszowski stwierdził, że najważniejszym zadaniem jest zamknięcie projektu Polskiej Grupy Górniczej, uspokojenie sytuacji w KHW i JSW. Dopiero po tych działaniach tematem prac restrukturyzacyjnych stanie się kopalnia Makoszowy.
- Trzeba wymyślić i stworzyć taką konstrukcję dla tej kopalni, która nie zostanie podważona przez Komisję Europejską i na dodatek wpasuje się w polski rynek węgla. Na polskim rynku węgla nie powinno być konkurencji pomiędzy podmiotami Skarbu Państwa, bo to fatalnie wpływa na poziom cen - ocenił.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.